West Ham przegrywa z Bristol City, kończąc jednocześnie walkę na froncie pucharu krajowego w trwającym sezonie. Tragiczna postawa w ofensywie, niepotrzebne błędy i czerwona kartka sprawiły, że marzenia o godnej przygodzie w tych rozgrywkach, trzeba przełożyć przynajmniej o rok. Ciężko jest napisać coś więcej o tym blamażu, więc nie pozostaje nam nic innego, niż zaprosić Państwa do zapoznania się z przebiegiem gry, na przestrzeni 90 minut.
Oczywiście, co najważniejsze przy okazji tego spotkania to kwestie wyjściowej jedenastki. Przez Kontuzje czy wyjazdy na Puchar Narodów Afryki, David Moyes sięgnął po Corneta, Cresswella, Ingsa czy Benrahme. Między słupkami (tradycyjnie dla pucharów w trwającym sezonie) stanął Łukasz Fabiański.
Spotkanie rewanżowe w ramach prestiżowego FA Cup, rozpoczęliśmy fatalnie – w 3’ najpierw Danny Ings stanął przed szansą, lecz nie przechwycił piłki na dobieg, orientując się zbyt późno. Zaledwie kilka sekund później, footballówka poszybowała do Mavropanosa, który to odegrał ją Łukaszowi Fabiańskiemu. Polak nieźle wyszedł, lecz uprzedził go Collins, mimowolnie wypuszczając piłkę i kierując ją prosto do siatki. Niestety, straciliśmy bramkę.
Kilka podań później, Danny Ings został brutalnie sfaulowany, lecz w wyniku braku VARu na tym etapie rozgrywek, sędzia nie podyktował nawet rzutu rożnego. Szkoda o tyle, że bez wątpienia było to wejście na czerwoną kartkę.
Pressing montowany przez graczy z Londynu w kolejnych akcjach, nie wyglądał specjalnie widowiskowo. Co prawda od ok. 9’ dominowaliśmy w posiadaniu, lecz standardowo brakowało konkretów (przy takiej bierności na rynku transferowym niespecjalnie nas to dziwi).
Wartą odnotowania sytuacją, była próba Dannego Ingsa z 18’ – Anglik ładnie obrócił się z piłką w okolicach 16 i oddał kąśliwy strzał. Niestety jednak footballówka poszybowała około metra w lewo od bramki, więc graliśmy dalej bez konsekwencji w wyniku. Niemniej cieszy przynajmniej taki akcent od Ingsa, który to nie może przełamać passy bez gola od wielu miesięcy.
Kilkukrotnie mieliśmy wyśmienite okazje: W 25 minucie Cornet nie trafił w piłkę, która to była na optymalnej wysokości na uderzenie z woleja, a chwilę wcześniej Mavropanos nie wykorzystał świetnej wrzutki (z rzutu wolnego) Jamesa Ward-Prowse’a. W 36’ Ings pragnął efektywnie wykończyć akcje, podając w drugie tempo do Corneta, jednak zagranie przeciął defensor rywali. Generalnie rzecz biorąc, druga część pierwsze połowy to dosyć przyzwoity czas byłego napastnika Liverpoolu, z kilkoma wymianami (także tymi zupełnie nieudanymi) pod bramką rywala.
Fakt, że drużyna grała „generalnie lepiej” niezbyt nas pocieszał, gdyż do końca I. połowy wciąż brakowało celnego strzału. Brakowało dynamiki w kreowaniu akcji – gdy gracze West Hamu byli w posiadaniu, napędzali akcje tak mozolnie, że cała drużyna przeciwnika była w stanie wrócić do defensywy. Wówczas przedarcie się było dużo cięższe.
Drugie 45 minut rozpoczęliśmy kolejnym bękartem sędziego – łokieć na twarz Jamesa Ward-Prowse’a nie został zakwalifikowany jako faul. W pierwszej połowie wspomniane wejście w nogi Ingsa również nie była jakkolwiek rozpatrywana. Niestety w 50’ Said Benrahma otrzymał czerwoną kartkę – w pełni zasadną i zupełnie niepotrzebną. Uwikłany w to starcie zawodnik gospodarzy, zobaczył żółty kartonik. Arbiter zupełnie nie panował nad przebiegiem spotkania.
Kolejne minuty to seria irytujących zdarzeń i zupełnej bezsilności w grze. Spotkanie pełne było fauli i intensywnej walki o piłkę, ale nie da się ukryć – kolejne próby nie przynosiły żadnych rezultatów. Dodatkowo grając w 10. trzeba było podejmować wysiłek w celu uzupełnienia luki po Benrahmie, co nie ułatwiało gonienia wyniku. W pojedynek niemalże pięściarski wdali się Gardner-Hickman i Aaron Cresswell, dwukrotnie ostro wyjaśniając sobie nieścisłości. W rezultacie obydwaj Panowie zobaczyli żółty kartonik.
Zdecydowanie najlepszą okazję dotychczasowych minut odnotował Soucek w 67’, kiedy to po doskonałym dośrodkowaniu Corneta, dołożył nogę kierując piłkę do siatki z niemałym impetem. Niestety – pod poprzeczką footballówkę ubiegł bramkarz rywali, popisując się niebagatelnym refleksem.
Oczekiwane zmiany nadeszły na 10’ przed końcem regulaminowego czasu gry – Divin Mubama oraz Callum Marshal zameldowali się na boisku, dając kibicom nadzieje na trafienie o wadze złota. Zastąpili oni Cresswella oraz Ingsa. Czy dwóch 19latków jest w stanie uratować West Ham? Kolejne minuty raczyły pokazać.
Marazm w ofensywie to odpowiednie określenie tego, co działo się nie tylko w samej końcówce, ale i w zasadzie przez cały mecz. Tragiczna niemoc połączona z głupim błędem, wyeliminowała nas z rozgrywek FA Cup. Na własne życzenie, bo po równie tragicznym meczu na własnym stadionie, kończymy przygodę z Pucharem Anglii w bieżących rozgrywkach. Cóż, gdy dowiedzieliśmy się, że przyjdzie nam zagrać właśnie z Bristol, oczekiwania były nieco inne. Ciężko teraz szukać usprawiedliwienia – kontuzje, zbagatelizowanie rywala, głupie błędy? Chyba wszystko naraz.
Bristol City 1 – 0 West Ham United
dwumecz: 1 – 0
Conway 3′
Bristol City: O’Leary, Tanner, Vyner, Dickie, McCrorie (Bell 61′), Williams, James ©, Pring, Gardner-Hickman (Knight 75′), Mehmeti (Cornick 75′), Conway (Wells 61′)
Niewykorzystani zmiennicy: Bajic (GK), Knight-Lebel, Roberts, Nelson, King
West Ham United: Fabiański, Coufal (Johnson 66′), Mavropanos, Zouma ©, Cresswell (Marshall 80′), Emerson, Souček, Ward-Prowse, Benrahma, Cornet, Ings (Mubama 81′)
Niewykorzystani zmiennicy: Areola (GK), Anang (GK), Ogbonna, Casey, Scarles
Sędzia: Darren England
Frekwencja: 25,616