Mecz West Hamu United z Brighton & Hove Albion zakończył się rozczarowaniem, co potwierdzają również oceny zawodników. Kolejna porażka, słaba gra drużyny i brak reakcji na boisku pogłębiają kryzys, w którym znajduje się klub. Już od początku sezonu wyniki Młotów pozostawiają wiele do życzenia, a po sobotnim meczu atmosfera wokół Julena Lopeteguiego staje się coraz bardziej napięta.

W tym trudnym okresie, jednym z nielicznych pozytywnych punktów jest zaangażowanie młodych piłkarzy z akademii. W ostatnich dwóch meczach (w tym z Brighton), Lopetegui postanowił dać szansę Olliemu Scarlesowi i Kaelanowi Caseyowi. Obydwaj zawodnicy dostali cenne minuty na boisku, a ich obecność z pewnością stanowi nadzieję na lepsze jutro.

Decyzja trenera o wprowadzeniu młodych graczy jest jednak bardziej pragmatycznym posunięciem niż rzeczywistym zaufaniem do ich umiejętności

Lopetegui doskonale zdaje sobie sprawę, że obecna sytuacja drużyny wymaga zmian, a młodsze twarze mogą poprawić atmosferę i zyskać serca kibiców. Wejście na boisko piłkarzy z akademii, to sposób na uzyskanie dodatkowego czasu i łagodne wyjście z kryzysu, zwłaszcza gdy wyniki nie spełniają oczekiwań.

Choć Scarles i Casey pokazali potencjał, pojawia się pytanie, czy są oni gotowi na regularną grę w Premier League?

Obydwaj nie mają jeszcze doświadczenia na tym poziomie i ich występy wciąż budzą pewne wątpliwości. Dla Lopeteguiego decyzja o ich wprowadzeniu  może być ostatnią szansą na ratowanie swojej pracy.

Jeśli West Ham nie osiągnie pozytywnego wyniku w nadchodzących meczach, zwłaszcza w starciu z Southampton, przyszłość hiszpańskiego szkoleniowca w klubie może zostać rozstrzygnięta. Zespół i trener stoją przed kluczowym tygodniem, który zdecyduje o ich dalszym losie i pozycji w tabeli Premier League.