Nowy kontrakt dla Bena Johnnsona jest bardzo mało prawdopodobny, chyba że obniży on swoje absurdalne żądania.

Coś, co do czego szefostwo West Hamu podchodzi bardzo surowo, to struktura wynagrodzeń. David Sullivan ma na myśli liczby dla każdej grupy wiekowej, poziomu doświadczenia i jakości, które nie pozwalają na dużą elastyczność. Ogólnie rzecz biorąc, było to całkiem korzystne dla Młotów, ale niektórzy gracze nie są zadowoleni z kategorii, do której zostali przydzieleni.

Jednym z takich zawodników jest Ben Johnson, który odmówił podpisania nowego kontraktu w związku z nieporozumieniami dotyczącymi wysokości spodziewanego wynagrodzenia. ExWHUEmployee wielokrotnie ujawniał, że obrońca uważa, że ​​powinien zarabiać więcej na równi z zawodnikami pierwszego składu, choć klub ceni go nieco niżej.

Niedawno serwis Claret i Hugh ujawnił, że jego żądania sięgają aż 60 tys. tygodniowo. W takim przypadku jasne jest, dlaczego nie można osiągnąć porozumienia. Od ponad roku Johnson spisuje się słabo i czasami ma problemy z wejściem na ławkę rezerwowych. Biorąc pod uwagę, że ktoś taki jak Vladimir Coufal ma dopiero 35 tys., absolwent Akademii Piłkarskiej po prostu musi się przewartościować.

Mówiąc wprost, żaden klub w Premier League nie zapłaci takiemu zawodnikowi jak Johnson tak wysokiej pensji.

Młoty rozważają sprzedaż zawodnika w styczniu, ponieważ chcą zebrać fundusze na nowe transfery. Mogą jednak mieć z tym trudnosci trudności.

Tak czy inaczej, w najlepszym interesie Bena Johnsona leży, aby jego żądania były bardziej realistyczne. Jest mało prawdopodobne, aby znalazł się jakikolwiek zespół, który byłby skłonny zaoferować mu tak dużą sumę.