W najnowszym tekście na łamach The Athletic, Roshane Thomas poinformował, że Jarrod Bowen znajduje się w kręgu zainteresowań Garetha Southgate’a. Kwestią czasu jest kiedy skrzydłowy Młotów trafi do reprezentacji Anglii.

Pomocnik był na radarze Garetha Southgate’a już przed październikowymi powołaniami na spotkania z Andorą i Węgrami. Choć Bowen nie otrzymał powołania to pokazał w ostatnim meczu z Aston Villą, że nie minie dużo czasu zanim dołączy do Declana Rice’a w kadrze Synów Albionu.

Bowen był na testach w Aston Villi gdy miał 10 lat, ale według jego ojca Sama, który jest fanem The Villans – w tym klubie uznano, że nie jest rokującym graczem. 24-latek strzelił w 2017 roku strzelił wyrównującego gola dla Hull City w meczu z Aston Villa, przez co jego ojciec doznał zerwania więzadeł w kostce – tak mocno cieszył się z trafienia syna. Bowen zrobił to ponownie w niedzielę, strzelając gola na 4:1 na stadionie Villa Park. 

Skrzydłowy zapewniał osłonę Benowi Johnsonowi, który zapędzał się do akcji ofensywnych. Dzięki temu Leon Bailey zaliczył bardzo dyskretny występ. Bowen oddał cztery celne strzały, najwięcej ze wszystkich zawodników Młotów oraz indywidualnie najwięcej w jednym meczu w tym sezonie. 

To oznaka postępu jaki zrobił Bowen. Gareth Southgate jest wielkim fanem umiejętności Jarroda i zamierza w swoich powołaniach uwzględnić graczy, którzy są w formie. Bowen jest i powinien mieć włączony telefon w najbliższych dniach, kiedy to zostaną rozesłane powołania na mecze z Albanią i San Marino.

Od ostatniej przerwy reprezentacyjnej, problemy z formą ma Jack Grealish. Anglik strzelił tylko jednego gola w dziewięciu meczach ligowych Manchesteru City. Jadon Sancho jest rezerwowym w Manchesterze United i ledwo co mieści się w składzie drużyny Ole Gunnara Solskjaera. Rozegrał w tym sezonie tylko 298 minut w Premier League. Inny z ofensywnych graczy kadry, Jesse Lingard także zalicza sporadyczne występy, w końcówkach meczów. 

W przeciwieństwie do wielu graczy reprezentacyji Anglii, którzy brali udział w EURO 2020, Jarrod Bowen rozpoczął sezon z przytupem. Latem zrezygnował z wyjazdu na wakacje, aby poprawić kondycję. Trenował biegając po polach w Hereford, co pomogło mu wzmocnić mięśnie łydek. 

– Gdybyście zapytali mnie przed sezonem, kto według mnie najlepiej wyglądał i był w najlepszej formie, w pre-seasonie to odpowiedziałbym, że Jarrod Bowen. Wrócił ze świeżością i był świetny w sparingach – mówił po meczu z Leeds United, David Moyes. 

Występ Bowena przeciwko Aston Villi przypomniał nam także, dlaczego Liverpool tak bardzo chciałby mieć u siebie tego gracza. Jednak stanowisko Młotów jest jednoznaczne – Bowen nie jest na sprzedaż i nie było żadnych oficjalnych zapytań, ani ofert za tego gracza. 

Jego obecna umowa na London Stadium obowiązuje do czerwca 2025 roku, a Moyes ma w planach zbudowanie kadry na bazie młodych i ambitnych graczy takich jak Jarrod, na których zawsze można polegać – nawet gdy kontuzji by doznał Michail Antonio. 

W tym sezonie, w 15 meczach ligowych i pucharowych, Bowen zdobył trzy gole i zaliczył trzy asysty (miał także udział w samobójczym trafieniu Firpo z Leeds). Do tej pory jest jednym z kluczowych graczy Młotów i mógłby mieć jeszcze lepszy bilans, gdyby czasami nie szwankowała u niego skuteczność – szczególnie w meczach z Rapidem Wiedeń, Leeds United i Manchesterem United.

Bowen znany jest ze swojej fantastycznej pracy i bycia graczem zespołowym, ale kolejnym wyzwaniem dla gracza jest zostanie kluczowym strzelcem zespołu. W zeszłym sezonie Antonio i Soucek zakończyli sezon z 10 trafieniami w Premier League, a za ich plecami był Bowen (8 goli). Anglik jest zdolny do osiągnięcia dwucyfrowej liczby bramek w tej kampanii.

Z takimi graczami w formie jak Bowen, Rice, Fornals, Antonio czy Johnson – West Ham nie boi się nikogo. Drużyna Moyesa jest niepokonana w ośmiu spotkaniach wyjazdowych z rzędu w Premier League. Do wyrównania rekordu z sezonu 1985/86, pod wodzą Johna Lyalla brakuje tylko jednego spotkania. 

West Ham w niedzielę będzie gospodarzem meczu z Liverpoolem i jeśli zagrają podobnie jak na Villa Park to Jurgen Klopp i jego The Reds nie będą mieli łatwej przeprawy.