Łukasz Fabiański czasu nie marnuje. Jakiś czas temu wznowił treningi indywidualne, a dziś deklaruje, że lada chwila możemy spodziewać się jego powrotu do pełnego treningu. Jak wiadomo, naszemu rodakowi ambicji i odwagi nie brakuje, dlatego negocjuje ze sztabem medycznym szybszy powrót na boisko. 

Wróciłem już do treningów, ale odbywam je na razie bezkontaktowo. To czas, abym przyzwyczaił się do maski – spodziewałem się, że może być dużo gorzej, ale maska jest zrobiona naprawdę dobrze – jest fajnie dopasowana, więc nie odczuwam jakiegoś dużego dyskomfortu. Mam nadzieję, że jeszcze kilka dni indywidualnej pracy i będę mógł wrócić do pełnych treningów z drużyną.

Powrót do rytmu meczowego

Jest podejście moje i podejście sztabu medycznego. Sztab stara się bardzo ostrożnie nastawiać do tego mojego powrotu, ja natomiast uważam, ze jest to część ciała, która jest mi najmniej potrzebna do funkcjonowania na boisku i ta maska jest właśnie po to, żebym wrócił na pełny trening.

Chciałbym grać już bez zbędnej ostrożności w tym wszystkim. Nie chcę zbyt przesadnie podchodzić do tego tematu – powiedział Łukasz Fabiański (JWPL). Mam wzmocnioną kość policzkową, mam maskę więc w razie zagrożenia, ona mnie ochroni. Na pewno podczas treningów będę jej używał, natomiast czy na mecze też ją założę? Jeszcze nie podjąłem tej decyzji – będę musiał się zastanowić i ponegocjować ze sztabem. 

West Ham z punktu widzenia zawodnika – kibica

Wolałbym grać, niż patrzeć z boku. Obserwuję West Ham teraz trochę jako kibic i patrząc na ostatnie spotkanie, to cóż… Nie był to mecz najlepszy i mam wrażenie, że ciągle dużym zaskoczeniem jest to, że kiedy gramy mecze u siebie i wiemy, że musimy je wygrać, to zaczynamy je tak spokojnie, bez impulsu, bez nacisku na rywala. Nie próbujemy zaskoczyć.. nawet nie chcemy go zaskoczyć, nie stosujemy pressingu – mówił Łukasz Fabiański. Jest na pewno duży niedosyt. Druga połowa znów była lepsza, choć nie wiem dlaczego tak jest, że te pierwsze części nie należą do satysfakcjonujących. To niedzielne spotkanie było tego kolejnym przykładem. 

Zaczyna się analiza kalendarza

Powoli czuć ciśnienie. Sytuacja w tabeli nie jest najlepsza delikatnie rzecz ujmując, a nasze wyniki są jakie są. Forma domowa też nie wchodzi na taki poziom, jakiego byśmy oczekiwali. Będąc na tej pozycji w tabeli, gra u siebie jest przecież kluczowa – musimy wykorzystywać każdą okazję, szczególnie z rywalami, z którymi mamy świadomość, że możemy wygrać.

Są przecież takie spotkania, że jako zawodnicy wiemy, że przeciwnik jest do pokonania – my nawet wtedy nie dajemy tej pewności.

Teraz zaczyna się taka stresująca sytuacja, bo oglądamy się na innych, patrzymy jak nasi rywale sobie radzą, jakie mają wyniki w danej kolejce, a to nie powinno mieć miejsca – jest bardzo niekomfortowo. Brakuje chyba tego skoncentrowania, żeby samemu wykonać dobrze swoją robotę, jak ciągle oglądasz się na innych, a tego nie da się uniknąć w sytuacji w jakiej się znaleźliśmy – dodał Polak.

Rozstrzygnięcia w tabeli będą miały miejsce w ostatniej chwili. Jest kilka zespołów, które walczą  o TOP4, ale jest też Manchester City i Arsenal – tu jest walka o mistrzostwo

Czy to jeden z najbardziej ekscytujących sezonów pod tym względem? Chyba tak, ale dobrze byłoby nie być w to zamieszanym. Taka sytuacja, że aż tyle drużyn jest zagrożonych wydaje mi się, że nie miała wcześniej miejsca. Przynajmniej ja sobie tego nie przypominam, żeby jeden wynik potrafił wywrócić wszystko – zarówno dał zjazd w tabeli, jak i jakiś niezwykle ważny awans w niej. To świadczy o tym, jak to bardzo wyrównał się poziom w Premier League. Nie ma faworytów. Ekscytacja nie jest fajna, jeśli jest się zamieszanym w tą całą sytuację.