Podopieczni Slavena Bilicia godnie uczcili urodziny swojego trenera. Sprezentowali Chorwatowi pierwsze w tym sezonie punkty – aż trzy – po dwubramkowym zwycięstwie z Huddersfield.

Młoty z ogromnym zaangażowaniem wróciły na Stadion Olimpijski. Zdołały wygrać z niepokonaną dotychczas drużyną The Terriers. Obie bramki zostały zdobyte w drugiej części spotkania – pierwsza, nieco szczęśliwa, należy do Pedro Obianga, a druga już w pełni zasłużona jest dziełem Andre Ayew.

Londyńczycy w sobotę zmierzą się z West Bromem i miejmy nadzieję, że jest to początek wędrówki w górne rejony tabeli.Londyńczycy w sobotę zmierzą się z West Bromem i miejmy nadzieję, że jest to początek wędrówki w górne rejony tabeli.

-To wspaniały prezent. Cieszę się, że tak dobrze sobie poradziliśmy. Po trzech porażkach twoja pewność siebie jest zachwiana – mówi Slaven.

-Mieliśmy plan gry, do którego wszyscy się zastosowali. Dominowaliśmy w tym spotkaniu i stwarzaliśmy sobie świetne okazje. 

-Akcje rozgrywały się pod polem karnym Huddersfield. Niewiele zabrakło, a wyszlibyśmy na prowadzenie już w pierwszej połowie.

Bilić słusznie jest zadowolony z poniedziałkowego spotkania. To najlepszy mecz West Hamu w obecnej kampanii. Tempo, ilość okazji czy wysoki pressing podkreślają zaangażowanie The Hammers.

-Nawet jeżeli wynik spotkania nie byłby dla nas pozytywny, cieszyłbym się z tego meczu – podkreśla Bilić.

-Paradoksalnie kedy graliśmy najlepiej nie zdobywaliśmy bramek. Trafiliśmy dopiero wtedy, kiedy lekko straciliśmy kontrolę. Później graliśmy już pewnie i bez większych błędów.

Zastąpienie Javiera Hernandeza 25 minut przed ostatnim gwizdkiem spotkało się z niezadowoleniem części kibiców. Szkoleniowiec ujawnił jednak, że Meksykanin po ostatnich meczach reprezentacyjnych był zmęczony, a na ławce znajdował się świeży i gotowy do gry Andre Ayew.

-Czasami trzeba ryzykować. Chicharito zagrał dobrze – miał okazje, biegał i starał się, ale na ławce miałem kilku podekscytowanych grą piłkarzy.

-Po około 70 minutach zauważyłem, że Chicharito nie jest już tak rześki i pełen werwy. To był idealny czas na zmianę i wpuszczenie Andre. Potrzebowaliśmy świeżej krwi.

Ostatni akapit należy do Andy’ego Carrolla. Anglik był nie do zastąpienia. Przez 82 minuty wygrał 13 pojedynków główkowych – to więcej niż jakikolwiek inny piłkarz w tym sezonie w Premier League.

-Andy błyszczał – potwierdził trener. -Świetnie jest go mieć w zespole!

-Grał po długiej przerwie, ale jest już w dobrej formie. Miejmy nadzieję, że tak zostanie do końca – zakończył.