Dogrywka meczu rewanżowego w 1/8 Ligi Europy. Sevilla będąca pod presją 60 tysięcy kibiców na London Stadium broniła się dzielnie przed atakami West Hamu, ale tylko do czasu. W 112. minucie uderzenie Pablo Fornalsa zostało sparowane przez Bounou, ale na dobitkę zdążył Andrij Jarmołenko. Gol Ukraińca był decydującą bramką w kontekście awansu do kolejnej fazy rozgrywek, ale nie tylko dlatego był wyjątkowy. Niejako ukoronował on dobrą dyspozycję napastnika w ostatnich tygodniach. Tygodniach, które były bardzo trudne dla jego kraju.

Kryzys i błyski geniuszu

Andrij Jarmołenko jest jednym z najlepszych ukraińskich piłkarzy ostatniej dekady – swego czasu jego usługami zainteresowani byli tacy giganci jak Liverpool czy Arsenal. Błyskotliwy skrzydłowy nie tylko wyróżniał się w rodzimej lidze w barwach Dynama Kijów, ale również w reprezentacji Ukrainy. Dość dobrze przekonali się o tym swego czasu Polacy w eliminacjach do mundialu w Brazylii.

Podchody zachodnich zespołów na niewiele się jednak zdawały, gdyż Jarmołenko aż do 2017 roku był zawodnikiem Dynama. Pod koniec letniego okienka przed sezonem 2017/18 Andrij podpisał umowę z Borussią Dortmund. W ekipie z Niemiec Ukrainiec nie spisywał się najlepiej, i już po jednym sezonie chciano się z nim rozstać. Zainteresowany Jarmołenką był West Ham, i to właśnie The Hammers wyłożyli za niego 20 milionów euro. Andrij bez żalu opuścił Dortmund, zamykając tym samym nieudany etap w swojej karierze. Swoje niezadowolenie z pobytu w Niemczech dość mocno wyraził na łamach ukraińskiego Sportu, gdzie mogliśmy przeczytać:

„Nie jestem panną obrażalską, ale nie spodobało mi się jak się ze mną rozstali. Mam trochę dobrych wspomnień z Dortmundu, a Borussia to wielki klub. W takim zespole powinno się traktować zawodników z należytym szacunkiem. Wiele rzeczy mi przeszkadzało na tej płaszczyźnie”

Trudne początki West Hamu w sezonie 2018/19 odbiły się na Jarmołence, który w dopiero tworzącej się drużynie pod batutą Pellegriniego nie mógł złapać odpowiedniego rytmu. Gdy sytuacja zaczęła się uspokajać, Andrij doznał paskudnej kontuzji ścięgna Achillesa w meczu ze Spurs 20 października 2018. Ów uraz wyeliminował go z gry do końca sezonu.

Dwa zmarnowane lata było widać w grze Jarmołenki po powrocie na boisko w sezonie 2019/20. Ukrainiec zatracił niemal zupełnie swoją szybkość, a jego słaba kondycja sprawiła, iż jedynym sensownym rozwiązaniem było dawanie mu do zagrania jednej połowy w spotkaniu. To znacząco utrudniło budowanie pozycji w zespole.

Mimo swoich ograniczeń Andrij spisywał się na początku nader solidnie, a szczególnym momentem jego klasy była bramka przeciwko Manchesterowi United. Niestety Jarmołenko, podobnie jak reszta zespołu, wpadł w zapaść formy na jesieni 2019. Katastrofalna dyspozycja Młotów sprawiła, iż w błyskawicznym tempie osunęły się one ze środka tabeli do strefy spadkowej. Co gorsza dla Jarmołenki, w pewnym momencie mógł wspierać kolegów tylko z domu – ponownie doznał poważnej kontuzji, która wyeliminowała go na kilka miesięcy. Wtedy wydawało się, iż Ukrainiec skończony jako zawodnik WHU, nawet jeżeli podczas przerwy pandemicznej udało mu się wyzdrowieć. Jednakowoż Andrij nadal dostawał szanse gry, i choć w tamtym okresie jego wejścia z ławki zazwyczaj niewiele dawały, to jedno z nich okazało się kluczowe w kontekście walki o utrzymanie.

Jarmołenko w starciu z Antonio Ruedigerem, 1 lipca 2020

Przy remisie 2:2 Jarmołenko otrzymał od Antonio długą piłkę na skraj pola karnego, a tuż przy nim znajdował się Antonio Ruediger. Niemiec dał się powieść Andrijowi jak dziecko, a Ukrainiec bez problemu wywalczył sobie pozycję do strzału, a następnie uderzył nie do obrony. Pomimo swoich porażek w tamtym okresie, nadal potrafił dać drużynie coś ekstra w ciężkich momentach – takich jak ostatnia kolejka tego samego sezonu, kiedy to doprowadził do remisu z Aston Villą, która walczyła na ostrzu noża o utrzymanie.

