Nieczęstym jest, że kontuzję w meczu odnosi członek sztabu szkoleniowego – tak się jednak stało w pucharowym meczu West Hamu przeciwko Liverpoolowi. Stadion z grymasem bólu na twarzy opuścił szkoleniowiec Młotów, Julen Lopetegui.
West Ham wrócił do Londynu po sromotnej porażce 1-5 – honorowa bramka dla zespołu The Hammers padła za sprawą samobójczego trafienia Jarrella Quansaha. Lopetegui miał więc wiele powodów do złości, którą postanowił wyładować w sposób opłakany w skutkach.
Kiedy zawodnicy Arne Slota podwyższyli przewagę do dwóch trafień, dobrą okazję do zdobycia gola kontaktowego miał Crysencio Summerville. Holender posłał jednak piłkę obok długiego słupka, a Lopetegui, będąc w szale emocji, wysoko podskoczył, twardo lądując na ziemi.
Resztę spotkania 58-latek spędził siedząc na ławce rezerwowych. Po jego zakończeniu wyszedł ze stadionu o kulach – wraz z ich pomocą zjawił się także na czwartkowej konferencji prasowej. Lopetegui przyznał, że zmaga się z nowo nabawionym urazem łydki.