Już jutro na Anfield odbędzie się emocjonująca rywalizacja w ramach kolejnej rundy Pucharu Carabao Cup, w której miejscowy Liverpool zmierzy się z West Hamem United. To starcie zapowiada się jako prawdziwa gratka dla kibiców obydwu drużyn, gdyż zarówno „The Reds”, jak i „Młoty” mają ambitne cele w tych rozgrywkach.
Liverpool w ostatnich meczach prezentuje wysoką formę, a na Anfield zawsze jest trudnym przeciwnikiem. West Ham to z kolei zespół, który potrafi zaskoczyć, a ich ofensywa może stworzyć wiele problemów. Kluczem do sukcesu dla „The Reds” będzie kontrola środka pola oraz skuteczność w ataku.
Kontynuując nasz nowy cykl w West Ham Poland – „Okiem Rywala” – poprosiliśmy o komentarz Adriana Kijewskiego, redaktora naczelnego LFC Polska.
Kibice Liverpoolu z pewnością wyczekują z nutką optymizmu środowego starcia Pucharu Ligi z West Hamem na Anfield. Fani mają dobre wspomnienia z ubiegłorocznej rywalizacji z Młotami w tych rozgrywkach, kiedy w grudniu podopieczni Kloppa, wykorzystując kilku rezerwowych pokonali gości z Londynu aż 5:1.
Nie sądzę jednak, by teraz ktokolwiek był w stanie przewidzieć skład Liverpoolu na ten mecz. Arne Slot póki co nie jest fanem wielkich rotacji w składzie, ale wobec gry na kilku frontach w końcu będzie zmuszony do pewnych przetasowań w jedenastce meczowej.
Póki co, praktycznie non stop grają Van Dijk, Alexander Arnold, Robertson, Gravenberch, Szoboszlai, Mac Allister, czy Mo Salah. Wypadałoby, żeby Holender zrobił 4-5 zmian w wyjściowej jedenastce, aczkolwiek konia z rzędem temu, który przewidzi pierwszy skład Liverpoolu na to spotkanie.
W drużynie panują bardzo dobre nastroje po minionym tygodniu. Czerwoni w dobrym stylu ograli Milan na San Siro, a później dołożyli komplet oczek w pojedynku z Wisienkami.
Oglądałem większość spotkania West Hamu z Chelsea i przyznam, że gra Młotów nie wywarła na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Myślę, że dwa sezony temu byli groźniejszym zespołem, który był w stanie powalczyć o dobre lokaty w Premier League.
Jedno zwycięstwo w pięciu pierwszych meczach sezonu, na pewno nie jest spełnieniem marzeń dla kibiców drużyny ze wschodniego Londynu, mimo niełatwego terminarza i meczów z Aston Villą, City i Chelsea.
Z mojej perspektywy chciałbym, by w tym meczu odpoczął Virgil, Alexander-Arnold, Gravenberch, Mac Allister i Salah. W bramce zapewne zobaczymy ponownie Kellehera, wobec problemów mięśniowych Alissona Beckera.
Sądzę, że linia defensywna w osobach Robbo, Quansaha, Gomeza i Bradleya nie będzie wyglądać najgorzej. Mimo, iż nie jestem fanem umiejętności Wataru Endo, czas dać odpocząć Gravenberchowi. Do Japończyka można dołożyć Szoboszlaia i Jonesa. W ataku Slot będzie miał największy komfort.
W weekend odpoczywał Diogo Jota, więc czas na powrót Portugalczyka. Na lewym skrzydle Gakpo, a do tej dwójki może po kolejne bramki wybiegnie Darwin Nunez? Sądzę, że w przypadku Chiesy jest wciąż za wcześnie, by wyszedł w wyjściowej formacji. Prawdę powiedziawszy liczę na ekonomiczne zwycięstwo Liverpoolu. Nie oczekuję powtórki z poprzedniego sezonu i wygranej 5:1 z 20 grudnia, lecz jestem dobrej myśli i wierzę, że ofensywna moc the Reds sprawi, że gospodarze cieszyć się będą w środowy wieczór awansem do 4 rundy Carabao Cup.
Adrian Kijewski red. naczelny LFC.pl