Darren Randolph po wygranym meczu z Southampton przyznał, że całe spotkanie należało do Młotów. Pomimo straty bramki na początku pojedynku, bramkarz nawet przez moment nie obawiał się o końcowy wynik.

Zaledwie trzy dni po dotkliwej porażce z Manchesterem City, West Ham pokazał prawdziwą determinację i wygrał ze Świętymi przewagą dwóch bramek – ten rezultat polepszył sytuację The Hammers w tabeli i obecnie Młoty okupują 9 lokatę.

Reprezentant Irlandii jest przekonany, że teraz ekipa ze wschodniego Londynu weszła na dobre tory i jest o krok od kolejnych awansów w tabeli Premier League.

-To był doskonały powrót. Drużyna, która jako pierwsza traci bramkę zawsze jest w gorszej sytuacji. Powinniśmy byli zagrać w taki sposób w środę – komentuje Darren.

-Nie zmartwiliśmy się stratą gola. Graliśmy bardzo ładnie. Na szczęście udało nam się wyjść na prowadzenie przed przerwą i nałożyć presję na drużynę gospodarzy.

-Gra przeciwko najlepszym drużynom opiera się na zatrzymywaniu ataków, które pozbawiają nas szans na rozegranie piłki. Przeciwko innym zespołom to my możemy poczuć się silniejsi i sprawiać masę kłopotów. Jesteśmy groźną drużyną dla wszystkich klubów.

Randolph nie zawinił przy stracie bramki w sobotę. Można powiedzieć, że dobrze się spisał, broniąc strzały napastników, przez co niejednokrotnie doprowadzał ich do frustracji.

-Jestem zadowolony ze swojego występu. Niestety ich pierwszy strzał od razu ujrzał światło bramki, ale szczerze mówiąc, wydaję mi się, że nawet gdybym się rzucił w prawy górny róg to piłka i tak wpadłaby – tłumaczy Irlandczyk.

-W drugiej połowie miałem kilka kluczowych interwencji. Ogólnie chciałbym zachowywać czyste konta co tydzień, ale bramki zawsze będą wpadać. Najważniejsza jest reakcja drużyny po stracie gola – zakończył.