To niedzielne popołudnie bez wątpienia stanowi przyjemne zakończenie kolejnego tygodnia zmagań. Po solidnym zwycięstwie z Freiburgiem, gwarantującym pierwsze miejsce w grupie Ligi Europy, przyszedł czas na ligowe starcie z Wolves. Świetnie oglądało się dziś zabójczo skuteczne i efektowne kontry graczy Moyesa, połączone z niezłą dynamiką i grą w posiadaniu (przynajmniej przez większość spotkania). Na bohatera tego starcia wyrósł Paqueta, notując aż 3 asysty – przy trafieniach Kudusa (x2) i Bowena. Oto jak wyglądała gra na przestrzeni minut:
W wyjściowej jedenastce ponownie znalazł się dziś Łukasz Fabiański, pomimo obecności Areoli (będącego na ławce). Z ciekawych akcentów – po stronie przeciwników w obronie grał Dawson, a więc zasłużony i dobrze wspominany we wschodnim Londynie obrońca.
Spotkanie rozpoczęło się kilkoma pojedynkami i niespecjalnie groźnymi wypadami ze strony obydwu ekip. Od około 2’ ekipa Moyesa ustawiona była bardzo wysoko, momentami tylko Fabiański pozostawał na własnej połowie. Goście zamykani byli na własnej połowie i zmuszani do obrony. Nasza pierwsza groźniejsza okazja to wrzutka Jamesa Ward-Prows’a z rzutu rożnego (z 5’) – piłka trzykrotnie była poddana próbie uderzenia, lecz w każdym przypadku nie sprawiła realnego zagrożenia.
Następna szansa to próba wkręcenia piłki z kolejnego cornera, wykonana w 6’. Jarrod Bowen nadał groźnej rotacji posyłając strzał i mało brakowało – goalkeeper wybił piłkę nad poprzeczkę.
W ramach kontry swoją szansę (nawet kilka) miała ekipa O’Neila, jednak w wyniku niedokładności lub niemożności przedarcia się przez defensywę Młotów, nie pojawiło się zagrożenie.
Ciekawym akcentem było uderzenie JWP z wolnego w 19’ – Anglik miał szansę oddać strzał/dośrodkować z okolic 40 metra. Zdecydował się na te 1. opcje, posyłając groźną piłkę. Futbolówka przeleciała nad murem opadając w kierunku bramki (przy jej lewym słupku), lecz goalkeeper miał wystarczająco dużo czasu, by skutecznie interweniować.
W wyniku doskonałej kontry West Hamu – niesamowitego podania Paquety do Kudusa na dobieg, wyszliśmy na prowadzenie! Ghańczyk otrzymał piłkę na prawej flance, zszedł do środka i nie mając wiele miejsca oddał strzał z 16 metra! Wspomnieć należy, że było to kontra bezpośrednia, jeszcze chwilę wcześniej goście mieli szansę na bramkę, po nieźle wyegzekwowanym rzucie rożnym. The Hammers dominowali i wreszcie nadeszło potwierdzenie na tablicy wyniku.
Swoje kolejne okazje mieli goście, chociażby w 31’ kiedy to strzał z pola karnego Fabiańskiego, zablokowany został przez Aguerda. Chwile wcześniej Polak zmuszony był do interwencji przy okazji celnej próby zza pola karnego.
W wyniku kolejnej, świetnie wyprowadzonej kontry Kudus zdołał podwyższyć wynik na 2-0! Znów dostawszy doskonałe podanie od Paquety, nie wahał się skutecznie go wyegzekwować. Kolejna kontra West Hamu i kolejny gol! Druga asysta Brazylijskiego „magnifico” pokazuje jak ważna jest to postać w skomplikowanej układance Davida Moyesa. Jego forma i przebłyski indywidualnych umiejętności to coś, co oglądamy z największą przyjemnością.