Europejskie puchary i nowa nadzieja

Pozycja Jarmołenki w hierarchii spadała z każdym sezonem, a prawdziwe dno osiągnęła ona w sezonie 20/21, kiedy to Andrijowi nie udało się nawet zdobyć gola w lidze. Podczas gdy cała drużyna wznosiła się na niespotykany dotąd poziom, a klub finiszował najlepiej od lat, Jarmołenko był na bocznicy. Jego forma była na tyle słaba, iż David Moyes nie dawał mu żadnych okazji. Szanse na kolejne występy pojawiły się dopiero w następnym sezonie.

Ukrainiec dość dobrze radził sobie w Lidze Europy, ale niestety nie potrafił przenieść tej dyspozycji na rozgrywki angielskie. W Premier League nadal dawał przeciętne zmiany, a dodatkowo nie wyróżniał się w EFL Cup. Prawdziwym apogeum słabej gry Jarmołenki było spotkanie w Pucharze Anglii z Kidderminster 5 lutego tego roku, kiedy to napastnik WHU wyglądał żenująco słabo na tle szóstoligowca. Wielu kibiców po tamtym spotkaniu miało dość Andrija na dobre.

Niedługo po spotkaniu w Kidderminster na Jarmołenkę spadł dużo mocniejszy cios niż słabszy okres w klubie – Ukraina została zaatakowana przez Rosję. Dramat rodaków w kraju mocno poruszył Andrija, który niemal od razu rozpoczął działania na rzecz pomocy walczącym. Gdy wybuchł konflikt, w Ukrainie znajdowała się rodzina Jarmołenki. Ukrainiec dostał od klubu pomoc, o czym m.in. wspominał na jednej z konferencji David Moyes:

„Muszę przyznać, nie jest aktualnie w najlepszej sytuacji. Daliśmy mu kilka dni wolnego, i jest to kompletnie zrozumiałe. (…) Klub zachował się bardzo dobrze – poprosili mnie o to, bym zapytał Andrija czy możemy mu w czymś pomóc.”

Pomimo ciężkiej sytuacji Jarmołenko zdecydował się wrócić do Londynu, by grać. Pierwszym spotkaniem WHU, w jakim Andrij wystąpił po przerwie, był mecz z Aston Villą. W 52. minucie zastąpił Michaila Antonio i od razu było widać, że Ukrainiec wrócił odmieniony. Zaczął grać pewniej, skuteczniej i celnej. Dobry występ okrasił piękną bramką w 70. minucie – po bardzo precyzyjnym wykończeniu Jarmołenko podczas celebracji upadł na kolana i ukrył twarz w dłoniach. Był to jeden z mocniejszych momentów tego sezonu, zwłaszcza w kontekście kibiców. Fani byli wzruszeni, podobnie jak i cały piłkarski świat.

Dobry występ z Aston Villą to była jednak tylko przystawka. W annałach historii WHU Jarmołenko zapisał się w rewanżowym meczu z Sevillą w 1/8 finału Ligi Europy, o czym było wspomniane na samym początku. Bramka z hiszpańską drużyną już potwierdziła – Andrij wrócił do dobrej dyspozycji.

Perspektywy

Ostatnia forma Jarmołenki dała West Hamowi nie tylko dwie cenne bramki z Aston Villą i z Sevillą, ale również dzięki niej pojawiła się realna alternatywa na ławce rezerwowych. Ostatnio bardzo zmęczony zdaje się być Michail Antonio, a to stwarza warunki dla Jarmołenki do gry. W obliczu zbliżających się kluczowych spotkań w sezonie (rewanż z Lyonem we Francji, mecze z najważniejszymi rywalami w walce o ligową czołówkę), rola Andrija może być niezwykle istotna. Ukrainiec może i stracił już swoją dynamikę, ale nadal dysponuje świetną techniką –  mało kto w drużynie WHU tak dobrze potrafi grać lewą nogą jak on.

Kontrakt Jarmołenki z WHU wygasa w tym roku. Jeszcze pół roku wydawało się, iż przedłużenie umowy z Andrijem nie będzie w ogóle rozważane przez West Ham, ale jego ostatnie wyczyny sprawiają, iż zarząd może się nad tym zastanowić. Mimo wysokiej pensji, Ukrainiec nadal wiele potrafi. Pytanie tylko, czy będzie w stanie regularnie prezentować najlepszą wersję siebie.

Jarmołenko jest bohaterem na wielu płaszczyznach. Jest bohaterem dla West Hamu, co udało mu się pokazać w tym sezonie. Jednak przede wszystkim jest bohaterem dla rodaków. Sukcesy Jarmołenki są sukcesami Ukrainy, a w obecnych czasach to bardzo ważne.