Piłkarze West Hamu zremisowali na własnym stadionie ze Stoke City 0:0. Kibice na Upton Park nie oglądali bramek, jednak obie drużyny miały dogodne okazje na strzelenie gola. 

Drużyna Stoke City w tym sezonie mało strzela i mało traci. Dokładając do tego fatalną sytuację kadrową Młotów, którzy muszą sobie radzić bez najbardziej bramkostrzelnych piłkarzy, można było przed meczem śmiało założyć, że nie zobaczymy w nim gradu goli. Trudno jednak określić wynik 0:0 jako sprawiedliwy. West Ham był stroną przeważającą i przy odrobinie szczęścia moglibyśmy świętować w sobotę skromne zwycięstwo.

Slaven Bilić zapewne zaskoczył wielu kibiców nie wystawiając w pierwszej jedenastce Carla Jenkinsona. Wydawało się, że w obliczu kontuzji Winstona Reida, Jenko wróci na skrzydło a James Tomkins zagra na środku obrony. Nasz menedżer na środku postawił jednak na Jamesa Collinsa, zaś Tonka pozostał na boku obrony.

stoke_post

Piłkarze West Hamu dość odważnie zaczęli mecz. Już w pierwszych minutach dobre okazje mieli Kouyate i Antonio. Chwilę później jednak to goście odpowiedzieli groźną kontrą. Marco van Ginkel dostał piłkę tuż pod bramką Adriana, jednak jego strzał zablokowali obrońcy.

W okolicach 20. minuty piłkarze West Hamu jakby stracili impet. Podopieczni Slavena Bilicia notowali dużo strat, grali niedokładnie i nie bardzo mieli pomysł na grę ofensywną. Taka postawa spotkała się z wyraźną dezaprobatą kibiców. Kopanina w środku pola zdominowała niemal całą pierwszą połowę.

Aktywni byli przede wszystkim Michail Antonio i Mauro Zarate. Ten pierwszy momentami radził sobie bardzo dobrze. Potrafił zastawić się z piłką i ruszyć w stronę bramki. Niestety jego rajdy w końcowej niemal zawsze kończyły się albo na stracie albo fatalnym strzale.

W końcowych minutach pierwszej połowy gospodarze mieli kilka dobrych okazji. Najpierw błąd Shawcrossa wykorzystał Noble. Nasz kapitan przejął piłkę i ruszył samotnie na bramkę rywala. Niestety w ostatnim momencie obrońca wybił piłkę spod nóg Noble’a na rzut rożny. Zawodnikowi Młotów ewidentnie w tej sytuacji zabrakło szybkości. Chwilę później strzał na bramkę oddał Antonio, lecz piłka poszybowała zbyt wysoko.

W drugiej części meczu gra wyglądała nieco lepiej. Młoty ponownie zaczęły z wysokiego C. Kilka okazji do zdobycia bramki głową miał Andy Carroll, jednak w sobotę obrońcy Stoke spisywali się bardzo dobrze. Carroll co prawda wygrywał pojedynki główkowe, ale nie był w stanie oddać precyzyjnego strzału.

W 61 minucie Michail Antonio dostał piłkę tuż przed bramką rywala. Niestety oddał strzał wprost w bramkarza.

Chwilę później na boisku pojawił się Antonio Valencia. Piłkarz z Ekwadoru zastąpił Alexa Songa, który mimo kilku dość irytujących strat spisywał się tego dnia całkiem dobrze. Zastępując piłkarza defensywnego zawodnikiem ofensywnym, Slaven Bilić pokazał że interesują go tylko 3 punkty.

W 68 minucie do rzutu wolnego z dośc dobrej odległości podszedł Marko Arnautović. Po strzele Austriaka piłka odbiła się od muru i trafiła prosto w poprzeczkę bramki Adriana. Na szczęście futbolówka odbiła się w kierunku boiska i została wybita przez obrońców.

W dalszej części meczu kilka świetnych interwencji zaliczył Adrian. Nasz bramkarz kolejny raz potwierdził świetną dyspozycję.

W 81 minucie w samotny rajd na bramkę udał się Antonio. Niestety jego strzał był bardzo niecelny. Antonio chwilę później opuścił boisko. Na murawie zobaczyliśmy Nikicę Jelavicia.

W końcowych minutach pięknym strzałem z dystansu popisał się Mauro Zarate. Piłka jednak trafiła w słupek i wyleciała w pole. Minutę później swoją szansę na zdobycie bramki miał Antonio Valencia. Andy Carroll świetnie strącił mu piłkę głową, lecz nasz pomocnik uderzył futbolówkę zbyt lekko.

86 minuta przyniosła kolejną dobrą okazję dla Valencii. Tym razem sędzia podyktował rzut wolny. Dystans wydawał się zbyt duży by pokusić się na strzał. Valencia huknął jednak bezpośrednio na bramkę. Piłka niczym po strzale Cristiano Ronaldo opadała wprost pod poprzeczkę. Niestety dobrą interwencją popisał się bramkarz gości.

Sędzia doliczył 4 minuty. W ostatnich sekundach doliczonego czasu gospodarze mieli rzut rożny. Dośrodkowanie w pole karne, tam sporo zamieszania i piłka trafiła wprost na głowę Cheikhou Kouyate. Nasz piłkarz uderzył pod poprzeczkę, lecz z linii bramkowej futbolówkę wybili obrońcy. Mało brakowało a wyszarpalibyśmy trzy punkty. Niestety chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni.