Gdyby ktoś zapytał o najlepszych polskich piłkarzy w historii Premier League, nie sposób byłoby pominąć bramkarzy. Polacy od lat zapisują się złotymi zgłoskami w historii angielskiego futbolu, a ich osiągnięcia są imponujące. Spośród 23 rodaków, którzy wystąpili w najwyższej klasie rozgrywkowej Anglii, aż sześciu to bramkarze: Artur Boruc, Jerzy Dudek, Tomasz Kuszczak, Jakub Stolarczyk, Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański.

Ich wspólne dokonania są naprawdę niezwykłe. Łącznie zwyciężyli dwukrotnie rozgrywki Ligi Mistrzów UEFA, jeden Klubowy Puchar Świata FIFA, a także trzykrotnie sięgali po tytuł mistrza Premier League oraz Puchar Anglii.

Żaden z nich nie rozegrał tylu meczów Premier League – 375 – ani nie zachował tylu czystych kont w Premier League – 92 – co Łukasz Fabiański, który na kilka tygodni przed swoimi 40. urodzinami nadal utrzymuje bramkę Młotów na elitarnym poziomie

W lipcu ubiegłego roku do Młotów dołączyła Kinga Szemik, pierwsza Polka, która zagrała na pozycji bramkarza w Barclays Women’s Super League. Szemik, mająca zaledwie 27 lat, już zdążyła zyskać uznanie w swoim zespole, regularnie występując w rozgrywkach. W sezonie 2024/2025 zagrała w każdym z 16 meczów, a jej umiejętności bramkarskie zaowocowały drugim miejscem pod względem obronionych strzałów – z imponującą liczbą 59.

Polacy – Fabiański i Szemik – są nie tylko kluczowymi zawodnikami swoich drużyn, ale także wzorami do naśladowania dla młodych piłkarzy w Polsce. Ich sukcesy pokazują, że ciężka praca i determinacja mogą prowadzić do spełnienia marzeń, niezależnie od wieku, czy płci.

W ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Kobiet, Szemik spotkała się z Fabiańskim, aby porozmawiać o polskich tradycjach bramkarskich i o tym, jak oboje dorastali w Polsce

Ich historia to inspiracja nie tylko dla młodych piłkarzy, ale także dla wszystkich, którzy dążą do realizacji swoich pasji i marzeń. Polscy bramkarze w Premier League nie tylko zdobyli wiele trofeów, ale także zbudowali mosty między pokoleniami, udowadniając, że talent i ciężka praca przynoszą owoce.

Kinga, dorastałaś w Żywcu. Co pamiętasz ze swojego dzieciństwa?

Dorastałem wśród jezior i gór. Było bardzo ładnie. Prawie zawsze byłam na zewnątrz, biegałam, uprawiałam sport, było wspaniale. Myślę, że dlatego tak bardzo lubię być piłkarką! – powiedziała dla SkySports Szemik.

Znam nazwę Żywiec, ponieważ jest bardzo znana z jednej rzeczy, a mianowicie z dużego browaru. Jest jednym z największych i prawdopodobnie jednym z najlepszych w Europie! Poza tym, że znajduje się na południu Polski, niewiele o niej wiem! – dodał Łukasz Fabiański.

Co Fabiański powiedział o miejscu, w którym on dorastał?

ŁF:  Urodziłam się w Kostrzynie nad Odrą, ponieważ szpital w mieście, w którym mieszkała moja rodzina (Słubicach), był zamknięty. Prowadzono tam remont, więc moja mama musiała pojechać do Kostrzyna i tam się urodziłam, jednak zaraz po urodzeniu wróciłem do mojego rodzinnego miasta, Słubic. Jedną rzeczą wspólną z miejscem, w którym dorastała King jest to, że mieliśmy też rzekę – Odrę, która jest prawdopodobnie drugą co do wielkości rzeką w Polsce i płynie z mojego rodzinnego miasta przez Kostrzyn na północ, w kierunku Szczecina i do Morza Bałtyckiego.

KS:  To zabawne, bo jedna z moich naprawdę dobrych przyjaciółek z reprezentacji, Paulina Dudek, pochodzi również z tego samego miasta co Łukasz – ze Słubic. Ja też tam byłam, kiedy byłam nastolatką, na obozie z reprezentacją, ale nie mogę o tym wiele powiedzieć. Pamiętam tylko, że to bardzo blisko Niemiec.

