Menadżer West Hamu Slaven Bilić został poproszony o wskazanie momentu, który był punktem zwrotnym w bieżącej kampanii. Młoty obecny sezon rozpoczęły w nie najlepszym stylu i otarły się o strefę spadkową, by później wrócić na właściwe tory i wspiąć się do pierwszej dziesiątki Premier League.
– Nie było żadnego punktu zwrotnego ani sytuacji, która zrobiłaby różnicę – zaczął niespodziewanie Chorwat. – Możemy rozmawiać o meczu wyjazdowym z Crystal Palace w październiku, możemy rozmawiać o dwóch wygranych z Hull i Burnley po 1:0 dzięki rzutom karnym. Możemy też mówić o naszych wielkich meczach przeciwko Tottenhamowi, Manchesterowi United, Arsenalowi i Liverpoolowi, ale prawda jest taka, że odmieniliśmy swój sposób gry, ponieważ nie przestaliśmy wierzyć. Nie przestaliśmy walczyć, wiedzieliśmy, że jedyną receptą, żeby się wydostać z tamtej niekorzystnej sytuacji była ciężka praca i trzymanie się razem. To był klucz – powiedział Slav.
Slaven Bilić przygotowuje obecnie zespół do poniedziałkowej rywalizacji z Chelsea w derbach Londynu. Menadżer jest niesamowicie dumny ze swoich piłkarzy. Wie on, że duch drużyny jest silny. Chorwat, który zbliża się do 12 rocznicy swojej pracy w roli szkoleniowca stwierdził, że dzięki doświadczeniom z bieżącej kampanii jego zespół jest jeszcze silniejszy.
– Uważam, że ten sezon jest dla nas wielki. Dla mnie, dla drużyny, dla klubu, ponieważ doświadczyliśmy wiele rzeczy pozytywnych, negatywnych ale też nowych. Mam obecnie 48 lat. Byłem selekcjonerem mojego kraju, byłem na ławce trenerskiej Besiktasu Stambuł, gdzie presja była oczywiście większa. Dzięki temu przywykłem do specyfiki tej pracy. Czy to było trudne? Tak, wciąż to jest trudne. Oczywiście nie było miło przegrywać, ale żeby coś zdobyć trzeba się czasem poświęcić. Powiadają: co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Nic bym nie zmieniał w obecnym sezonie. Nie zamieniłbym momentów presji na sobie i na zespole na stabilny sezon – powiedział Super Slav.