Młoty przegrały na własnym stadionie z drużyną Crystal Palace 1:2. Bramkę dla The Hammers zdobył w drugiej połowie Sebastien Haller. Goście odpowiedzieli jednak dwoma trafieniami. Najpierw bezbłędnie rzut karny wykorzystał van Aanholt, później zwycięskiego gola po weryfikacji VAR uznano Jordanowi Ayew.
W składzie West Hamu zabrakło Łukasza Fabiańskiego, który jeszcze przez dłuży czas będzie leczył kontuzję. Manuel Pellegrini dokonał tylko jednej zmiany w stosunku do pierwszej jedenastki z poprzedniego spotkania: od pierwszych minut zobaczyliśmy Manuela Lanziniego a Pablo Fornals rozpoczął mecz na ławce.
W pierwszych minutach nie oglądaliśmy zbyt wielu akcji ofensywnych, jednak mogliśmy podelektować się ostra grą w środku pola i zaciętą walką o każdą piłkę. Pierwszy strzał na bramkę padł w 23. minucie meczu – próba Jordana Ayew została jednak udaremniona przez naszych obrońców.
Kolejne minuty przyniosły nieco lepszą grę drużyny gości. Crystal Palace było bardziej zainteresowane konstruowaniem akcji ofensywnych. Młoty jednak dość szybko się otrząsnęły z tego chwilowego letargu. W 29. minucie mogło być 1:0 dla nas, jednak stuprocentowej szansy nie wykorzystał Sebastien Haller. Ładnie na skrzydle urwał się Yarmolenko, podał do środka do niekrytego Hallera. Francuz strzelił jednak prosto w bramkarza.
Chwilę później dwie dobre sytuacje miał Felipe Anderson. Najpierw próbował strzału z pierwszej piłki w polu karnym, jednak nieczysto trafił w piłkę. Po kilku sekundach Brazylijczyk dostał dobre dośrodkowanie, uderzał „szczupakiem” jednak strzałbył zbyt lekki by zaskoczyć Guaitę.
W 36 minucie było groźnie pod naszą bramką. Zaha ładnie ograł w polu karnym Aarona Cresswella i znalazł się blisko bramki. Podanie do Schluppa ten w bardzo dogodnej sytuacji nie trafił czysto w piłkę. Futbolówka po strzale zmierzała jednak w światło bramki. Z linii bramkowej wybił ją Fredericks.
W pierwszej połowie szanse na gola mieli jeszcze Lanzini i McCarthy. Obaj strzelali z dystansu. Argentyńczyk strzelił minimalnie obok bramki, zaś strzał piłkarza Crystal Palace dobrze wybronił Roberto.
Mimo braku goli, pierwsza połowa mogła się podobać. W drugiej części meczu było jednak dużo ciekawiej.
W 52.. minucie stworzyliśmy zagrożenie po rzucie wolnym. Dośrodkowanie w pole karne, Haller zgrywa głową do środka. Tam obrońcy Crystal Palace nieco się pogubili i nie zdołali wybić piłki. Futbolówka trafiła do Angelo Ogbonny. Włoch uderzał półwolejem jednak piłka przeleciała nad poprzeczką.
Chwilę później mieliśmy 1:0 dla Młotów. Rajd na skrzydle Ryana Fredericksa. Dośrodkowanie do Sebastiena Hallera, Francuz tym razem się nie pomylił i strzałem-wślizgiem pokonał bramkarza gości.
Niestety nie cieszyliśmy się długo tym prowadzeniem. W 61. minucie Declan Rice przypadkowo zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Sędzia podyktował jedenastkę. Rzut karny pewnie wykorzystał van Aanholt.
W międzyczasie na boisku pojawili się Pablo Fornals (za Manuela Lanziniego) i Jack Wilshere (za Yarmolenkę). Do trzeciej zmiany doszło w 84. minucie. Aaron Cresswell doznał urazu. W jego miejsce wszedł Pablo Zabaleta.
Po grze obu drużyn można było wnioskować, że zanosi się na remis. Niestety o wyniku meczu przesądziła sytuacja z 87. minuty. Townsend ładnie zagrał podkręconą piłkę w pole karne, tam najwyżej do piłki wyskoczył Kelly i zgrał ją głową do niepilnowanego Ayew. Napastnik Crystal Palace wpakował piłkę do siatki, jednak jego radość przerwał sędzia liniowy, który zasygnalizował pozycję spaloną. Sytuacja oczywiście została przeanalizowana przez system VAR. Była to chyba najciekawsza analiza VAR jaką do tej pory mogliśmy oglądać w Premier League. W akcji były dwa momenty, w których piłkarze Crystal Palace byli na granicy spalonego. O decyzji decydowały milimetry, nawet narysowane na ekranie linie nie dawały stuprocentowej pewności. Ostatecznie jednak bramka została uznana.
Analiza zajęła sporo czasu, dlatego sędzia przedłużył mecz o 6 minut. Młoty mocno atakowały, Felipe Anderson starał się znaleźć Hallera w polu karnym. Niestety górne piłki nie docierały do Francuza. Szansę na gola miał też Diop. Obrońca uderzał głową po stałym fragmencie gry. Niestety nie udało nam się zdobyć bramki wyrównującej.
Porażka z Crystal Palace na własnym stadionie to na pewno rozczarowanie, szczególnie w momencie gdy gra Młotów na prawdę może się podobać a sytuacja w tabeli jest bardzo korzystna. W zespołu Manuela Pellegriniego drzemie ogromny potencjał – widzieliśmy to już kilkukrotnie w tym sezonie. Wciąż brakuje nam jednak powtarzalności. Miejmy nadzieję, że forma wróci już na kolejny mecz ligowy z Evertonem.