Młoty wygrały po raz trzeci z rzędu! Tym razem trzy punkty podarowała nam drużyna Crystal Palace. Nie było łatwo, piłkarze West Hamu schodzili do szatni przy wyniku 0:1. Worek z bramkami wysypał się na dobre w drugiej części meczu. Dla The Hammers trafiali Robert Snodgrass, Chicharito i Felipe Anderson.

W końcu zbieramy regularne punkty w meczach z drużynami z dolnych rejonów tabeli. Do końca roku terminarz dla West Hamu będzie łaskawy. To dobra okazja, by podgonić czołówkę tabeli i uciec jak najdalej od strefy spadkowej. Póki co ta sztuka się nam udaje. W tabeli zmieniliśmy towarzystwo. Niegdyś otoczeni przez Fulham, Newcastle i Burnley, dzisiaj znajdujemy się obok takich drużyn jak Leicester, czy Everton.

Manuel Pellegrini w spotkaniu z Cardiff dał odpocząć kilku zawodnikom. W sobotę wróciliśmy do starego ustawienia linii obrony z Pablo Zabaletą na skrzydle i duetem Diop – Balbuena w środku. W ataku od pierwszych minut zobaczyliśmy Lucasa Pereza i Chicharito.

Pierwsza połowa to były straszne męki dla kibiców The Hammers. Już w 6. minucie meczu gola na 1:0 zdobył McArthur. Pozornie niegroźne dośrodkowanie w pole karne, James Tomkins strącił piłkę do McArthura, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Fabiańskim. Piłkarz czubem buta pewnie skierował piłkę do siatki.

Chyba sami piłkarze Crystal Palace nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Goście po zdobyciu gola cofnęli się do defensywy. Wydawałoby się, że to błędna taktyka w tak wczesnej fazie spotkania, jednak Młoty zupełnie nie radziły sobie w ataku pozycyjnym.

Rozgrywaliśmy piłkę bez celu w środku pola. Gdy chcieliśmy przycisnąć nieco bardziej, piłka była zagrywana na skrzydło po czym dośrodkowywana w pole karne. Niestety Perez i Chicharito nie radzili sobie zupełnie z rosłymi obrońcami Crystal Palace.

W 19. minucie na bramkę strzelał Perez, jednak piłka przeleciała obok słupka. W 36. minucie strzału głową po rzucie rożnym próbował Declan Rice, niestety również niecelnie. Tak naprawdę to jedyne groźne sytuacje w pierwszej części meczu z naszej strony. Goście w doliczonym czasie gry odpowiedzieli świetnym strzałem Milivojevica z rzutu wolnego. Piłka na nasze szczęście trafiła w poprzeczkę.

Manuel Pellegrini na taki obraz gry zareagował już w przerwie. W miejsce Lucasa Pereza na boisko wszedł Andy Carroll.

Nie twierdzę oczywiście, że ta zmiana zupełnie odmieniła naszą grę. Wydaje mi się, że pomogły nam bardziej kwestie taktyczne i mentalne. Tak czy inaczej – w drugiej połowie na boisku oglądaliśmy zupełnie inny West Ham.

Gol wyrównujący padł w 48. minucie spotkania. Zabaleta dośrodkowywał, piłkę wybili obrońcy. Futbolówka spadłą prosto pod nogi Roberta Snodgrassa, który bez namysłu uderzył zza pola karnego i pokonał bramkarza gości. 

Strzelona bramka dodała nam skrzydeł. Poszliśmy za ciosem i to się opłaciło.

W 62. minucie meczu Andy Carroll został sfaulowany tuż przed polem karnym rywala. Do piłki podszedł Felipe Anderson. Brazylijczyk uderzył bezpośrednio na bramkę, piłkę wybił przed siebie bramkarz Crystal Palace. Chicharito przytomnie zaraz po strzale Andersona podbiegł do przodu, dzięki temu znalazł się w sytuacji sam na sam. Meksykanin uderzył pewnie, pod poprzeczkę. 

Jaka jest różnica między „starym” West Hamem a „nowym”? Wydaje mi się, że w poprzednim sezonie po strzeleniu gola na 2:1 cofnęlibyśmy się do defensywy. Na szczęście podopieczni Manuela Pellegriniego nie przestali atakować. Już w 65. minucie wyprowadziliśmy groźną akcję. Piłkę na skrzydle dostał Felipe Anderson. Brazylijczyk przymierzył i posłał piękną podkręconą piłkę na długi słupek. Bramka trochę w stylu Philippe Coutinho. Na pewno mocny kandydat na gola kolejki.

W dalszej części meczu świetną okazję na podwyższenie wyniku miał Chicharito. Masuaku zagrał dobrą piłkę do środka, nasz napastnik strącił futbolówkę, jednak ta przeleciała minimalnie obok słupka.

O tym jak ważna dla ostatecznego rezultatu byłą bramka Felipe Andersona przekonaliśmy się w 76. minucie. Rożny Crystal Palace, dośrodkowanie i strzałem głową piłkę do bramki wpakował Jeffrey Schlupp. 

Trafienie gości zapewniło nam sporo emocji w końcówce. Na boisko wprowadzeni zostali Grady Diangana (za Chicharito) i Pedro Obiang (za Andersona). Sędzia doliczył cztery minuty, jednak z powodzeniem dowieźliśmy korzystny wynik do końca.

Przed nami mecze z Fulham (15 grudnia), Watford (22 grudnia), Southampton (27 grudnia) , Burnley (30 grudnia) i Brighton (2 stycznia). Młoty mają świetną okazję, by uciec na dobre od strefy spadkowej i zbliżyć się do czołówki.