Mecz z Tottenhamem był prawdziwym roller coasterem. Ogromną huśtawkę emocji przeżyli zarówno piłkarze, jak i kibice. Idealną personifikacją uczuć towarzyszącym temu spotkaniu jest Fabian Balbuena i jego występ. 

Jak dobrze pamiętamy, derbowe spotkanie na Tottenham Hotspur Stadium zaczęło się dla Młotów tragicznie. Niektórzy nie zdążyli jeszcze usiąść wygodnie na sofie lub włączyć transmisji, a tablica wyników już wskazywała 1-0 dla gospodarzy. Niezawodny Son pognał lewą stroną, bez problemu zwiódł Balbuenę i zapakował piłkę w długim rogu bramki strzeżonej przez Fabiańskiego. Nie da się ukryć, że sporą winę za utratę tej bramki ponosi nasz paragwajski stoper, którego reakcja na ruchy Koreańczyka była zbyt opieszała. Chwilę później Spurs strzelili drugą bramkę, a przed upływem kwadransu było już 3:0. Nasza obrona w pierwszej części spotkania prezentowała się tragicznie, a bohater tego newsa ponosi za to dużą odpowiedzialność. W tamtej chwili byłem pewien, że Fabian z sezonu 2018/19 już nie wróci, a jego miejsce jest wyłącznie na ławce rezerwowych.

Na szczęście chyba się pomyliłem i od tego momentu było już tylko lepiej.

Warto wspomnieć, że Balbuena przed niedzielnym meczem przebył niemal 15 tysięcy mil. Paragwajczyk reprezentował swój kraj w spotkaniu kwalifikacyjnym do Mistrzostw Świata 2022 przeciwko Wenezueli. Śmiało można powiedzieć, że Fabian na pierwsze minuty meczu z Tottenhamem nie zdążył jeszcze wrócić z Ameryki Południowej.

Na stronie Młotów ukazał się niedawno wywiad z naszym stoperem, który przedstawiamy poniżej.

Mecz ze Spurs

Sposób w jaki wykręciliśmy wynik w tym spotkaniu był niesamowity. Nie poddaliśmy się, naciskaliśmy do samego końca i otrzymaliśmy za to nagrodę. Nie graliśmy źle. Przez długi czas kontrolowaliśmy grę – nie licząc początku spotkania, kiedy to nasi przeciwnicy pokazali jakość i szybko zdobyli trzy bramki. Wyprowadzaliśmy akcje po każdym ataku Spurs, który odparliśmy. Wydaje mi się, że w zeszłym sezonie przegralibyśmy taki mecz. Nie odrobilibyśmy trzech bramek straty.

Codziennie ze sobą trenujemy. Coraz lepiej się poznajemy. Widzę wyraźnie, że zmierzamy we właściwym kierunku i musimy utrzymać ten kurs.

Konsekwencje ciężkiej przerwy reprezentacyjnej i podejście do treningu

Szczególnie odczuwałem to w pierwszej połowie. Nie jest to jednak czymś dziwnym, jako że w samolocie spędziłem niemal 20 godzin. Moje ciało dawało znać o odbytej podróży, ale jestem profesjonalistą i kiedy znajduję się na boisku to zawsze staram się pomóc chłopakom z zespołu.
W tygodniu robimy naprawdę świetną robotę na treningach. Nawzajem się napędzamy i motywujemy do jak największego zaangażowania. Doskonale wiemy, że ostry trening zwiększa szanse na sukces.

Znaczenie występów

Jeśli regularnie nie występujesz to w pewnym stopniu twoja pewność siebie maleje. To normalne, że każdy zawodnik chce jak najczęściej wychodzić w pierwszym składzie. Na boisku jednak jest miejsce tylko dla jedenastu graczy i niekiedy musimy zaczekać na swoją szansę. Dzięki ciężkiej pracy w końcu się jej doczekałem i mam nadzieję, że odpowiedno ją wykorzystałem.

Zmiennicy

W szatni po meczu powiedziałem, że chłopacy, którzy weszli w drugiej połowie, wykonali kawał naprawdę dobrej roboty. Dokładnie takiego podejścia potrzebujemy jeżeli chcemy osiągać świetne wyniki w Premier League. Zdajemy sobie sprawę, że każdy z nas jest ważny dla drużyny. Wszyscy byliśmy szczególnie szczęśliwi z występu Manu i Andrija, bo ich jakość pozwala na zmianę losów meczu i właśnie to miało miejsce.

Zauważam, że WHU w terminarzu jest postrzegane jako trudne spotkanie. Bardzo mnie cieszy, że zdołaliśmy wykreować taki wizerunek. W ostatnich trzech meczach przeciwko silnym rywalom, z których dwa graliśmy na wyjeździe, zdobyliśmy aż siedem punktów. Jesteśmy w odpowiednim miejscu. Musimy nadal ciężko pracować i poprawiać błędy, aby przeć naprzód.