Drużyna West Hamu przegrała na Upton Park z Manchesterem United 1:2. Młoty tym samym żegnają się z rozgrywkami FA Cup. Stawką meczu z Czerwonymi Diabłami był półfinał. Niestety tego dnia podopieczni van Gaala byli drużyną lepszą i zasłużenie odnieśli zwycięstwo.
Slaven Bilić tradycyjnie już, w meczu pucharowym w bramce postawił na Darrena Randolpha. Nasz rezerwowy bramkarz po raz kolejny pokazał, że jest w dobrej dyspozycji i można na niego liczyć. Na prawą stronę obrony wrócił Michaił Antonio, zaś w ataku na skrzydle zobaczyliśmy Ennera Valencię.
Co tu dużo pisać – ekwadorski piłkarz nie zagrał zbyt dobrych zawodów. Zacznijmy jednak od początku.
Pierwsze minuty spotkania nie wyglądały źle. Widać było, że podopieczni Slavena Bilicia są mocno zmotywowani, Nic dziwnego. W tym spotkaniu nie było szans na jakikolwiek remis. Było wiadomo, że ktoś przejdzie dalej, a ktoś będzie musiał odpaść.
Z czasem jednak do głosu doszli goście. W 14. minucie bardzo groźny strzał oddał Martial. Piłka jednak odbiła się od naszego obrońcy i wyleciała na rzut rożny. Cztery minuty później próbował już sam Fellaini. Piłkarz Man Utd. jednym obrotem wymanewrował obronę i znalazł się w dogodnej sytuacji do strzału. Na szczęście piłkę zablokował Angelo Ogbonna.
W 21. minucie oglądaliśmy podobną sytuację. Tym razem strzelał Rashford. Strzał zablokował Tomkins. Widać było wyraźnie, że Młoty nie radzą sobie tego dnia z Manchesterem United. Bramka dla gości wisiała w powietrzu. Do przerwy jednak udało się nam utrzymać bezbramkowy remis.
Bardzo liczyłem na to, że po przerwie zobaczę odmieniony West Ham. Często tak bywało w tym sezonie, że po słabej pierwszej połowie, graliśmy naprawdę dobrą drugą część spotkania. Niestety w środowy wieczór nic takiego nie miało miejsca.
Piłkarze obu drużyn starali się wykorzystać panujące warunki pogodowe. W Londynie przez sporą część spotkania padał rzęsisty deszcz, przez co mogliśmy oglądać kilka groźnych strzałów z dystansu. W 50. minucie dobrą próbę podjął Lingaard. Piłka poszybowała jednak minimalnie nad bramką. Chwilę później spróbował Kouyate. Nasz zawodnik uderzył trudną, kozłującą piłkę. Dobrze tego dnia był jednak dysponowany De Gea.
Niestety w 54. minucie byliśmy świadkami gola dla gości. Zaczęło się od błędu Michaila Antonio. Złe podanie, przejęcie Czerwonych Diabłów, szybkie podanie do Rashforda i piłka wylądowała w samym okienku bramki Darrena Randolpha. Trzeba przyznać, że młody zawodnik z Manchesteru świetnie zachował się w tej sytuacji i uderzył niezwykle precyzyjnie.
Piłkarze West Hamu podrażnienii stratą gola, ruszyli do ataku. Szansa na wyrównanie była już w 56. minucie. Antonio chcąc odkupić swoje winy, ruszył do przodu z piłką. Świetny rajd Anglika zakończył się podaniem do Payeta. Francuz przyjął piłkę w polu karnym jednak stracił ją po starciu z Blindem. Piłkarze West Hamu domagali się rzutu karnego. Powtórka rzeczywiście pokazuje, że Blind miał swój wpływ na upadek Payeta, jednak moim zdaniem w tej sytuacji karny się nie należał.
W 62. minucie słabego Ennera Valencię zmienił Emmanuel Emenike.
Pięć minut później oglądaliśmy już drugą bramkę dla gości. Zamieszanie w polu karnym, do piłki dopadł Anthony Martial. Francuz uderzył, futbolówka trafiła jeszcze do Fellainiego, a następie wpadła do siatki Randolpha.
Piłkarze West Hamu zaczęli grać jeszcze bardziej ofensywnie. Takie podejście przyniosło efekt w 79. minucie. Dośrodkowanie w pole karne, tam dobrze ustawiony Andy Carroll zgrał głową piłkę do stojącego w środku Tomkinsa. Nasz obrońca nie miał problemów z pokonaniem bramkarza gości.
W końcówce cisnęliśmy jak mogliśmy. W 88. minucie świetną sytuację miał Carroll. Klasyczna akcja. Cresswell przyjmuje pikę na skrzydle i bije długie dośrodkowanie. Tam Carroll wybija się w powietrze i uderza na bramkę. Niestety w tej sytuacji piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką.
Chwilę później oglądaliśmy kolejną świetną sytuację dla Młotów. Na bramkę strzelał Kouyate, z trudem wybronił De Gea, poprawił Carroll ale i tym razem bramkarz gości był bezbłędny. Bezpańską piłkę dobił ponownie Kouyate. Sędzia jednak słusznie odgwizdał pozycję spaloną.
W doliczonym czasie gry, tuż przed polem karnym faulowany był Dimitri Payet. Była to świetna pozycja dla Francuza. Payet podszedł do piłki, lecz niestety uderzył w mur. Futbolówka odbiła się od stojących w murze piłkarzy gości i wyszła na rzut rożny. Do piłki ponownie podszedł Payet, lecz zamiast dośrodkowywać na Carrolla, wycofał piłkę do cofniętego nieco Noble’a. Anglik uderzył z pierwszej piłki lecz bardzo niecelnie.
Sędzia chwilę później zakończył spotkanie. Niestety kończymy swoją przygodę z FA Cup. Każdy z nas liczył na więcej, jednak moim zdaniem należą się ogromne brawa dla naszych piłkarzy za wszystkie wspaniałe momenty związane z pucharem.
Sezon jeszcze się nie skończył.
Nagrody w Lidze Typerów sponsoruje piłkarski sklep ISS-sport oferujący stroje piłkarskie