Kiedy Winston Reid przybył do wschodniego Londynu w 2010 roku był zupełnie anonimowym graczem. Pierwszy raz talent Reida objawił się podczas Mistrzostw Świata w RPA, kiedy to nasz stoper zagrał dla Nowej Zelandii (mógł wybrać barwy Danii, gdyż w wieku 10 lat przeprowadził się do Europy). Pomimo tego, że nigdy wcześniej nie grał na tak wysokim poziomie, West Ham zdecydował się zaryzykować i postawił na piłkarza z maoryskimi korzeniami.

Przenieśmy się do stycznia 2017 roku. W obliczu wielu wyzwań na boisku jak i poza nim w rosłym obrońcy zrodziły się zarówno cechy urodzonego przywódcy jak i solidnego defensora. W ostatnich dniach jednak zasłużone pochwały zbierał inny z naszych obrońców- Angelo Ogbonna. Dowiedzieliśmy się, że od poczatku sezonu zmagał się z poważna kontuzją kolana. To tłumaczy jego absencję na początku sezonu. Kiedy Oggy jest w pełni sprawny jest świetnym zawodnikiem. Potrafi czytać grę i mądrze rozegrać pilkę z poziomu obrony, lecz przy jego stanie zdrowia błędy były nieuniknione. Gorsza dyspozycja wychowanka Torino spowodowała, że pierwsze skrzypce zaczął grać Winston Reid. Stał się niezwykle cennym ogniwem naszej defensywy. Z całym szacunkiem do Włocha ale czasem mogło się wydawać, że Nowozelandczyk był jedynym stoperem na boisku.

Być może to dziwne, ale dobrym przykładem jest niedawna porażka z The Citizens. Tak, straciliśmy 5 bramek i najłatwiej byłoby obarczyć winą obronę, jedankże wychowanek SUB Sønderborg rozegrał bardzo dobre zawody. Wykonywał niezliczone bloki, wygrywał starcia w powietrzu oraz inteligentnie czytał grę. Gdy mecz się skończył Winston był wściekły, jego boiskowa zlość bez wątpienia przyczyniła się do kilku zwycięstw w tym sezonie. Sam fakt, że 5 z naszych 8 wygranych meczów konczyło się wynikiem 1-0, podkreśla jak bardzo ważna jest jego gra. Kiedy zespół potrzebuje dotrwać do ostatniego gwizdka jego obecność na boisku jest nieoceniona.

W przeszłości reprezentant All Whites był łączony z największymi brytyjskimi klubami. Gazety najczęściej wróżyły mu przyszłość na Emirates Stadium. Reid z pewnością ma to coś, co definiuję go jako dobrego defensora, jednak jego mankamentem mogło być panowanie nad piłką. To był prawdopodobnie główny powód, dla którego zainteresowanie nim było nieco mniejsze. Reid znacząco poprawił ten aspekt gry i perfekcyjnie wpasował się w pierwszy skład Młotów. Jego regularne, solidne występy pozwalają drużynie piąć się w górę tabeli. Pokuszę się o stwierdzenie, że bez niego sąsiadowalibyśmy z Sunderlandem i Hull.

Michael Bray