Nie wszyscy kibice byli pozytywnie nastawieni do przyjścia Warda-Prowse’a na London Stadium, ale nowy pomocnik Młotów szybko rozwiał wszelkie wątpliwości – to on będzie jednym z dowódców drużyny.
JWP – co było przed?
James Ward-Prowse w swoim poprzednim klubie – Southampton – był prawdziwą legendą. W strukturach drużyny z wybrzeża spędził 20 lat życia, w które wplecione było 410 zawodowych występów. Po drodze JWP dał się poznać jako specjalista od wykonywania stałych fragmentów, które stały się jego znakiem rozpoznawczym. Szczególnie w pamięć zapadały jego fenomenalnie uderzane strzały z rzutów wolnych. W taki sposób zdobył w Premier League aż 17 bramek, co jest drugim wynikiem w historii ligi. Lepiej, i to o jednego zaledwie gola, kopał je David Beckham.
Od czasów debiutu Warda-Prowse’a w Southampton jego rola w klubie błyskawicznie rosła. W sezonie 2012/2013 młodziutki JWP dopiero zapoznawał się z realiami Premier League, a już w kolejnym roku swojej gry zaczął regularnie występować w pierwszej jedenastce. Płynny i stabilny rozwój sprawił, iż kilka lat później (2017) zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Anglii. Od tamtego czasu pozostaje na radarach podczas selekcji.
JWP był regularnie łączony z odejściem z Southampton, ale wszelkie plotki z nim związane nigdy się nie zmaterializowały. Ward-Prowse deklarował duże przywiązanie do klubu, do którego trafił jako 8-latek. Był najwierniejszym żołnierzem drużyny, która regularnie wymieniała cały skład między kolejnymi sezonami.
Najwierniejszy nawet żołnierz ma jednak momenty kryzysu w swoim oddaniu dla sprawy. Takim momentem dla JWP był bolesny spadek Southampton w poprzednim sezonie. Już jako kapitan zespołu, Ward-Prowse starał się jak mógł by nie dopuścić do takiego stanu rzeczy, ale kadra Świętych osiągnęła poziomem dno dna. Pomocnik musiał podjąć trudną decyzję o odejściu, by wciąż liczyć się w walce o miejsca w kadrze Anglii.
JWP – co jest teraz?
Wtedy na białym koniu zjawił się David Moyes i West Ham. 30 milionów funtów wyłożone na stół wystarczyło, i Ward-Prowse już od drugiej kolejki obecnego sezonu przywdziewa trykot w barwach Claret & Blue. Cały transfer był opisywany przez insiderów jako jedno z najważniejszych życzeń Moyesa, który w swoim West Hamie chce mieć mocne elementy brytyjskiej szkoły futbolu. A mało kto tak dobrze oddaje realia brytyjskiej piłki, jak James Ward-Prowse.
Co dla Moyesa może być zachęcające, nie dla każdego będzie zaletą tego piłkarza. Po fatalnym (pod względem występów w lidze) sezonie 2022/23 West Ham potrzebował nowego, świeżego otwarcia – a Ward-Prowse był niejako zaakceptowaniem faktu, iż najlepszym rozwiązaniem będzie powrót do starej doktryny. To szczególnie kłuło w oczy podczas oglądania technicznych popisów Lucasa Paquety, który miał być nową osią w zespole. Czy teraz cała praca Brazylijczyka będzie schowana na margines, by uwypuklić zalety JWP?
Tutaj znajduje się sedno obaw niektórych kibiców do JWP przed sezonem – jego wąski wachlarz zagrań poza stałymi fragmentami. Poza byciem bardzo wytrzymałym i chętnym do biegania pomocnikiem, Anglik nie wyróżniał się zbytnio w innych aspektach piłkarskiego rzemiosła.
Celność podań? Średnia. Gra w obronie? Przyzwoita. Gra bez piłki? Może być. Drybling? Słabizna. Mityczne „press resistance” i „ball-retention skills”? Jako-tako.
To jaskrawo kontrastuje z Declanem Rice’em, którego częściowo JWP ma zastąpić. Ale jak może się to udać, skoro brakuje mu umiejętności?
Kluczem do dobrego wykorzystania JWP jest system, a David Moyes doskonale wiedział, co z nowym rekrutem zrobić. Ward-Prowse wszedł do drużyny jak w masło, gdyż szkocki menedżer poukładał resztę zespołu pod niego. I to od razu dało efekty.
