Niestety w sobotnie popołudnie drużyna Jurgena Kloppa była poza naszym zasięgiem. Młoty przegrały na Anfield 1:4. Bramkę na pocieszenie zdobył Michail Antonio, nieco ponad minutę po wejściu na boisko.
David Moyes odbudowuje swój zespół po pladze kontuzji, która w ostatnim czasie spustoszyła naszą kadrę. Do składu wrócił Manuel Lanzini, zaś Patrice Evra zadebiutował w zespole The Hammers.
Już od pierwszych minut oglądaliśmy dominację gospodarzy. W 3. minucie Mohammed Salah znalazł się w sytuacji strzeleckiej. Uderzył, ale piłka trafiła w słupek i wyszła w pole. Chwilę później po rzucie rożnym van Dijk uderzał głową. Dobrze w tej sytuacji spisał się jednak Adrian.
Do zaskakującej sytuacji doszło w 15. minucie meczu. Marko Arnautovic dostał dobre podanie. Wypuścił się samotnie w stronę bramki, mając przy sobie obrońcę uderzył z dystansu sprytnym podcięciem. Bramkarz Liverpoolu w ostatniej chwili zdążył strącić piłkę, a ta trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole.
Ta akcja nieco nas ośmieliła i poszliśmy za ciosem. Atak pozycyjny Młotów, ostatecznie piłka do Pablo Zabalety, który dobrze był ustawiony w polu karnym. Obrońca próbował uderzać z pierwszej piłki, jednak nie trafił w światło bramki.
W 29. minucie mieliśmy 1:0 dla gospodarzy. Rzut rożny, dośrodkowanie w pole karne i do piłki najwyżej wyskakuje Emre Can. Strzał głową i gol. Patrice Evra mógł kryć rywala nieco skuteczniej.
Liverpool próbował podwyższyć wynik jeszcze przed przerwą jednak próba strzału głową Salaha po dośrodkowaniu Robertsona zakończyła się niepowodzeniem. W 42. minucie dobrym strzałem z dystansu ponownie popisał się Marko Arnautovic, jednak i tym razem bramkarz The Reds wykazał się nie lada refleksem.
W drugiej połowie gospodarze dość szybko dopięli swego. 51. minuta, rajd środkiem Oxlade-Chemberlaina, który pojawił się na boisku po przerwie. Anglik nie dał sobie odebrać piłki, przedarł się pod pole karne i podał do stojącego w polu karnym Salaha. Napastnik potwierdził swoją formę i szybkim strzałem po ziemi pokonał Adriana.
Nieco ponad pięć minut później było już 3:0. Adrian wybijał piłkę z własnego pola karnego. Rywale jednak szybko ją przejęli i zrewanżowali się wysokim podaniem w nasze pole karne. Obrona nieco zaspała, byliśmy ustawieni dość wysoko. Sytuację próbował ratować Adrian i wybiegł daleko od swojej bramki. Niestety minął się z piłką. Przed pustą bramką stanął Roberto Firmino i bez najmniejszego wysiłku zdobył gola.
Mecz w tym momencie nabrał tempa. David Moyes wprowadził na boisko Michaila Antonio. Anglik po niespełna minucie znalazł się w sytuacji bramkowej. Piłkę w środku pola świetnie wywalczył Kouyate i posłał długie podanie do biegnącego skrzydłem Antonio. Piłkarz pobiegł w stronę bramki i samodzielnie wykończył akcję posyłając strzał po ziemi w długi róg.
Niestety nie byliśmy w stanie pójść za ciosem i powalczyć o bramkę kontaktową. Dobrze na skrzydle radził sobie Oxlade-Chemberlain i co rusz sprawiał problemy naszym obrońcom. Na bramkę strzelali Salah, Firmino, jednak dobrze w bramce spisywał się Adrian.
W 73. minucie Saido Mane znalazł się w sytuacji sam na sam. Przymierzył, uderzył jednak piłka trafiła w słupek.
Gol na 4:1 padł w 77. minucie. Dobrze spisujący się tego dnia Robertson dośrodkował ze skrzydła w pole karne., Tam niepilnowany był Mane i sprytnym strąceniem skierował piłkę do siatki.
Mieliśmy w tym meczu kilka momentów, jednak to za mało by pokonać świetnie spisujący się w ostatnim czasie Liverpool FC. Miejmy nadzieję, że za tydzień w meczu ze Swansea będziemy w stanie ugrać punkty.