Kontrakt Marka Noble’a z West Hamem United wygasa w przyszłym roku. Kapitan The Hammers poczuł jednak chęć powrotu do korzeni i chce grać w piłkę ze swoimi kolegami po zakończeniu profesjonalnej kariery. O swoich planach na przyszłość opowiedział w rozmowie z portalem planetfootball.com.
Noble, który jest kibicem West Hamu od dziecka, rozegrał ponad 500 spotkań dla ekipy ze wschodniego Londynu. Jest także jednym z ośmiu zawodników Premier League, którzy zagrali bagatela 400 meczów dla jednego klubu. Dwukrotny zdobywca nagrody Hammer of The Year, prowadził swoich kolegów w ostatnim meczu na Upton Park, a także w pierwszym na London Stadium. Wszystkie te osiągnięcia może jeszcze poprawić, gdyż jego kontrakt wygasa w przyszłym roku. Sam zainteresowany nigdy nawet nie marzył, że uda mu się aż tyle osiągnąć.
– Będąc szczerym, za dzieciaka nigdy nawet nie śniłem, że uda mi się tyle osiągnąć. Jeden mecz w dorosłej drużynie West Hamu byłby dla mnie wystarczającym spełnieniem marzeń. Jestem dumny z tego, czego dokonałem, że mogłem się zapisać w historii. Pozostałem lojalny i chcę zakończyć swoją karierę właśnie tutaj – powiedział Mark.
Nobes zdecydowanie może czuć dumę. Chłopak, który kibicuje swojemu ulubionemu klubowi zapisuje się w jego historii i odciska na nim swoje piętno, dzięki czemu zdobywa przydomek Mr West Ham. To zdecydowanie lepsze, niż tylko jeden mecz w seniorskiej drużynie.
Patrząc jednak na osobowość Marka, można z pewnością stwierdzić, że ten jeden mecz faktycznie by mu wystarczył. On kocha futbol bardziej, niż ktokolwiek inny. Nie osiągnięcia, historię, uwielbienie – lecz grę samą w sobie. Kopanie piłki przez 90 minut. Delektował się tym, bez znaczenia na jakim poziomie obecnie występował.
I w rzeczy samej – dwie dekady po zmianie lokalnych boisk na słynną Akademię Futbolu, Noble nie może się doczekać, by móc znów „haratać w gałę” ze swoimi kumplami.
– Cały czas rozchodzi się o piłkę nożną. Moim zdaniem trzeba grać, ile to tylko możliwe.
– Ja prawdopodobnie wciąż będę kopał piłkę po zakończeniu mojej profesjonalnej kariery. Już nie mogę się doczekać, by pograć z moimi ziomkami. Wcześniej nie mogłem tego robić, by nie złapać kontuzji przed następnym treningiem lub ważnym meczem w sobotę.
– Po zawieszeniu butów na kołku pójdę z chłopakami do parku, będziemy grać, śmiać się i dobrze się bawić. Po niemal 20 latach kariery wciąż daje mi to wiele frajdy.
– Kilku moich kolegów nadal gra w Sunday League. Nie są wcale najgorszymi zawodnikami. Ja mam nadzieję, że będę mógł po wszystkim wciąż powiedzieć: „wiecie co, mam ochotę pograć w piłkę”. Liczę na to, że po skończonej karierze wciąż będę miał w sobie gen rywalizacji. To chyba nigdy nie opuszcza piłkarza.
Wpływ futbolu
Mark Noble przeprowadził rozmowę z portalem w ramach akcji Adidasa, promującej powrót do korzeni i grę na lokalnych boiskach. Kapitan West Hamu, podobnie jak słynna marka odzieżowa, wyznaje zasadę, że sport zmienia ludzi na lepsze, nawet na amatorskim poziomie.
– Nie uwierzycie, jak futbol wpływa na zdrowie psychiczne. Naprawdę wierzę, że sport, zaangażowanie w życie drużyny i koleżeństwo bardzo dobrze wpływają na kondycję umysłową. Naprawdę w to wierzę.
– Chodzi o koleżeństwo. To możliwość pójścia razem do pubu po treningu i rozmowa o sobotnim meczu. Nawet jak chodzisz do pracy, to wciąż wymieniasz smsy z kumplami, na temat tego co można poprawić w swojej grze.
Mr West Ham podkreśla także, że skupienie się na piłce nożnej pomaga wielu obiecującym dzieciakom mieszkającym w miejscach, w których życie może potoczyć się w złym kierunku.
