Napastnik West Hamu, Sebastien Haller, bez wątpienia przechodząc do wschodniego Londynu oczekiwał, że znajdzie się w znacznie lepszej formie, podobnie jak i cały zespół, i da popis snajperskich umiejętności.
Podobne przekonania podzielała znaczna większość kibiców The Hammers. Niestety rosły Francuz nie pokazuje jeszcze pełni swoich możliwości. Jedni mogą powiedzieć, że nie należy go tak szybko oceniać, zwłaszcza biorąc pod uwagę fatalną wręcz sytuację klubu ze wschodniego Londynu. Z drugiej strony to takie momenty, chwile słabej gry rzeczywiście sprawdzają jakość zawodnika, który przychodzi do klubu, aby grać pierwszoplanową rolę.
Być może Francuz potrzebuje czasu aby zaaklimatyzować się w o wiele bardziej wymagającej lidze, Premier League, niż Bundesliga. Sprowadzając światowej klasy napastnika (bo takim wydawał się być Haller grając we Frankfurcie) nikt nie brał pod uwagę sytuacji, że większość meczy, a dokładniej zdobyczy bramkowych w tych meczach, będzie spoczywać na barkach Michaila Antonio.
25-letni zawodnik imponował grą w pierwszej, dosyć krótkiej, części sezonu, kiedy to zawodnicy pod wodzą byłego szkoleniowca Manuela Pellegriniego spisywali się naprawdę bardzo dobrze. Jednakże od piłkarza, który trafia do klubu za 40 milionów euro wymaga się znacznie więcej, a przede wszystkim, że pociągnie zespół, gdy sprawy nie będą toczyły się tak, jak pierwotnie planowano.
Przed Davidem Moyesem ciężkie zadania. Musi „naoliwić” swojego podopiecznego aby zaczął wreszcie pracować na właściwych obrotach. Miejmy nadzieję, że tak stanie się już w niedalekiej przyszłości, dzięki czemu Haller w dużym stopniu przyczyni się do wyciągnięcia drużyny z dołu tabeli.