Po emocjonującym meczu West Hamu z Brighton & Hove Albion, który zakończył się wynikiem 1:1, Łukasz Fabiański zadedykował drużynowe osiągnięcie zmarłemu Oscarowi Fairsowi – młodemu bramkarzowi Akademii U15, który przegrał walkę z chorobą nowotworową.
Mecz na London Stadium był pełen emocji i napięcia, ale to momenty przed jego rozpoczęciem zapadły w pamięć wszystkim obecnym. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego, cały stadion, w tym ponad 62 tysiące kibiców, oddało hołd zmarłemu Oscarowi Fairsowi. Wzruszająca ceremonia, podczas której złożono wieńce i przez kilka minut rozbrzmiewały oklaski, była wyjątkowym momentem, który zjednoczył piłkarski świat. W ceremonii uczestniczyli nie tylko zawodnicy West Hamu i Brighton, ale również koledzy Oscara z drużyny U15, trenerzy oraz rodzina zmarłego chłopca.
„Był wojownikiem, prawdziwym wojownikiem do samego końca” – powiedział Fabiański, który z emocjami wspominał Oscara. „To bardzo, bardzo smutne, ale cieszę się, że mogliśmy go uhonorować w taki sposób. To była naprawdę wzruszająca chwila, która pokazała, jak wielką postacią był Oscar, nie tylko w oczach nas, piłkarzy, ale całego klubu i społeczności” – dodał polski bramkarz.
Mecz, choć zaczął się dość spokojnie, z każdą minutą nabierał tempa. Po pierwszej połowie, w której nie padły żadne bramki, drugą część spotkania zdominowały emocje. Już w 51. minucie Brighton objęło prowadzenie, a piłka trafiła do siatki po bramce Matsa Wieffera. Po dośrodkowaniu Pervisa Estupiñána, piłka odbiła się od Fabiańskiego, a Wieffer znalazł się w odpowiednim miejscu, by skierować ją do dolnego rogu bramki. VAR potwierdził, że gol został zdobyty prawidłowo. Fabiański, choć wiedział, że mógł lepiej zareagować w tej sytuacji, przyznał, że taki jest los bramkarza: „Zawsze lubię brać odpowiedzialność za wszystkie swoje działania, ale trzeba po prostu iść dalej i skupić się na reszcie gry”.
Po stracie gola, West Ham nie dał się zdominować
Zaledwie siedem minut później zespół Julena Lopeteguiego odpowiedział – Mohammed Kudus trafił do bramki. To był niezwykle ważny gol, który wyrównał stan meczu.
„Pokazaliśmy ducha walki, którego brakowało nam w niektórych meczach tego sezonu. Udało nam się wrócić do gry, stanąć twarzą w twarz z przeciwnikiem i walczyć do końca” – mówił Fabiański, podkreślając, że drużyna pokazała pozytywną reakcję po stracie bramki.
Duch drużyny
Mimo remisu, Fabiański był zadowolony z postawy swoich kolegów z drużyny. Zauważył, że choć West Ham wciąż ma elementy gry, które muszą poprawić, to jednak widoczny był progres, zwłaszcza w trudnych chwilach meczu. „Ostatnie minuty stały się bardzo otwarte. Było to prawie jak mecz koszykówki” – dodał Fabiański.
Zawodnicy West Hamu, chociaż zmuszeni do gry w niekorzystnych warunkach, pokazali, że potrafią walczyć i nie poddają się w obliczu trudności. „Zawsze chcesz pokazać taką reakcję, gdy przegrywasz, i dziś zespół mi pomógł. To zasługuje na uznanie” – podkreślił bramkarz West Hamu.
Zadedykowane zwycięstwo
Fabiański dodał, że mimo iż wynik meczu nie był idealny, to jednak czuł, że zespół odzwierciedlił ducha Oscara. „Chciałbym zadedykować dzisiejszy mecz jemu i jego rodzinie. Oczywiście, byłoby lepiej gdybyśmy wygrali, ale myślę, że duch, którego pokazaliśmy, gdy zaczęliśmy przegrywać 1:0 był bardzo wyraźny – Oscar by się z tego ucieszył. To było coś, co pasowało do jego osobowości, bo był wojownikiem aż do samego końca” – powiedział Fabiański, podkreślając, że w takim meczu liczy się także postawa drużyny i serce do gry.
Mecz z Brighton na długo pozostanie w pamięci kibiców West Hamu – Oscar Fairs na zawsze pozostanie w sercach piłkarzy, kibiców i całego klubu.