ŁF:  Tak, teraz istnieje duże połączenie między Polską, a Niemcami. Staramy się współpracować, a moje rodzinne miasto i druga strona rzeki w Niemczech, Frankfurt nad Odrą, próbują nazywać je „Subfurt” i łączyć obie nazwy w jedną, ponieważ obydwa miasta dobrze ze sobą współpracują.

Jak wyglądało dorastanie młodego piłkarza w Polsce?

KS:  Przede wszystkim trzeba pamiętać, że piłka nożna kobiet rozwija się w Polsce, ale kiedy byłam dzieckiem, nie była aż tak popularna, więc byłam jedyną dziewczyną w moim mieście, która grała, więc grałam z chłopakami – tylko w ten sposób mogłam trenować. To było największe wyzwanie, ponieważ byłam sama, a moja rodzina tego nie rozumiała. Społecznie postrzegano to jako męski sport, więc mówili: „Dlaczego nie pójdziesz pograć w siatkówkę albo coś innego?”, ale ja miałam ogromną pasję do piłki nożnej.

Z czasem zaczęli zdawać sobie sprawę: „ona to naprawdę kocha, więc będziemy ją wspierać”, i od tamtej pory miałam dużą podporę. Gdy dorosłam, opuściłam Polskę i dołączyłam do innych klubów, a wtedy sytuacja stała się dla mnie łatwiejsza. 

Jakie są Twoje najlepsze wspomnienia?

KS:  Zaczęło się od biegania z braćmi. Byłam najmłodsza, więc zawsze byłam bramkarzem, bo taka była zasada.

Czy historia Kingi ma dla Łukasza jakieś znaczenie, bo przecież gdy dorastał, niewiele dziewczynek grało w piłkę nożną?

ŁF:  Przede wszystkim chcę powiedzieć, że to piękne. Jeśli się nad tym zastanowić… gdy dorastałem, to jako chłopiec nie miałam trudności z grą w piłkę z kolegami, bo wszystko co robiliśmy na zewnątrz, było z nią związane. Wtedy rzeczywiście nie było zaangażowanych w to dziewczyn. Wszyscy chłopcy chcieli grać w piłkę nożną, więc po prostu robiłem to, co kochałem i zawsze miałem ludzi, z którymi mogłem to robić –  nigdy też nie zostałem poproszony o zmianę dyscypliny sportu.

Jeśli chodzi o moje dorastanie i rozwój, nie powiem, że było gładko, bo oczywiście były pewne małe przeszkody, ale nie takie jak w przypadku Kingi. Teraz piłka nożna kobiet w Polsce się rozwija, staje się coraz bardziej popularna i widać, że coraz więcej dziewczyn się angażuje i próbuje swoich sił.

W drużynach istniał tzw. „Związek Bramkarzy”, w którym golkiperzy walczą o to samo miejsce w pierwszym składzie, ale czy on jeszcze istnieje?

ŁF:  Myślę, że tak, choć to się zmieniło na przestrzeni lat. Może kiedyś rywalizacja między bramkarzami była trochę inna. Teraz, biorąc pod uwagę liczbę meczów, które musisz rozegrać w trakcie sezonu, nadchodzi czas, kiedy dostaniesz swoją szansę. Myślę, że to pomaga stworzyć lepsze zrozumienie i zjednoczyć nas jako grupę.

KS:  To także tak specyficzna pozycja, że ​​tylko inni bramkarze są w stanie zrozumieć, przez co przechodzimy.

Czy spotykacie się w kontekście piłkarskim i dzielicie się wskazówkami dotyczącymi gry w bramce?

KS:  Muszę się do czegoś przyznać. Od dziecka byłam wielkim fanem Łukasza! Jest jednym z najlepszych polskich bramkarzy w historii i bardzo go podziwiam, więc samo bycie w tym samym klubie wydaje się takie nierealne. To szaleństwo. Pamiętam, jak oglądałam męską reprezentację w telewizji i Łukasza tam grającego. Zawsze był bardzo mocnym punktem drużyny.

ŁF: Mój syn Jan jest zafascynowany piłką nożną do tego stopnia, że kiedykolwiek jest mecz w telewizji, stara się go oglądać i śledzić. Wie również, że Kinga jest numerem jeden w West Ham Women. Jeszcze nie miał okazji zobaczyć meczu żeńskiej drużyny na żywo, ale kiedy będzie okazja, spróbuję zabrać go na mecz kobiet na żywo.

Cała rozmowa została wyemitowana na Sky Sports