Na wstępie chciałem powiedzieć, że jestem bardzo dumny z możliwości prowadzenia takiego klubu jak West Ham United.
To było coś więcej niż zwykła praca. Gdy po raz pierwszy jako piłkarz założyłem bordowo-błękitny trykot poczułem więź. Po latach, kiedy wróciłem jako trener, już wiedziałem, że jest to wyjątkowe miejsce.
Przykro mi, że nie wyszło tak, jak chcieliśmy przed inauguracją sezonu. Żegnam się jednak z podniesioną głową wypełnioną cudownymi wspomnieniami.
Mój pierwszy sezon był fantastyczny. Pobiliśmy wiele rekordów, przegrywając tylko jeden mecz z topową szóstką. Zakończyliśmy wówczas kampanię z zaledwie czterema punktami straty do miejsc premiowanych awansem do Ligi Mistrzów.
Do końca życia będę miał w pamięci również ostatni mecz na Boleyn Ground. To było niesamowite.
Byłem pewny, że do końca sezonu będziemy starać się niwelować stratę punktową. Niestety życie napisało inny scenariusz. Do końca wierzyłem w siebie i próbowałem desperacko walczyć o zwycięstwa. Potrafię jednak zrozumieć decyzję klubu.
Chciałbym jeszcze podziękować właścicielom i zarządowi za możliwość pracy w West Hamie oraz za wsparcie, którego nigdy mi nie brakowało z ich strony.
Dziękuję także piłkarzom za wysiłek i zaangażowanie w ciągu tych dwóch i pół roku. Niektórzy są tutaj od samego początku, od mojego pierwszego dnia w pracy.
Składam podziękowania całemu sztabowi szkoleniowemu i personelowi za wsparcie, lojalność i poświęcenie – miałem szczęście, że pracowałem z takimi zawodowcami.
Na koniec, dziękuję oczywiście kibicom. Od zawsze coś nas łączyło. Poczułem tę samą więź, kiedy wróciłem w roli menedżera.
Mam szczerą nadzieję, że West Ham osiągnie sukces, na jaki sobie zasłużył. Życzę wszystkiego najlepszego w przyszłości.
Slaven Bilić