Popularne „Mewy” były istną zmorą West Hamu United. W nowoczesnej historii klubu zawsze znajdowali sposób na pokonanie The Hammers. W sobotę ta niechlubna passa została w końcu przerwana. David Moyes był zachwycony tym faktem. 

Nie wiedziałem, że jesteśmy na szczycie tabeli! 

Ktoś w szatni przekazał mi tą wiadomość. To wspaniałe uczucie. Najważniejsze jednak, że udało nam się pokonać Brighton! 

Ten stadion jest dla nas pełen koszmarnych wspomnień. Przegrywaliśmy tutaj wiele razy, a kibice za każdym razem drżą o wynik. Cieszę się, że w końcu mogliśmy rozgonić czarne chmury i wygrać. Zrobiliśmy to dla kibiców. 

Przyjechaliśmy tutaj z planem.

Nie powiem, że zagraliśmy perfekcyjnie, ponieważ nie chciałem, żeby przeciwnicy mieli tyle dogodnych sytuacji. Życzyłbym też sobie, żebyśmy mieli więcej posiadania piłki, ale naszym planem nie było uganianie się za nią. Chcieliśmy na nich poczekać. Wynikało to ze stylu gry Brighton. Moim zadaniem było wywalczenie zwycięstwa. 

Wiedzieliśmy, że mogą być podatni na kontrataki i próbowaliśmy to wykorzystać. Michail Antonio jest w wysokiej formie, Said Benrahma też zagrał dobre zawody. Chciałem, żeby bieg wydarzeń był inny niż zazwyczaj, dlatego stwarzaliśmy im trochę inne kłopoty i utrudniliśmy zdobywanie bramek. 

Gole były niesamowite. 

Wykończenia klasy światowej.  James Ward-Prowse zdobył dla nas bramkę przed przerwą, a potem dwa trafienia dołożyli Micky i Jarrod. Każdy, kto nas trochę ogląda wie, na co ich stać. Uważam, że strzał Jarroda był fantastyczny. Kapitalna kontrola nad piłką i wspaniałe wykończenie. 

Dobrze było dać kibicom zwycięstwo.

Zawodnicy odwalają kawał dobrej roboty, a sposób w jaki to robią jest niesamowity. Kilka tygodni temu wróciliśmy z Pragi, potem mieliśmy bardzo trudne mecze wyjazdowe, co zawsze jest straszne. Z tego powodu bardzo doceniam wsparcie kibiców. To dla nas wiele znaczy i sprawi, że będziemy lepsi. 

Chcemy, by London Stadium trząsł się w posadach za każdym razem, kiedy będziemy tam grać. Mamy ku temu wiele pozytywnych powodów. 

Edsonowi Alvarezowi zabrakło trochę pary, ale poza tym zagrał dobre spotkanie.

Zagrał 80. minut, a wrócił do treningów dopiero dwa tygodnie temu. Przybycie do Premier League i adaptacja to trudne zadanie. On potrzebuje teraz trochę odpocząć. 

Alphonse też zagrał fantastycznie. Mamy w składzie również Łukasza Fabiańskiego, który jest klasowym bramkarzem, ale pomyśleliśmy, że mecz z Brighton będzie odpowiedni dla Alphonse’a by powalczył o miejsce w składzie z Łukaszem. Nie zawiedliśmy się.

Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy na szczycie tabeli! 

Powiedziałem w szatni zawodnikom, że teraz największym wyzwaniem będzie walka, progres i rywalizacja między sobą. Pamiętam, jak trzy lata temu byliśmy na obozie przedsezonowym w Szkocji. Wówczas powiedziałem im, że naszą misją jest dostanie się do europejskich pucharów. To był nasz cel. Teraz postawiłem im nowy – by napsuć krwi topowym zespołom. Zobaczymy, jak to się potoczy.