West Ham United przyzwyczaił się ostatnio do polegania na szczęściu, a remis z Brighton & Hove Albion na London Stadium tylko potwierdził tę tendencję.

Choć Młoty rozpoczęły mecz w Premier League z wieloma pozytywami i pierwsza połowa była pełna obiecujących momentów, to w drugiej połowie drużyna Julena Lopeteguiego przeszła na tryb pełnego przetrwania. Brighton wywierało ogromną presję, szukając późnego zwycięskiego gola, a bohaterami okazali się Aaron Wan-Bissaka i Łukasz Fabiański, którzy ratowali swój zespół przed porażką.

Przewaga, która zniknęła

Pierwsza połowa meczu z Brighton mogła nastrajać optymizmem. West Ham dominował w posiadaniu piłki i stwarzał sobie więcej sytuacji, jednak druga część spotkania to zupełnie inna historia. Podczas gdy Brighton zwiększało tempo, wprowadzając z ławki szybkich i atakujących zawodników, to Młoty zaczęły coraz bardziej skupiać się na obronie, próbując wytrzymać napór rywala. Było to przypomnienie o meczu z Bournemouth, gdzie także w drugiej połowie drużyna przeciwna zaczęła czuć się coraz pewniej, a West Ham nie potrafił utrzymać swojej przewagi. Podobnie jak wtedy, w miarę jak mecz się rozwijał, drużyna prowadzona przez Hiszpana nie potrafiła odpowiedzieć na rosnącą presję, a Brighton dominowało na boisku.

Remis, który mógł być porażką

Sytuacja z Brighton nie była jedynym przypadkiem, w którym West Ham musiał liczyć na szczęście. Wcześniej, w meczu z Wolverhampton Wanderers, Młoty zdołały utrzymać remis, mimo że rywale oddali aż 19 strzałów na bramkę. Choć wynik 0:0 był niewątpliwie korzystny dla West Hamu, zespół miał ogromne szczęście, że nie przyznano rywalom choćby jednego rzutu karnego, który mógłby zmienić wynik meczu. Takie sytuacje pokazują, jak zależna od szczęścia jest obecna forma West Hamu. Podobnie jak w meczu z Brighton, w spotkaniach z Wolves Młoty nie potrafiły zdominować rywala, ani kontrolować przebiegu gry przez pełne 90 minut.

Mimo błędu, którego Polak nie ustrzegł się przy golu, został i tak najlepiej ocenionym graczem meczu (BBC)

Patrząc na wyniki z ostatnich tygodni, West Ham musi zdawać sobie sprawę, że poleganie na szczęściu i Fabiańskim, nie wystarczy, by odnieść sukces w Premier League

Liczenie tylko na to, że były reprezentant Polski uratuje każdą sytuację jest drogą donikąd – choć golkiper posiada ogromne umiejętności, wielki talent i doświadczenie, sam nie wygra meczu. Musi mieć wsparcie w obronie i napastników, którzy strzelają.

Kolejna świetna interwencja Fabiańskiego, który miał sporo pracy w końcówce meczu, parady Polaka utrzymują w kolejnym spotkaniu jego drużynę w grze — napisał w relacji Richard Morgan ze Sky Sports.

Choć drużyna pozostaje niepokonana w trzech meczach z rzędu, występy są dalekie od przekonujących. W każdym z tych spotkań Młoty musiały walczyć o przetrwanie, nie potrafiąc domknąć rywali, gdy miały ku temu okazje. Zbyt często wydaje się, że West Ham trzyma się kurczowo remisu lub zwycięstwa, licząc na bramkarza i ostatni gwizdek.

Niezbędna jest poprawa w kilku kluczowych aspektach. Po pierwsze, drużyna musi zacząć dominować w meczach, nie tylko w pierwszych 45 minutach, ale przez całe spotkanie. To oznacza nie tylko kontrolowanie tempa gry, ale także umiejętność tworzenia klarownych sytuacji bramkowych i wykończenia ich. Młoty muszą nauczyć się utrzymywać koncentrację przez pełne 90 minut, co pozwoli im skutecznie zamykać mecze, a nie zostawiać rywalom szanse na późniejsze ataki.

Kolejnym wyzwaniem, które West Ham musi rozwiązać, są problemy ze sprawnością fizyczną

W końcówkach meczów drużyna często wygląda na ospałą i wyczerpaną. Niezależnie od strategii trenerskiej, taka kondycja może w dłuższej perspektywie prowadzić do problemów, zwłaszcza w tak wymagającej lidze, jaką jest Premier League. Wydaje się, że zespół nie jest w stanie utrzymać swojego poziomu przez pełne spotkanie, co powoduje, że musi polegać na indywidualnych interwencjach, takich jak te, które zobaczyliśmy w meczu z Brighton, gdzie Fabiański i Wan-Bissaka ratowali heroicznie sytuację.

Mimo tych trudności, nie wszystko jest stracone

West Ham znajduje się w komfortowej sytuacji punktowej i daleko od strefy spadkowej, a obecna drużyna z pewnością nie jest drużyną, której mógłby zagrozić spadek z ligi. Jednak, jeśli Młoty mają aspiracje, by zakończyć sezon wyżej niż obecne 14. miejsce, będą musiały znaleźć sposób na to, by nie polegać wyłącznie na szczęściu. Kluczem będzie poprawa kondycji fizycznej, większa dominacja w meczach oraz umiejętność utrzymywania poziomu przez pełne 90 minut. Dopiero wtedy West Ham będzie mógł marzyć o zajęciu wyższej lokaty w tabeli.