W swoim debiucie przeciwko Chelsea JWP grał punktowo – w pojedynczych momentach zaznaczał swoją obecność na murawie. Kreujący wokół niego szum pomocnicy (Soucek i Paqueta) pozwolili mu bezpiecznie przejść przez fragmenty meczów, by stwarzać zagrożenie w decydujących chwilach. Najpierw, w pierwszej połowie, idealnie dośrodkował na głowę Aguerda i zepchnięty do obrony West Ham wyszedł na prowadzenie. Potem, przy stanie 1:1, świetnie zorientował się w sytuacji na boisku i doskonałym podaniem uruchomił Michaila Antonio, który strzelił gola. Dwie precyzyjne do bólu piłki rozbiły Chelsea i jej plan na mecz. A Ward-Prowse dopiero zaczął się rozkręcać.
W wyjazdowym meczu z Brighton ponownie świetnie zgrał się z Antonio – tym razem jednak to napastnik odegrał pomocnikowi, i na bardzo trudnym dla WHU terenie Młoty wyszły na prowadzenie, a ostatecznie cały mecz wygrały. Z Luton Ward-Prowse znowu idealnie zagrał na głowę z rożnego – tym razem uderzał Zouma – i tym samym de facto zabił wynik kolejnego meczu. Clutch player.
Ward-Prowse dołożył gola w meczu z Manchesterem City na London Stadium (porażka 1:3), i wymiernie przyczynił się do odwrócenie wyniku z Backą Topolą w pierwszym meczu fazy grupowej LE. Dwa perfekcyjne dośrodkowania na głowy Mohammeda Kudusa i Tomasa Soucka sprawiły, iż West Ham pewnie przypieczętował zwycięstwo nad Serbami (3:1). Dla JWP było to pierwsze zwycięstwo w europejskich pucharach od 3 listopada 2016. Wtedy to jego Southampton pokonało na St. Mary’s… Inter Mediolan.
Choć w ostatni weekend Ward-Prowse zaliczył bardzo cichy występ na Anfield (West Ham całe spotkanie przegrał 1:3), to statystyki z początku sezonu ma wyjątkowe. 6 meczów, 2 gole i 5 asyst – to bilans którego na początku swojej przygody w zespole doświadcza mało który zawodnik. JWP zalicza bezpośredni udział przy bramce co 75 minut, a warto jeszcze pamiętać o niezliczonych okazjach po jego dośrodkowaniach, które ostatecznie nie zostały wykorzystane.
JWP – co będzie potem?
Angielski pomocnik rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące jego osoby w błyskawicznym tempie. Okazało się, iż jego fenomenalna technika przy stałych fragmentach gry jest lepiej wyeksponowana w WHU, niż kiedykolwiek w Southampton. Przy takich wieżach na boisku jak Soucek, Aguerd czy Zouma, dośrodkowania JWP są ogromnym zagrożeniem dla rywali. A następny ligowy rywal Młotów, Sheffield United, ma w całej stawce najwięcej straconych bramek po stałych fragmentach. Szykuje się zatem prawdziwa uczta, a jeszcze przecież Ward-Prowse nie miał dobrej okazji by bezpośrednio zagrozić bramce któregoś z rywali po rzucie wolnym, a to prawdopodobnie jego największy walor.
Poza stałymi fragmentami JWP dał się też poznać jako doskonały długodystansowiec, który bez zmordowania biega od jednego pola karnego do drugiego. Jego nieprzebrane siły zaowocowały dwoma golami, kiedy to doskonale wbiegał na pole karne, zaskakując znajdujących się tam obrońców i bramkarza. I choć brakuje mu iskry bożej, którą dysponuje jego kolega z linii pomocy Paqueta, to wciąż obaj w jednym zespole pokazali, że mają wspólną rację bytu. Przyszłość takiego środka pola maluje się w jasnych barwach, zwłaszcza że coraz pewniej wygląda grający za nimi Edson Alvarez.
Co czeka JWP dalej? Mało prawdopodobne jest by jego statystyki tak szybko rosły jak do tej pory, ale sam James zdaje się nie zwalniać. W każdym kolejnym meczu jego piłki są coraz celniejsze, a jego pewność siebie rośnie. I w tym należy upatrywać nadzieję West Hamu na udany sezon – nawet w beznadziejnych meczach Ward-Prowse może ustawić piłkę w narożniku, błyskawicznie wyciągnąć rękę do góry i z idealnie dobraną siłą sieknąć piłkę na pole karne. A wtedy do futbolówki wyskoczy jeden z West Hamowych dryblasów, i…