Po zaciętym pojedynku Arsenal pokonał na własnym stadionie West Ham United 2:1. Podopieczni Davida Moyesa mają natomiast na swoim koncie już dwie porażki.
Po przegranej 2:0 u siebie z Newcastle w pierwszym meczu sezonu 2020/21 w Stratford w zeszły weekend, zespół Młotów wykazał się lepszym występem w londyńskich derbach. I chociaż z pewnością była to ogromna poprawa w porównaniu z porażką z poprzedniego tygodnia, Hammers opuścili północny Londyn bez punktu.
Gospodarze byli ospali i niechlujni, co utrudniało im stworzenie dogodnych sytuacji. W tym czasie zawodnicy West Ham byli szybcy, ostrzy, wytrwali i dominujący fizycznie. Młoty przypominały tą drużynę, którą byli w siedmiu meczach pod koniec ubiegłego sezonu, kiedy to walczyli aby zapewnić sobie przetrwanie.
Do 25 minuty Kanonierzy nie oddali strzału na bramkę, ale gdy już to zrobili, piłka znalazła się w bramce. Z lewej strony dośrodkował Aubameyang, a wykończył strzałem głową Lacazette. Napastnik precyzyjnie główkował i nie dał szans, stojącemu między słupkami Łukaszowi Fabiańskiemu. Tym samym Polak stracił szansę na utrzymanie czystego konta. Gol nie dodał jednak spotkaniu dużo większej dynamiki.
West Ham jednak wyrównał tuż przed przerwą. Michail Antonio z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. W drugiej połowie napastnik mógł dać prowadzenie swojej drużynie, jednak zaprzepaścił dobrą okazję. Kanonierzy mieli problem ze sforsowaniem obrony West Hamu jednak w 85 minucie po dobrej zespołowej akcji blisko bramki, padł celny strzał i Arsenal prowadził już 2:1. Gospodarze zapewnili sobie tym strzałem zwycięstwo, a autorem decydującego trafienia był Nketiah. I w tym przypadku Fabiański był bez szans. Kanonierzy rozbili obronę West Hamu, a Nketiah zapakował piłkę do pustej bramki.
Co zawiniło?
Taktyka na pewno nie. David Moyes dobrze zrobił zmieniając ustawienie, ponieważ całkowicie stłumiło to Arsenal i pozwoliło Masuaku grać na lewej obronie, gdzie czuje się najlepiej. Michail Antonio był dynamiczny, a Tomas Soucek dominujący w takim ustawieniu. Fredericks zaliczył kolejny dobry występ, a Declan Rice powrócił do swojego poziomu.
Decyzje sędziowskie? West Ham powinien był mieć rzut karny za piłkę odbitą ręką w pierwszej połowie. Decyzja VAR była jednak inna niż mogło się wydawać. Rzut karny nie został podyktowany.
Brak zaufania do zawodników z ławki? Moyes, jak to często bywa wytrwał chyba zbyt długo z początkową jedenastką. Zastanowić się można, dlaczego wcześniej nie korzystał ze zmian? Nie ufa tym zawodnikom, którzy tak naprawdę są jednymi z najdroższych transferów West Hamu?