West Ham United uległ Manchesterowi City 1:3 na własnym boisku w sobotni wieczór, w meczu pełnym emocji i zwrotów akcji. Mimo że Młoty rozpoczęły mecz z impetem, ostatecznie to goście zdominowali spotkanie dzięki trzem trafieniom Erlinga Haalanda. Wynik ten pokazuje, jak trudnym zadaniem jest pokonanie drużyny Pepa Guardioli, która od dawna stanowi jedną z najpotężniejszych sił w Premier League.

Przed pierwszym gwizdkiem na London Stadium, odbyła się wzruszająca ceremonia upamiętniająca byłego menedżera reprezentacji Anglii i Manchesteru City, Svena-Görana Erikssona. Minuta oklasków oddała hołd szwedzkiemu trenerowi, a emocje tego momentu zjednoczyły oba kluby.

Młoty rozpoczęły mecz dynamicznie i już w pierwszych minutach miały dwie dogodne okazje na otwarcie wyniku. Najpierw Mohammed Kudus dośrodkował do Michaila Antonio, ale jego strzał został świetnie zablokowany przez Joško Gvardiola. Chwilę później Jarrod Bowen oddał strzał z dystansu, który został jednak skutecznie obroniony przez Edersona. Te pierwsze akcje pokazały, że West Ham nie zamierza oddać pola faworyzowanemu rywalowi.

Manchester City odpowiedział szybko i w 10. minucie przypomniał, dlaczego jest uważany za jednego z głównych pretendentów do tytułu. Erling Haaland, całkowicie niepilnowany po podaniu od Jacka Grealisha, wykorzystał swoją szansę i pięknym strzałem pokonał Alphonse’a Areolę, otwierając wynik spotkania.

Erling Haaland

Mimo straty gola, West Ham nie stracił animuszu. Podopieczni Julena Lopeteguiego wykazali się determinacją i cierpliwością, szukając sposobu na wyrównanie. Ich starania przyniosły efekt w 25. minucie, gdy niskie dośrodkowanie Bowena odbiło się od nogi Rubena Diasa, co zmyliło Edersona i doprowadziło do samobójczego gola. Na London Stadium ponownie zapanowała nadzieja, że Młoty mogą sprawić niespodziankę.

Jednak Manchester City, prowadzony przez niezwykle skutecznego Haalanda, nie zamierzał oddać inicjatywy. W pół godziny po pierwszym trafieniu, Norweg ponownie dał o sobie znać. Zakończył płynny atak zespołu, w którym brali udział Grealish, Mateo Kovačić i Rico Lewis, strzelając nie do obrony w górny róg bramki West Hamu. Haaland pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych napastników na świecie, przywracając prowadzenie swojej drużynie.

Mimo że podopieczni Pepa Guardioli mieli kilka okazji do podwyższenia wyniku jeszcze przed przerwą, wynik nie uległ zmianie. West Ham, choć przegrywał, wciąż miał nadzieję na odwrócenie losów spotkania, zwłaszcza że po przerwie często prezentuje się lepiej.

Zmiana stron i zmiana w bramce – Alphonse Areola doznał kontuzji pleców i nie poajwił się w drugiej połowie meczu. Zastąpił go Łukasz Fabiański.

Rzeczywiście, po zmianie stron gospodarze ruszyli do ataku. W 51. minucie byli bliscy wyrównania, gdy Mohammed Kudus zakończył błyskawiczną kontrę, jednak jego strzał odbił się od słupka. West Ham nie ustawał w próbach zdobycia drugiego gola, wspierany przez głośny doping kibiców. Guido Rodríguez próbował szczęścia z dystansu, jednak jego strzał minął bramkę Edersona.

Łukasz Fabiański, Erling Halland

Julen Lopetegui zdecydował się na zmiany, wprowadzając Niclasa Füllkruga i Tomáša Součka, którzy natychmiast ożywili grę zespołu. Souček był bliski zdobycia gola, jednak jego pierwsze uderzenie zostało zablokowane, a drugie minęło bramkę.

Kiedy wydawało się, że Młoty mogą jeszcze doprowadzić do remisu, Erling Haaland skompletował hat-tricka na siedem minut przed końcem meczu. Norweg pokazał klasę, zręcznie omijając Łukasza Fabiańskiego i posyłając piłkę do siatki, co przypieczętowało zwycięstwo Manchesteru City. Polski bramkarz był bez szans.

West Ham walczył do końca, próbując zdobyć gola honorowego. W doliczonym czasie gry, rezerwowy Crysencio Summerville miał świetną okazję, ale jego strzał został obroniony przez Edersona i odbił się od słupka.

Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:3, a Manchester City odniósł swoje kolejne zwycięstwo w Premier League pod wodzą Pepa Guardioli. Mimo porażki, West Ham może być dumny z postawy swojej drużyny, która pokazała charakter i walczyła z jednym z najlepszych zespołów na świecie do samego końca.

Pep Guardiola