Młoty po chwilowej odbudowie formy wróciły do dawnej dyspozycji i przegrały na Amex Stadium z Brighton 0:1. Jedyną bramkę w tym meczu zdobył Glenn Murray w 25. minucie spotkania.

Manuel Pellegrini na spotkanie z Brighton wystawił niezmienioną jedenastkę. Zobaczyliśmy tych samych piłkarzy co w meczu z Manchesterem United. Takie podejście było w pełni uzasadnione. Młoty zaprezentowały tydzień temu znakomitą formę i pokonały Czerwone Diabły 3:1.

Już w pierwszych minutach gospodarze pokazali pazur. Brighton oddało dwa strzały na bramkę Łukasza Fabiańskiego. W obu przypadkach Polak spisał się jednak bez zarzutu.

W 14. minucie meczu Młoty wyprowadziły pierwszą groźną akcję ofensywną. Dośrodkowanie ze skrzydła po rzucie wolnym, piłka trafia do Marko Arnautovica, ten uderzał z pierwszej piłki z woleja, jednak piłka została zablokowana przez obrońców.

W 25. minucie spotkania padła bramka dla gospodarzy. Błąd w środku pola popełnił Andriy Yarmolenko. Wykorzystali to piłkarze Brighton i wyprowadzili szybką kontrę. Podanie na skrzydło, dośrodkowanie i piłka trafia do niepilnowanego pod bramką Glenna Murray’a. Piłkarz Brighton dostawił tylko nogę i bez problemu pokonał Łukasza Fabiańskiego.

Podopieczni Manuela Pellegriniego po stracie gola ruszyli do ataku. Ładną akcję wyprowadziliśmy w 31. minucie. Zabaleta dostał dobre podanie na skrzydle, wbiegł w pole karne, podał do Arnautovica. Ten próbował uderzać jednak jego strzał został zablokowany. Piłka trafiła jeszcze do Pedro Obianga. Pomocnik uderzył na bramkę, jednak piłka po koźle od ziemi przeleciała nad poprzeczką.

W drugiej części meczu graliśmy nieco lepiej jednak wciąż brakowało dokładności. Raziła niedokładność w rozegraniu i brak pomysłu na grę w ofensywie.

Moment lepszej gry przyszedł w okolicach 60. minuty. Dwukrotnie na bramkę próbował strzelać Balbuena. Najpierw jego strzał zablokował obrońca. Chwilę później po rzucie rożnym uderzał głową, jednak futbolówka przeleciała obok słupka.

W międzyczasie na boisku pojawił się Michail Antonio. Wszedł w miejsce Pedro Obianga, który nie może zaliczyć swojego występu do udanych. Młoty przeszły na bardzo ofensywne ustawienie z Antonio, Yarmolenko, Arnautovicem i Andersonem z przodu.

W 61. minucie Felipe Anderson został sfaulowany przed polem karnym. Podszeł do rzutu wolnego, uderzył, jednak piłka poszybowała nad poprzeczką.

W dalszej części meczu gra się nieco wyrównała i piłkarze Brighton kilkakrotnie postraszyli. Groźny był szczególnie Glenn Murray, który dwukrotnie strzelał na bramkę Fabiańskiego głową. Na szczęście w obu przypadkach piłka przeleciała nad poprzeczką.

Wynik meczu mógł ulec zmianie w doliczonym czasie gry. Swoje szanse miały obie drużyny. Najpierw na bramkę Fabiańskiego strzelał Izquierdo. Polak wybił futbolówkę przed siebie. Po dobitce piłka wpadła do siatki, jednak sędzia odgwizdał spalony i nie uznał trafienia.

Chwilę później dobrą piłkę na skrzydle dostał Perez. Dośrodkował do Arnautovica, ten jednak z bliskiej odległości przestrzelił.

Wydawało się, że forma Młotów już się ustabilizowała, jednak wpadka z Brighton to wyraźny znak, że nic nie jest dane na zawsze. Drużyna musi być maksymalnie skoncentrowana, aby zdobywać kolejne punkty. W sobotnim meczu widać było potencjał, jednak brakowało dokładności i pomysłu.