Do końca pierwszej połowy mieliśmy jeszcze kilka okazji na podwyższenie wyniku – najpierw (zdaniem Bowena nieczysto) interweniował obrońca, przewracając Anglika w polu karnym, w drugim zaś przypadku Jarrod dobrze uderzył z granicy pola karnego, z tym że prosto w słupek. Jeszcze w ostatniej akcji pierwszej połowy goście mieli szansę na trafienie kontaktowe, lecz ostatecznie Aguerd wybił piłkę niemalże z linii bramkowej.
Druga odsłona spotkania, to podobnie jak przy okazji początku pierwszej, West Ham odważny, wysunięty wysoko i nielękający się rozgrywania w posiadaniu. Już w 3’ drugiej połowy mieliśmy pierwszy rzut rożny, tym razem wykonywany przez JWP. Piłka poszybowała na głowę Aguerda, lecz niefortunnie poleciała nad poprzeczką. Nie ustępowaliśmy z ofensywą, wciąż kontrolując grę.
Lepszy czas Wilków to gra od 50’, kiedy to mieli kilka okazji – czy to w następstwie rzutu rożnego, czy z gry. Zabrakło jednak instynktu i egzekutora, który byłby w stanie odpowiednio sfinalizować akcje. Niestety wreszcie Pablo Sarabia zdołał trafić na wagę złapania kontaktu. Gra ekipy Moyesa nie była już tak efektywna i to goście częściej znajdowali się pod polem karnym WHU. Ostatecznie VAR zdecydował, że przy podaniu adresat znajdował się na spalonym, wobec czego bramka nie została uznana. Cała weryfikacja trwała dobre 2-3 minuty i co by się nie stało, druga strona byłaby niezadowolona. Co by nie mówić, przy tej okazji szczęście nam sprzyjało, lecz stanowiło to także ostrzeżenie wobec coraz większej bierności Młotów w defensywie.
Kolejne minuty to przede wszystkim walka w środku pola i okazjonalne próby obu ekip. „Okazjonalnie”, lecz znacznie częściej przy piłce była drużyna Wolves, wciąż próbując złapać kontakt.
„Gwóźdź do trumny” udało się przybić w 75’, kiedy to w wyniku kolejnej kontry i podania Paquety, Bowen zwiększył prowadzenie na 3-0. Pomimo zdecydowanej dominacji gości od ok. 50’, West Ham zdołał uspokoić nastroje i już definitywnie wskazać, kto tego niedzielnego popołudnia zejdzie z murawy z dorobkiem punktowym. Niesamowicie skuteczni byli dziś zawodnicy Moyesa, doskonale wykorzystując nadarzające się okazje.
Arbiter postanowił doliczyć 7 minut do regulaminowego czasu gry, a jest to oczywiście pokłosie długiej weryfikacji VAR i kilku przerw przez urazy. Do końca po obydwu stronach nie pojawiło się większe zagrożenie, a jedynie kilka zmian i szansa na krótką prezentacje dla zmienników (po naszej stronie wszedł np. Kehrer).
West Ham United 3 – 0 Wolverhampton Wanderers
22′, 32′ Kudus, 74′ Bowen
West Ham United: Fabiański, Coufal (Kehrer 90+1′), Zouma ©, Aguerd, Emerson, Álvarez (Fornals 70′), Souček, Ward-Prowse, Paquetá (Mubama 86′), Kudus (Ings 86′), Bowen
Niewykorzystani zmiennicy: Areola (GK), Cresswell, Mavropanos, Ogbonna, Benrahma
Wolverhampton Wanderers: Bentley, Kilman ©, Dawson, Toti (Aït-Nouri 70′), Semedo (Doherty 80′), Lemina (Doyle 80′), Gomes, Bellegard, Sarabia, Cunha, Hwang
Niewykorzystani zmiennicy: King (GK), S.Bueno, Traoré, Silva, H.Bueno, Kalajdzic,
Sędzia: Chris Kavanagh
Frekwencja: 62,455