Młoty przegrały na Cardiff City Stadium 0:2 po golach Juniora Hoiletta i Victora Camarasy. West Ham przez cały mecz grał niedokładnie, bez pomysłu na ofensywę i przede wszystkim – bardzo niefrasobliwie w obronie. 

Manuel Pellegrini wystawił niezmienioną jedenastkę w stosunku do meczu z Newcastle United. Na ławce pojawił się powracający Fabian Balbuena.

Niestety już pierwsze minuty pokazały, że gospodarze są dużo bardziej zdeterminowanym zespołem. Młoty przespały pierwsze minuty co zaowocowało już w 4. minucie meczu. Akcja gospodarzy skrzydłem, dośrodkowanie do zupełnie niepilnowanego Hoiletta, ten z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Gol to efekt błędu w ustawieniu. Czterech piłkarzy West Hamu było w polu karnym, jednak żaden z nich nie zdecydował się na pilnowanie napastnika Cardiff City.

Gospodarze kontynuowali dobrą grę. W 7. minucie Niasse znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Fabiańskim. Issa Diop ofiarnym wślizgiem zablokował jednak strzał. Ciężko ocenić występ Francuza w tym meczu. Z jednej strony – sporo błędów i niedokładności. Z drugiej – kilka naprawdę spektakularnych interwencji ratujących nas przed stratą gola.

W 13. minucie oglądaliśmy kolejne nieporozumienie w naszej defensywie. Łukasz Fabiański wyszedł z bramki do pozostawionej mu przez obrońców piłki. Polak nie zdołał jednak wybić futbolówki, przejął ją Niassę, który strzałem z dystansu na pustą  bramkę próbował podwyższyć wynik meczu. Na szczęście strzał był niecelny.

Kolejne minuty to sporo walki w środku pola. Groźną akcję ofensywną oglądaliśmy dopiero w 32. minucie meczu. Gospodarze wykonali rzut z autu blisko pola karnego. piłkę głową w stronę bramki strącił Morrison, ta trafiła pod nogi Niasse, który był bardzo bliski zdobycia gola.

Młoty obudziły się w końcówce pierwszej połowy. Kilka rzutów rożnych, niecelnych dośrodkowań, i strzał nad bramką Roberta Snidgrassa – to tyle na co było nas stać. Do szatni schodziliśmy z dorobkiem 0 strzałów celnych. Prowadziliśmy w posiadaniu piłki, jednak z przewagi w tym elemencie zupełnie nic nie wynikało.

Manuel Pellegrini przyzwyczaił nas do szybkich reakcji na złą sytuację na boisku. Tak było i tym razem. Po przerwie w miejsce niewidocznego Felipe Andersona wszedł Marko Arnautovic.

Niestety i tym razem przespaliśmy pierwsze minuty. W 52. minucie meczu padła bramka na 2:0. Błąd Ryana Fredericksa na skrzydle. Obrońca zagrał piłkę w stronę bramki. Próbował ratować sytuację, jednak przegrał pojedynek na skrzydle, Dośrodkowanie w pole karne, zgranie głową do będącego blisko bramki Camarasy, ten z najbliższej odległości wślizgiem wpakował piłkę do siatki. 

O tym czy był spalony czy nie można sporo dyskutować. Niestety realizator nie dysponował ujęciem, które rozstrzygnęłoby tę kwestię.

Chwilę później mogło być już 3:0. Niasse pięknie ograł Diopa i znalazł się w sytuacji sam na sam. Piłkarz jednak fatalnie przestrzelił.

Manuel Pellegrini 2 58. minucie za grał va bank. Na boisku pojawili się Samir Nasri i Michail Antonio. Weszli w miejsce Marka Noble’a i Manuela Lanziniego.

Gospodarze jednak nic sobie z tego nie robili i cały czas atakowali bramkę Fabiańskiego. Polski bramkarz w 59. minucie meczu popisał się świetnymi dwiema paradami. Najpierw strzelał Niasse, później dobijał Camarasa. Fabian był jednak bezbłędny.

W 71. minucie dobrą akcją indywidualną zaskoczył Declan Rice. Anglik wyprowadzał piłkę ze środka boiska. Zobaczył, że ma przed sobą sporo przestrzeni. Pobiegł do przodu i uderzył piłkę w stronę bramki. Futbolówka nieprzyjemnie kozłowała po strzale Rice’a, niestety trafiła tylko w słupek. Kilka centymetrów w prawo i bramkarz byłby bez szans.

Trzy minuty później dobrym strzałem popisał się Marko Arnautovic. Austriak dostał piłkę w polu karnym, obrócił się i w swoim stylu huknął bez zastanowienia w stronę bramki. Golkiper jednak wykazał się refleksem i wybił piłkę na rzut rożny.

W końcówce Młoty chciały mocniej przycisnąć, jednak gospodarze grali mądrze i nie dali się zepchnąć do defensywy. Oglądaliśmy dość wyrównaną grę. West Ham był więcej przy piłce, jednak Cardiff kontrolowało grę i nie pozwoliło zagrozić swojej bramce. Sędzia doliczył aż sześć minut, jednak wynik meczu nie uległ zmianie.

Przegraliśmy mecz w słabym stylu, jednak nie sądzę, aby był to jakiś większy kryzys. Młoty w tym sezonie grają w kratkę, nie potrafią ustabilizować formy. Manuel Pellegrini na pewno będzie miał jednak nad czym myśleć. Wydaje się, że zmiany w pierwszym składzie są nieuniknione. Szczególnie zastanawiający jest fakt posadzenia Michaila Antonio na ławce. Anglik miewa lepsze i gorsze momenty, jednak to piłkarz który ma naturalny ciąg na bramkę i potrafi jedną akcją odmienić losy meczu. Takich akcji nam niestety w sobotę bardzo brakowało.