Pablo Fornals zdobył swoją trzecią bramkę w piątym występie przeciwko Liverpoolowi FC. Hiszpan postanowił zadedykować to trafienie Claret and Blue Army, którzy w wyjątkowy sposób wspierali swoich pupili na London Stadium.

Nasz numer 8. zdobył bramkę po efektownym rajdzie Jarroda Bowena. Anglik odważnie holował piłkę w asyście piłkarzy Liverpoolu, a następnie dograł do wychodzącego na pozycję Fornalsa. Sympatyczny pomocnik wpakował piłkę do siatki i wyprowadził The Hammers na prowadzenie.

Ostatecznie po dramatycznym meczu West Ham wygrał u siebie z The Reds 3:2. Co ciekawe, było to pierwsze zwycięstwo z ekipą Jurgena Kloppa od 2016 roku. Pierwsze, ale jakiej wagi! Młoty wyprzedziły swoich dzisiejszych rywali i wygodnie rozsiadły się na trzecim miejscu w tabeli Premier League.

Pablo Fornals udzielił wywiadu redaktorowi Sky Sports i podkreślił ważną rolę kibiców w dzisiejszym zwycięstwie.

– Wcale nie musieliśmy dziś wygrać, bo nie byliśmy faworytami na żadnym polu. Jednak jeśli ktoś chce być w tabeli przed nami, musi tutaj przyjechać i się z nami zmierzyć! 

– To my, w taki sposób gramy w tym sezonie i dzięki temu jesteśmy tym miejscu, gdzie jesteśmy. 

– Uwielbiam ten dzień, na naszym stadionie, przy naszych kibicach. Jestem bardzo szczęśliwy. Te noce są bardzo ważne dla rodziny West Hamu United. 

Część obserwatorów jest zdania, że to Hiszpanowi powinno się zapisać punkt przy pierwszym golu dla West Hamu. Ostatecznie sędziowie uznali Alissona Beckera za zdobywcę samobójczego trafienia w początkowych minutach meczu.

– Myślę, że to logiczne, że bramka powinna być moja. Alisson pewno jej nie chce – zażartował Pablo. 

– Wygraliśmy 3:2, a to najważniejsze.