Sean Whetstone prowadzący bloga Claret&Hugh słusznie zauważył, że David Moyes na mecz z Newcastle wystawił w pierwszym składzie trzech piłkarzy, którzy nie byli w pełni gotowi do gry. Skąd taka decyzja i czy na pewno nasza ławka jest aż tak wąska, że nie możemy sobie pozwolić na wystawienie graczy rezerwowych? 

To był fatalny wytęp całej drużyny i oczywiście nikt nie ma zamiaru szukać teraz kozła ofiarnego. Ciężko mieć pretensje do Issy Diopa, Declana Rice’a czy Tomasa Souceka jednak trudno nie zauważyć, że ich dyspozycja była wręcz szokująco słaba.

Zacznijmy od naszego wychowanka – Declana Rice’a. Rozumiem Davida Moysa, że chciał wystawić naszą największą gwiazdę od pierwszych minut. Jednak Rice w ostatnim czasie miał spore problemy z kolanem. Jego występ w reprezentacji Anglii pozostawiał wiele do życzenia, już tam było widać, że Dec jest daleki od optymalnej dyspozycji.

Issa Diop to kolejny piłkarz z problemami w ostatnich tygodniach. W grze Francuza było widać wyraźnie brak ogrania meczowego, i skutki przerw w treningach spowodowanych kontuzją łydki i chorobą (prawdopodobnie przeziębienie).

Występ Tomasa Souceka był pod znakiem zapytania do ostatnich dni przed pierwszą kolejką. Czech musiał przebywać w izolacji po tym jak u jednego z masażystów kadry narodowej zdiagozowano koronawirusa. Kolejny zawodnik i kolejna przerwa w treningach.

Kto na ławce?

Zerknijmy teraz na naszą ławkę rezerwowych. W przypadku absencji Diopa, jedynym kandydatem do gry byłby Fabian Balbuena. W środku pomocy sprawa już jest bardziej skomplikowana. Do gry był gotowy Manuel Lanzini, w środku mógł wystąpić również Pablo Fornals, który rozpoczął mecz na skrzydle. To jednak bardzo ofensywne opcje i ciężko traktować obu piłkarzy jako alternatywę dla Souceka i Rice’a.

Panie Moyes, albo ufamy tym zawodnikom i bez strachu dajemy im szansę w pierwszym składzie, albo robimy jakieś transfery. Granie zawodnikami, którzy nie są w pełni sił zaprowadzi nas prosto do Championship.