W zeszłą sobotę West Ham United pokonał na wyjeździe Middlesbrough, podobnie jak w półfinale FA Cup w 2006 roku. Wówczas na listę strzelców wpisał się Marlon Harewood. Rosły napastnik wypowiedział się dla klubowej telewizji na ten temat.
Jeśliby spytać jakiegokolwiek fana The Hammers o wymienienie swoich najbardziej kultowych bohaterów, nazwisko Harewooda w większości przypadków znajdzie się bardzo wysoko w zestawieniu. Czarnoskóry napastnik zaliczył udane trzy i pół sezonu w bordowo-błękitnej koszulce, zaliczając dwie fazy play-off oraz finał pucharu FA Cup oraz był przyczyną przepychanki między Alanem Pardew a Arsenem Wengerem.
Anglik dołączył do drużyny Młotów w roku 2003 za 500 tysięcy funtów i rozegrał 160 spotkań, podczas których zdobył 53 bramki i zanotował 14 asyst. Po stracie miejsca w wyjściowym składzie na rzecz Carlosa Teveza i Bobby’ego Zamory, odszedł do Aston Villi w lipcu 2007 roku za 4 miliony funtów. 37-latek zawiesił już buty na kołku i zajął się sprzedażą luksusowych części samochodowych.
Zapytany przez reportera z West Ham TV Chrisa Sculla Harewood wrócił myślami do roku 2006 by przypomnieć zwycięski pojedynek z Boro podczas FA Cup.
– Półfinał FA Cup w 2006 roku był świetny, czyż nie? To był niesamowity dzień dla mnie i dla drużyny. Pomoc chłopakom w dostaniu się do finału dzięki mojemu trafieniu było wielkim osiągnięciem dla nas w tamtym roku. Nie mogłem się doczekać, by zdjąć koszulkę i celebrować! – zaczął Harewood.
Niestety, dla rosłego napastnika finał FA Cup nie był już tak miły, jak spotkanie półfinałowe. Pod koniec regulaminowego czasu gry, Anglik nie zdołał trafić do siatki po odbiciu piłki od słupka. Kilka chwil później to Liverpool wygrał konkurs rzutów karnych i zdobył trofeum.
– To straszne, ilu fanów pamięta z meczu, który trwał ponad 120 minut tylko ten moment! Ledwo mogłem wtedy chodzić i to dość zabawne, że ludzie nie przejmowali się tym, że poruszam się z trudem, leczy tym, że zmarnowałem okazję – wspomina Marlon.
– W tamtym czasie tylko chodziłem po boisku, gdyż nie mogłem biegać. W ostatniej minucie spotkania mieliśmy rzut wolny przed ich bramką. Wszyscy byliśmy w polu karnym, a gdy nadleciała piłka, chciałem ją kopnąć. Oczywiście wszyscy pamiętają ten moment mojego życia – głównie fani West Hamu!
– Zazwyczaj to ja wykonywałem rzuty karne, ale tamtego wieczoru nie mogłem tego uczynić, gdyż ledwo chodziłem! Bardzo chciałbym wtedy egzekwować jedenastkę, prawdopodobnie bym trafił, ale możemy tylko gdybać – opowiedział.
Marlon Harewood również ocenił przeprowadzkę Młotów na Stadion Olimpijski.
– To zdecydowanie poziom wyżej i miło jest tutaj przyjść i patrzeć, jak chłopcy rozgrywają swoje mecze – zakończył.