Menedżer David Moyes martwi się tym, jak długodystansowe podróże, które Michail Antonio odbywa na zgrupowania reprezentacyjne, wpływają na jego formę.
31-latek zaliczył sześć występów na Jamajce od czasu zdobycia paszportu i debiutu na arenie międzynarodowej pod koniec zeszłego roku. Szkot martwi się, że nowe doświadczenie zbiera swoje żniwo. Forma Antonio dla Młotów spadła w ostatnich miesiącach po mocnym początku. Jarrod Bowen już wyprzedził go jako najlepszy strzelec klubu w tym sezonie, a to Antonio aspirował do tytułu najlepszego strzelca nawet w całej Premier League.
Antonio trafił do tej pory dosiatki dziewięć razy, ale tylko dwa z tych celów padły, odkąd został powołany do gry w swojej reprezentacji narodowej w listopadzie.
Nie było go kilka razy. Zawsze martwię się tym, ponieważ jest to dla niego nowe, nie robił tego odkąd skończył 21 czy 22 lata. Oczywiście to są męczące i długie podróże, ale nigdy nie zatrzymam nikogo, kto chce grać dla wybranego kraju. Jedynym meczem, który zagraliśmy bez niego, był ten z Kidderminster. Kiedy wyjeżdżaliśmy w piątek, Mic jeszcze nie pojawił się na boisku treningowym. Wrócił późno, trenował w sobotę – powiedział Moyes.
To odwieczne przeciąganie liny w piłce nożnej między menedżerami klubów i krajów o priorytety graczy, z których obydwie strony korzystają. Jak mówi Moyes, nie można w żaden sposób stanąć na drodze swojego napastnika i uniemożliwić mu doświadczenia międzynarodowego futbolu, kiedy zostaje powołany.
Mając nadzieję na grę w Anglii przez wiele lat, Antonio dodał do swojego kalendarza międzynarodowy futbol dopiero po trzydziestce – w wieku, w którym niektórzy gracze odchodzą z reprezentacji, aby przedłużyć karierę klubową. Ale po tak długim oczekiwaniu trudno żałować, że zawodnik wkroczył na międzynarodową scenę.
Jeśli menedżer jest tym tak zaniepokojony, mógł pozyskać napastnika w styczniowym okienku transferowym, ponieważ Antonio jest jedynym środkowym napastnikiem klubu i jest nim odkąd Sebastien Haller odszedł z West Hamu.