Slaven Bilić w czwartek popołudniu wziął udział w konferencji prasowej przed meczem z Brighton & Hove Albion. Chorwat był pytany między innymi o grę Mew, dyscyplinę w zespole, profesjonalizm Adriána i ewentualnym awans w tabeli do TOP10.

Odważne Brighton

Brighton awansował w poprzednim sezonie do Premier League, a Bilić jest pod wrażeniem gry The Seagulls w tym rozgrywkach. Pomimo niezłych występów rywali, Chorwat zamierza koncentrować się przede wszystkim na grze swojej drużyny.

 – Mieli powolny start, ale w późniejszych meczach sezonu poprawili swoją grę. Widziałem ich mecze u siebie i te na wyjazdach i zobaczyłem bardzo pewny siebie zespół. W ubiegłych rozgrywkach zdobyli wielką pewność siebie, kiedy wygrywali większość meczów. Mają zaufanie w zespole i ściągnęli do siebie dobrych zawodników z Holandii i Niemiec.

 – To będzie bardzo trudny mecz. Szanuję ich, ale koncentrujemy się na sobie. Przegraliśmy tylko raz w ostatnich sześciu spotkaniach. Gramy w domu i znacznie poprawiliśmy grę na własnym stadionie. Chcemy osiągać tutaj dobre wyniki i chcemy zdobyć w piątek trzy punkty. 

Chorwacki menedżer zabrał głos także na temat sternika Brighton & Hove Albion Chrisa Hughtona, który od 2014 roku prowadzi zespół z Amex Stadium.

 – On jest bardzo niedoceniany. Patrzyłem na ich mecze i byłem pod wrażeniem gry Brighton. Spodziewałem się, że w pierwszej części sezonu będą grali dobrze jak inne zespoły, które awansowały do Premier League. Grają dobrze i Chris wykonuje dobrą robotę.

Adrián jest wielkim profesjonalistą

Bilić przy okazji konferencji prasowej, pochwalił bramkarza Młotów Adriána za jego profesjonalizm. Golkiper w ostatnich tygodniach był łączony z odejściem z West Hamu z powodu braku regularnej gry, ale 49-latek jest zachwycony podejściem do treningów byłego piłkarza Betisu Sevilla.

 – Gdybym był piłkarzem i siedział na ławce to nie powiedziałbym, że jestem szczęśliwy, że nie gram. Wszyscy gracze chcą grać regularnie. Dlatego są najlepszymi sportowcami. Potrzebujemy dobrej drużyny i potrzebujemy dobrego drugiego bramkarza. Adrián jest wielkim profesjonalistą i zachowuje się tak jak chciałem. Kilka razy z nim rozmawiałem, a on dobrze prezentuje się na treningach. Cieżko pracuje, aby dostać swoją szansę. 

Brak dyscypliny

Menedżer przekazał także swoje odczucia po czerwonej kartce Andy’ego Carrolla w meczu z Burnley. Anglik był już drugim zawodnikiem WHU, który otrzymał czerwoną kartkę w tym sezonie. I także drugim, który wyleciał z boiska w pierwszej połowie. Chorwat opowiedział także o innych przypadkach wyrzucania z boiska piłkarzy w trakcie jego kariery trenerskiej we wschodnim Londynie.

 – Żadna czerwona kartka nie wynika z braku dyscypliny. W szatni nie dochodzi do żadnych rękoczynów! Od kilku naszych czerwonych kartek się odwołaliśmy i zostały one pozytywnie rozpatrzone. Trzy lub cztery były wielkimi błędami. Mieliśmy aż 12 „czerwieni” w ciągu 2,5 roku. 

 – Czerwona kartka to czerwona kartka, ale jest duża różnica jak to się zdarzy w końcówce meczu czy tak jak Carrolla i Arnautovicia. Pokazaliśmy ogromny charakter w tych dwóch spotkaniach, ponieważ zwykle po czerwonej kartce mecz staje się jednostronny. Rozmawiałem z piłkarzami po tych dwóch przypadkach i takie zachowania są nie do przyjęcia. To wielki cios dla zespołu, zwłaszcza w tym danym spotkaniu, ale także w kolejnych.

Chcemy awansować do pierwszej dziesiątki

Ewentualne zwycięstwo nad Brighton przeniesie West Ham po raz pierwszy w tym sezonie do TOP10. Bilić przyznaje, że jego zespół ma aspirację, aby znaleźć się w górnej części tabeli i są gotowi do najbliższego meczu z Brighton.

 – Mieliśmy nadzieję, że znajdziemy się w pierwszej dziesiątce od razu, ale z różnych przyczyn tak się nie stało. Mamy wrażenie, że teraz nasza analiza meczów znacznie się poprawiła. Zaczęliśmy zdobywać punkty i byłoby naprawdę dobrze, jakbyśmy wygrali jutro i przesunęli się wyżej w tabeli. 

Dobre wspomnienia z London Stadium

Bilić skomentował także poprawę gry zespołu na własnym obiekcie, przyznając że on i jego zawodnicy czują sie na London Stadium jak w domu.

  – Od pierwszego dnia byliśmy trochę zaskoczeni nowym stadionem i potrzebowaliśmy trochę czasu, aby zacząć nazywać go domem. Teraz często piłkarze tak mówią i nie możemy się doczekać kolejnych meczów u siebie. Aby poczuć się jak w domu to potrzebowaliśmy dobrych wspomnień. Potrzebujesz czasu na aklimatyzację i musisz doświadczyć miłych doznać tutaj. Ostatnio mieliśmy kilka dobrych meczów w domu.