West Ham United odpadł z rywalizacji Emirates FA Cup po porażce 2:1 z Aston Villą. Pomimo niekorzystnego wyniku, nowy trener The Hammers Graham Potter nie zamierza obwiniać swoich podopiecznych, którzy jego zdaniem wykazali się bojowym nastawieniem na murawie.
Anglik oficjalnie przejął schedę po Julenie Lopeteguim w czwartkowy poranek. Nie miał więc zbyt wiele czasu na przygotowanie zespołu do nadchodzącej potyczki z The Villans. Mecz na Villa Park dzieliły zaledwie jedna sesja treningowa i odprawa przedmeczowa, jednak to wystarczyło do widocznej zmiany nastawienia piłkarzy Młotów. Pomimo braku dostępności kilku podstawowych graczy, jak Jarrod Bowen, Michail Antonio, Emerson Palmieri, Jean-Clair Todibo czy Alphonse Areola, West Ham był w stanie nawiązać równą walkę z gospodarzami z Birmingham.
Znakomita pierwsza połowa w wykonaniu West Hamu, okraszona bramką Lucasa Paquety oraz asystą Crysencio Summerville’a nie wystarczyła w ostatecznym rozrachunku. Z powodu kontuzji Niclasa Fullkruga oraz wyżej wymienionego Holendra siła rażenia The Irons znacząco spadła, co wykorzystali gospodarze. Amadou Onana oraz Morgan Rogers wyprowadzili The Villans na prowadzenie. Nawet dobra postawa Olliego Scarles’a, zdobywcy nagrody zawodnika meczu, nie zmieniła już losów rywalizacji.
Graham Potter w pomeczowym wywiadzie podkreślił, że nie może winić swoich graczy, gdyż ci wzorowo podeszli do wykonywania swoich obowiązków i cechowali się sporą determinacją.
Pierwsza połowa była naprawdę dobra.
Strzeliliśmy gola, byliśmy zorganizowani w defensywie, pokazaliśmy świetne nastawienie, jedność na boisku, dobrą komunikację, zrozumienie tego, co chcemy robić, stwarzaliśmy sobie dogodne okazje. Jednocześnie trochę zabrakło nam szczęścia i nie podwyższyliśmy prowadzenia.
Aston Villa nie stwarzała żadnego zagrożenia w pierwszej połowie. Strata Niclasa to był cios, podobnie jak później Cree [Crysencio Summerville’a, przyp. red.] w przerwie. Miało to wpływ na nasze zamiary w ofensywie.
Wyrazy uznania dla Aston Villi. Byli w stanie podnieść się w ciężkiej sytuacji i naciskali na nas mocniej, niż byśmy tego chcieli, ale nasi chłopcy nie poddawali się.
Pierwsza bramka padła w nieszczęśliwych okolicznościach. Nie wyglądało to na rzut rożny, ale to jeden z elementów futbolu. Po utracie bramki można było zobaczyć, że nie cofnęliśmy się, a piłkarze pokazali charakter, dzięki czemu mieliśmy kilka szans w końcówce meczu.
Jesteśmy zawiedzeni, że przegraliśmy i przez to odpadliśmy. Musimy wyciągnąć z tego lekcję na przyszłość.
Ollie Scarles wyszedł pierwszy raz w krajowym pucharze w podstawowym składzie i spisał się naprawdę dobrze!
Zagrał na bardzo trudnym terenie i mierzył się z Leonem Bailey’em, a większość akcji rywali przeprowadzana była jego stroną, dlatego należy ocenić go pozytywnie.
Nie mógłbym prosić o nic więcej swoich podopiecznych w kwestii przygotowania do meczu. Zaprezentowali odpowiednie podejście, byli otwarci na pomysły i dobrze się spisali w wielu aspektach. Trzeba to docenić.
Brakowało nam precyzyjnego wykończenia, ale w ostatecznym rozrachunku dostrzegam wiele pozytywów.
Nie jest to najprzyjemniejsze uczucie kiedy przegrywasz i odpadasz z rozgrywek pucharowych, ale musimy trzymać się zasad, pamiętać o nich, wziąć się w garść i przygotować się na Fulham.
Niclas nie wygląda najlepiej. Sposób, w jaki się podnosił nie napawa optymizmem, dlatego nie mam złudzeń.
Oczywiście nigdy nie możemy być pewni, ale kontuzja Cree nie była tak poważna, na jaką wyglądała. Trudno teraz jednoznacznie ocenić stan jego zdrowia, dlatego zmiana w przerwie była bardziej środkiem ostrożności.
[Summerville] chciał kontynuować spotkanie, ale oceniłem, że nie jest to warte ryzyka. W momencie, kiedy wypada z gry czwórka twoich czołowych atakujących (bez obrazy dla ich zmienników), robi się bardzo trudno, ale tak już bywa.
Musimy się dostosować do zaistniałej sytuacji. Podkreślę jeszcze raz: w kwestii zaangażowania i podejścia do meczu nie winię moich graczy. Sposób, w jaki podeszli do pracy z nami w ostatnich dwóch dniach jest bardzo obiecujący. Pierwsza klasa.
Musimy zaakceptować zawód, wyciągnąć wnioski i skupić się na wtorkowym starciu z Fulham.
Kibice byli wspaniali!
Przyjechała za nami pokaźna grupa fanów. Byli głośni, donośnie nas dopingowali i wydaje mi się, że mogła im się podobać nasza gra w pierwszej połowie. Myślę, że widzieli nasze nastawienie oraz szanse i zagrożenia, jakie stwarzaliśmy. Zabrakło nam pary w drugiej połowie, ale kibice stanęli na wysokości zadania. Byli niesamowici.
Jestem zadowolony z tego, jakie zmiany widzimy w tak krótkim czasie. Mamy za sobą jedną sesję treningową oraz spotkanie drużynowe lub dwa, ale chcemy iść w wyznaczonym kierunku. Przed nami kolejne spotkania, więc nie mamy za wiele czasu na przygotowania.
Będziemy trzymać się naszych założeń i blisko współpracować z zawodnikami.