Javier Hernández potrzebował tylko trzech minut po wejściu na boisko, aby zapewnić niezwykle ważny punkt Młotom na ciężkim terenie jakim jest Stamford Bridge. Po raz kolejny Meksykanin pokazał, że jest niezwykle skuteczny jako rezerwowy. Jednak 29-latek chciałby grać w pierwszym składzie co mecz po 90 minut. Co może zrobić David Moyes?

Po pierwsze największym problemem Chicharito w West Hamie jest forma Marko Arnautovicia. Austriak jest prawdopodobnie w najlepszej dyspozycji w swojej karierze. Od momentu przesunięcia go przez Moyesa do ataku, w 14 spotkaniach Premier League zdobył dziewięć goli i zaliczył cztery asysty. Statystyki genialne!

W tym momencie sezonu ciężko o grę Młotów dwoma napastnikami, ponieważ najważniejszy w tym momencie jest wynik i utrzymanie w Premier League. Menedżer West Hamu musi przede wszystkich skupiać się na defensywie i gra samym Arnim z przodu wydaje się być mądrym posunięciem. To ustawienie broni się ostatnimi dobrymi meczami z Sotonem i Chelsea. Niestety bardzo cierpi na tym Chicha, który przychodził na London Stadium po to, żeby grać mecze od dechy do dechy, bo swoje się już wysiedział na ławce rezerwowych w Manchesterze czy Madrycie.

Jeśli już Szkot zdecydowałby się zagrać na dwóch snajperów to mądrze musiałby rozplanować grę pomocników. Meksykanin żyje z podań piłkarzy kreatywnych i grając na dwóch snajperów automatycznie zabiera miejsce jednemu z kreatywnych piłkarzy typu Manu Lanziniego czy João Mário. Bo ciężko jest sobie wyobrazić, że David Moyes zdecydowałby się posadzić Arnautovicia na ławce, by grać samym Chicharito z przodu. Przez takie zestawienie nasz snajper znów mógłby przechodzić obok meczów jak w rozgrywkach pucharowych, gdzie najbardziej kreatywnymi piłkarzami byli…Obiang i Cullen, a Hernández przez kilka spotkań praktycznie nie miał okazji strzeleckich.

Inną opcją jest przesunięcie 29-latka na skrzydło, gdzie kilka razy grał za kadencji Bilicia, ale powiedzmy sobie to otwarcie: Hernández traci tam wszystkie swoje atuty i po prostu zwyczajnie nie pasuje do gry na boku.

Sadzanie Chicharito na ławce wydaje się być marnotrastwem, ale niestety moim zdaniem to chyba dobra decyzja trenera. Mówię niestety ponieważ cenię Hernandeza i bardzo cieszyłem się na jego przejście do West Hamu. Mocno wierzyłem w to, że w końcu mamy napastnika, który rozwiąże nasze problemy. Koniec końców okazało się, że naprawdę zyskaliśmy świetnego snajpera, ale jest nim Marko Monster Arnautović.

Do końca sezonu będzie ciężko o zmianę sytuacji reprezentanta Meksyku, ale to nie oznacza, że Javier nam się nie przyda z ławki jak w starciu z Chelsea. Jednakże coraz bardziej prawdopodobne jest odejście gracza z West Hamu po tym sezonie. Hernández będzie szukał po raz kolejny regularnej gry i rękę do niego może wyciągnąć Valencia, która mocno zabiega o ten transfer. Młoty na pewno wysłuchają ofert za swojego snajpera, ale sprzedadzą go jeśli do klubu wpłynie naprawdę korzystna oferta.

Jest jeszcze szansa na pozostanie Chicharito w WHU. To nie jest tak, że przekreślam jego karierę na London Stadium. Ewentualna zmiana trenera po sezonie lub zmiana formacji z 3-5-1-1 na 4-4-2 może jeszcze dużo zmienić w kontekście przyszłości Javiera we wschodnim Londynie.

A może sytuacja byłego piłkarza United byłaby inna gdyby zamiast trafić w poprzeczkę z Huddersfield i Arsenalem trafił do siatki? Tego nie wiemy.

Na razie jednak cieszmy się, że mamy takiego piłkarza w drużynie i wierzmy, że pomoże nam utrzymać się w Premier League i dorzuci coś do swoich ośmiu trafień ligowych. We’ve got a Chicharito! So much better than Defoe and Iheanacho!