Fani West Ham United mogą nie chcieć współwłaścicieli Davida Sullivana i Davida Golda, ale duet z pewnością ich powrotu się domaga.
Coraz więcej fanów West Ham prowadzi kampanię na rzecz odejścia współwłaścicieli Sullivana, Golda i ich wiceprezes – Karren Brady. Kampania GSBOUT (Gold, Sullivan, Brady Out) często cieszyła się popularnością w mediach społecznościowych.
W tej chwili na boisku West Ham wygląda tak dobrze, że trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, jednak nie wydaje się, aby zmieniło to podejście do hierarchii w West Ham.
Fani chcą GSBOUT, ale GSB desperacko poszukują fanów
Rzeczywiście, jednym z motto ruchu GSBOUT jest „Wspieraj zespół, a nie reżim”. Lista skarg jest jednak zbyt długa, żeby kibice odwzajemnili uczucie GSB do nich. Wygląda na to, że tego związku nie da się naprawić. Wiele głęboko zakorzenionych urazów wynika z decyzji klubu o opuszczeniu ukochanego Upton Park West Ham i zmianie na londyński stadion. Wpływ na to ma wiele złamanych obietnic po drodze.
Cóż, Sullivan i Gold mogą nie być lubiani przez dużą część fanów Hammers, ale właściciele coraz bardziej desperacko chcą mieć ich dużą część na londyńskim stadionie. Wcale to nie dziwi. Każdy mecz bez kibica to dla duetu G&S strata kolosalnych pieniędzy. Nie widać jednak światełka w tunelu.
Gold&Sullivan intensywnie walczą o powrót fanów
Minęło już ponad osiem miesięcy od ostatniego meczu drużynowego z obecnymi kibicami. W tym okresie wyraźnie widać, że piłka nożna nie jest tym samym bez fanów. Przypomina nam to też, jak ważny jest football dla tak wielu ludzi na całym świecie.
Wydano aktualizację dla kibiców, która zawierała desperacką prośbę do rządu, aby pozwolił West Hamowi wykorzystać ich 66000 miejsc, witając fanów z powrotem na obiekcie. W tej kwestii jednak rząd jest jak do tej pory nieugięty. Zakaz wprowadzenia publiczności na angielskie stadiony obowiązuje co najmniej do końca roku. Nie wiadomo jednak, czy nie zostanie przedłużony.
Stadion londyński ma jedne z najbardziej dostępnych połączeń komunikacyjnych i znaczną przestrzeń zewnętrzną wokół stadionu, aby zapewnić bezpieczeństwo. Wdrożyliśmy rygorystyczne plany i procesy – w ścisłej zgodności z wytycznymi rządu – aby stadion londyński był tak bezpieczny, jak to tylko możliwe dla wszystkich widzów i nie możemy się doczekać dnia, w którym wierni Claret i Blue powrócą na swoje siedzenia, aby kibicować drużynie – czytamy w aktualizacji.
Czy intensywna walka władz klubów Premier League przyniesie jakieś pozytywne efekty? Przekonamy się wkrótce, jednak nic na to nie wskazuje.