Młoty poniosła dotkliwą porażkę 1:4 w wyjazdowym meczu z Leicester City. Piłkarze Davida Moyesa nie mieli pomysłu na grę w ofensywie i popełniali wiele błędów, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Jedyną bramkę dla The Hammers zdobył z rzutu karnego Mark Noble. Dla gospodarzy trafiali Barnes, Perreira i Ayoze Perez (x2).

David Moyes wystawił mocno defensywną jedenastkę z aż pięcioma obrońcami. Leicester to bardzo ofensywnie grający zespół, nasz menadżer prawdopodobnie chciał zneutralizować takich zawodników jak Vardy czy Maddison i liczył na grę Młotów z kontry. Niestety plan Szkota kompletnie nie wypalił.

Obraz może zawierać: tekst

Zaczęliśmy spotkanie bardzo nieśmiało, w pierwszych minutach nie potrafiliśmy wymienić kilku celnych podań. W 4. minucie Leicester miało pierwszą okazję na gola. Maddison sprytnie przepuścił piłkę, ta trafiła pod nogi Vardy’ego który uderzył jednak zbyt lekko.

Pierwszą ofensywną akcję Młotów oglądaliśmy w 14. minucie meczu. Haller zagrał do Roberta Snodgrassa, ten próbował w swoim stylu uderzyć z dystansu. Niestety składał się do strzału zbyt długo i piłkę zablokował Soyuncu. Jeszcze rzut rożny, dośrodkowanie w pole karne, tam niepewnie wybijał Schmeichel, -iłka trafia do Cresswella, który niestety nie zdołał trafić czysto.

W 24. minucie padła pierwsza bramka dla Leicester. Znakomity tego dnia Perreira pognał prawym skrzydłem, zagrał do środka do Barnesa, ten z bliska wpakował piłkę do siatki. W pierwszej chwili wydawało się, że Barnes był na spalonym. Ostatecznie jednak VAR potwierdził prawidłową bramkę.

Tuż przed przerwą z boiska musiał zejść Jamie Vardy. Anglik nabawił się urazu. W jego miejsce wszedł Kelechi Iheanacho.

Ze względu na kontuzję Vardy’ego sędzia doliczył do pierwszej połowy aż 4 minuty. W doliczonym czasie gry Leicester zdołało podnieść wynik na 2:0. Kontra gospodarzy, Barnes ładnie wystawił piłkę w polu karnym Perreirze i tym razem to obrońca wystąpił w roli egzekutora. Pewny strzał z pierwszej piłki.

David Moyes w przerwie wyciągnął wnioski z pierwszej połowy i zdecydował się na nieco bardziej ofensywne ustawienie. W miejsce Arthura MAsuaku wszedł Michail Antonio.

Tuż po przerwie sędzia odgwizdał rzut karny dla Młotów. Ndidi sfaulował w polu karnym Sebastiena Hallera. Do piłki podszedł Mark Noble i pewnym strzałem pokonał Schmeichela.

Drużyna West Hamu po zdobyciu bramki kontaktowej miała kilka przebłysków. Blisko zdobycia bramki byli Antonio (zamieszanie w polu karnym, przypadkowe zagranie ale z trudem ratował sytuację Schmeichel) i Diop (strzał głową po rzucie rożnym, nad poprzeczką) jednak po kilkunastu minutach ponownie do głosu doszli gospodarze.

W 75. minucie James Maddison popisał się świetnym strzałem z dystansu. Piłka leciała idealnie pod poprzeczkę, ale efektowną paradę wykonał Darren Randolph.

Pięć minut później sędzia ponownie pokazał na jedenasty metr. Tym razem w polu karnym Młotów. Angelo Ogbonna wywracał Iheanacho i arbiter bez wahania  wskazał na „wapno”. Powtórki pokazały, że była to sytuacja 50:50. Niestety VAR może odwołać rzut karny jedynie w sytuacji ewidentnego błędu.

Do piłki podszedł Ayoze i pewnie pokonał Randolpha.

W końcówce meczu Leicester miało już West Ham na tacy. Tuż przed końcowym gwizdkiem gospodarze postawili kropkę nad „i”. Iheanacho podał w pole karne do Ayoze, ten pewnie, strzałem po ziemi, ustalił wynik na 4:1.

Graliśmy z trzecią drużyną w lidze – tylko niepoprawni optymiści spodziewali się, że przywieziemy z tej wyprawy 3 punkty. Martwi jednak styl gry. Młoty są bezradne w ofensywie, brakuje w naszej grze myśli i co najgorsze determinacji. Widmo walki o utrzymanie wisiało nad nami już od jakiegoś czasu. Niestety dzisiaj walka o utrzymanie stała się naszą rzeczywistością i nie będzie to walka łatwa.