Slaven Bilić po meczu z Huddersfield Town wyznał, że West Ham United nareszcie czuje się jak w domu na London Stadium.
Podopieczni Chorwata przegrali tylko jedno z ostatnich pięciu spotkań na Stadionie Olimpijskim. W pokonamy polu zostawili m.in. takie zespoły jak Tottenham i Swansea City. W czterech z tych meczów Młoty zachowywały czyste konta.
– Cieszymy się. My męczyliśmy się w poprzednim sezonie z Watfordem czy Southampton czy nawet z Middlesbrough i Stoke, ale w drugiej połowie sezonu przegraliśmy tylko wysoko z Manchesterem City i Liverpoolem. Ale nawet w tych spotkaniach graliśmy dobrze przez pierwsze 30 minut. W meczach z Spurs, Palace czy WBA, gdzie pechowo zremisowaliśmy graliśmy dobrze w domu. Przegraliśmy mecz przeciwko Leicester 3:2, ale przegrywaliśmy już 2:0 w siódmej minucie. Teraz wygraliśmy dwoma bramkami i gracze czuli się jak na stadionie jak w domu. – mówi Super Slav
– Wiele meczów już za nami i nie możemy doczekać się kolejnych spotkań na naszym stadionie. To taka sytuacja. Czujemy, że to jest nasz dom. To nie będzie Upton Park, ale to nie oznacza, że ten stadion nie będzie naszym domem.
– Naprawdę czujemy się tam coraz lepiej i widziałem po zawodnikach na treningu w weekend, że coraz bardziej im się tutaj podoba. To może brać się z dobrych wyników czy indywidualnych występów czy dobrych wspomnień zwłaszcza w wielkich meczach. Niedawno wygraliśmy tutaj kilka ważnych meczów z Swansea, Tottenhamem i teraz w poniedziałek. Dlatego jestem coraz bardziej pozytywnie nastawiony do tego obiektu.
Bilić był zadowolony z gry zespołu w poniedziałkowy wieczór i nie krył pochwał pod adresem swoich podopiecznych.
– Powiedziałem chłopakom, że nawet jakbyśmy nie wygrali tego meczu to bym ich pochwalił, bo dali z siebie wszystko – mówi 49-latek. To był nasz najlepszy występ nie w tym sensie, że graliśmy piękną piłkę, ale pod względem waleczności i chęci zwycięstwa. Zdecydowanie zrealizowaliśmy narzucony plan. Unikaliśmy gry w środku pola starając się skierować piłkę do Andy’ego Carrolla czy Michaila Antonio.
– Grając tak jak w pierwszej połowie w zasadzie zdominowaliśmy przeciwnika. To budzi zaufanie. Wiele rzeczy działo się w pierwszej połowie: dośrodkowania, rzuty rożne, rzuty wolne i szanse bramkowe – to pokłosie tego, że wcześniej nie udało nam sie zdobyć gola. Strzeliliśmy dwa gole w okresie w którym oddaliśmy trochę inicjatywę, ale szczęście było po naszej stronie. Ten gol dał nam dodatkową energię. Potem trafiliśmy po raz drugi do siatki i utrzymaliśmy naszą koncentrację do końca.