Łukasz Fabiański obronił rzut karny w meczu z Leicester City – znakomicie wyczuł zamiary Tielemansa i wybił piłkę na rzut rożny. Dla Polaka był to już jedenasty obroniony rzut karny w Premier League (czwarty w tym roku kalendarzowym). Pod tym względem jest na 3. miejscu w historii ligi angielskiej.

Fabian goni najlepszych bramkarzy PL jeśli chodzi o obronione rzuty karne, jednak wyczyn z Leicester zasługuje na miano wielkiego sukcesu. Był wykonywany przez zawodnika, który jeszcze nigdy w barwach Lisów nie zmarnował „11”.

Łukasz Fabiański tak jak David James i Thomas Sorensen

Oficjalna strona Premier League prowadzi statystykę obronionych karnych od sezonu 2006/2007. Od tego momentu najwięcej „jedenastek” obronił właśnie Polak, który do Premier League trafił w maju 2007 roku. Strona podaje również, że tylko trzem bramkarzom w historii rozgrywek udało się obronić więcej niż dziesięć rzutów karnych. Oprócz Fabiańskiego dokonali tego David James (13. jedenastek) i Thomas Sorensen (12.).

Gdydby nie VAR byłbym już na równi z liderem obronionych karnych w lidze, ponieważ dwie obrony zostały mi odebrane. Jedna przeciwko Mateuszowi Klichowi a druga przeciwko Sergio Agüero – mówi Łukasz Fabiański.

Z Leicester sytuacja była o tyle ciekawa, że Tielemans przeciwko mnie wykonywał rzut już drugi raz. Początkiem roku kalendarzowego, w naszym meczu  wyjazdowym do Leicester strzelił. Wtedy wyczułem go, ale nie udało się tego obronić.

Kiedy sędzia odgwizdał karnego w minioną sobotę zobaczyłem, że Tielemans podchodzi. Pomyślałem od razu że to jest jego ulubiony róg do strzałów. On praktycznie cały czas uderza w tą część bramki. Jedynie co, to raz wysoko, a raz nisko. Kiedy uderza pod poprzeczkę, to jest to bardzo trudne, żeby wybronić. Przeszła mi taka myśl, że nie ma co kombinować, nie ma co za dużo myśleć. Zaufałem analizie i wyczekaniu – powiedział Fabiański w magazynie Canal plus Sport. Nie dałem mu ani jednego ułamka sekundy na to, żeby on mógł poznać po mnie, gdzie ja się rzucę.

„Pęd myśli ograniczam wtedy do minimum”

Tuż przed karnym, staram się uspokoić i zdecydować. Element nad którym bardzo mocno pracowałem i teraz zawsze go wykorzystuję, to to, że ja jestem tym ostatnim, który się ustawia. Strzelający ma być pierwszy na swoim miejscu, a ja ostatnim który się pojawi. Wyczekuję aż przeciwnik przybierze już pozycję – wydłużam maksymalnie wszystko. Chodzi o to, żeby rywal nie myślał, że dominuje i że strzeli mi takiego treningowego karnego. Ważne też, żeby poczuł dodatkową presję i abym to ja zdominował całą sytuację i pokazał, że to ja jestem dominującym graczem.

W sobotę zanim jeszcze sędzia potwierdził decyzję o karnym, ja już widziałem, że Tilemans ma piłkę w ręce, już kombinuje, ustawia się i że spieszy mu się bardzo do tego strzału. To też miało spore znaczenie, że ja to zauważyłem. Odczytałem, że ma stresik, a ja chyba mu jeszcze dołożyłem troszkę.

9 porażek w 15 rozegranych meczach West Hamu. Jaka jest pozycja Davida Moyesa w tej chwili w klubie. Czy on, jako człowiek daje sygnały, że jego status słabnie w tej drużynie?

Ciężko to ocenić. Moyes każdego dnia i podczas każdego treningu daje 100% siebie. On nie chce dać takiego przekazu drużynie, że jego stanowisko jest zagrożone. Ale wydaje mi się, że jak na razie nie jest. Widać, że niesamowicie mu zależy na tym, żeby wyciągnąć nas z tego dołka.

Kiedy nie ma wyników, zawsze pozycja szefa słabnie, ale miejsce pracy naszego menadżera nie wydaje się jakkolwiek zagrożone. Mamy teraz przerwę, a po niej wracamy świadomi w jakim położeniu się znajdujemy i że musimy wrócić na właściwą drogę… drogę wygrywania i zdobywania punktów, bo bez tego nie ruszymy do góry – podsumował Łukasz Fabiański.