– Wiem, o czym mówię. Wielu chłopców, których widziałem lub z którymi grałem na ulicy siedzi w więzieniu lub odsiedziało swój wyrok. To byli obiecujący zawodnicy, niektórzy bardzo, bardzo dobrzy.
– Trzeba się urodzić z pewną odpornością psychiczną. Mi się to udało, dzięki czemu dałem sobie radę w Premier League oraz z całą tą presją. Jeśli się tego nie ma, można mocno zboczyć z trasy podczas swojej kariery.
Oddać coś społeczeństwu
Noble jest zdania, że niemal 95% zawodników Premier League zaczynało swoją przygodę z piłką nożną na osiedlowych boiskach. Sam jest tego przykładem, dlatego czuje, że ma obowiązek zwrócić coś lokalnemu społeczeństwu.
Zrobił to z nawiązką, zakładając wraz z Rio Ferdinandem i Bobbym Zamorą Legacy Foundation – organizację charytatywną oferującą rozwiązania dla lokalnych władz w strefie tanich mieszkań socjalnych czy innych działań na rzecz poprawy warunków bytowych społeczeństwa.
– Zdałem sobie sprawę w młodym wieku, że mając takie możliwości jak ja, można zrobić różnicę. Od tamtej pory wciąż działam na tym polu. Pomagałem w środowisku, w którym dorastałem, czyli w Canning Town i Newham. Angażowałem się w akcje charytatywne.
– Miałem to szczęście, że zorganizowano dla mnie memoriał, który wyprzedał się w ilości 35 tysięcy biletów. Dochód z tego przekazałem na cele charytatywne, dzięki czemu poprawiłem jakość życia wielu osobom. To jedna z tych rzeczy, z których jestem dumny.
– Legacy Foundation działa już od jakiegoś czasu i tworzy nowe szanse dla młodych, głównie dzięki osiągalnym cenowo mieszkaniom socjalnym. To świetna rzecz.
– Rio ma ogromne możliwości, wiele osiągnął w Premier League i zasłużenie dostał nominację do miejsca w Premier League Hall of Fame. Bobby z kolei to świetny piłkarz, wiernie służył wszystkim klubom, dla których grał, zdobył wiele goli i został powołany do reprezentacji.
– Skrzyknęliśmy się i zaczęliśmy działać. Wszyscy dorastaliśmy na osiedlowych boiskach, dlatego czułem, że musimy zrobić coś dobrego w zamian. Wiele rzeczy odbywa się zakulisowo i nie każdy to widzi, ale robienie czegoś dobrego przez te kilka ostatnich lat było dla mnie satysfakcjonujące.
Znaczenie młodzieżowej piłki nożnej
Oprócz fundacji, nasz kapitan założył także Mark Noble Football. W ramach tego przedsięwzięcia organizuje on obozy piłkarskie dla dzieci w wieku od 5 do 14 lat w Essex. Zajęcia prowadzą certyfikowani przez FA trenerzy oraz – czasami – sam Nobes. Nie chodzi jednak o wynajdywanie nowych super gwiazd, a o tworzenie możliwości i zapewnienie dobrej zabawy uczestnikom w bezpiecznym otoczeniu.
Grając zarówno na osiedlowych boiskach jak i w akademii The Hammers, Mr West Ham doskonale rozumie, jaką rolę może odegrać piłka nożna w życiu młodego człowieka, kiedy głównie chodzi o dobrą zabawę.
– Czułem niesamowitą frajdę grając amatorsko i w Sunday League. Wciąż występowałem w tej lidze pomimo dołączenia do akademii, bo uwielbiałem grać dla swojej lokalnej drużyny.
– Myślę, że obecnie chłopcy są zapisywani do akademii w bardzo młodym wieku, przez co nie mają możliwości pograć w Sunday League wcześniej niż w wieku 12-13 lat. Tak teraz wygląda futbol.
– Mój syn ma 11 lat i trenuje w akademii West Hamu, ale od kilku lat wciąż zabieram go na mecze Sunday League. To świetna sprawa, dzięki której ma mnóstwo zabawy ze swoimi kolegami.
– To dobra odskocznia, by nawiązać nowe przyjaźnie, tworzyć zespół i grać o puchary. O to w tym wszystkim chodzi, o bycie razem, o wstawanie rano i możliwość pokopania ze znajomymi.
– Wszyscy wiemy, że obecnie nasze dzieci wiecznie siedzą z nosami w komputerach i telefonach, nie wychodzą do parku czy ogrodu. Nie ma lepszej rzeczy, niż pójście w sobotni lub niedzielny poranek na boisko i pograć z przyjaciółmi – zakończył Mr West Ham.