West Ham znokautowany na London Stadium! Kanonierzy przejechali się dziś po drużynie Davida Moyesa, brutalnie ukazując słabości ekipy ze wschodniego Londynu. Przy okazji passa bez wygranej, trwająca od grudnia, zostaje przedłużona, a co za tym idzie przyszłość Davida Moyesa w klubie staje się coraz bardziej niepewna. Pozostaje nam teraz trzymać kciuki za szybki powrót Paquety, bo bez niego środek pola momentami nie istnieje. Zapraszamy na relację gry na przestrzeni minut.

Kolejne w tym sezonie derby Londynu między West Ham’em a Arsenalem bez wątpienia stanowią kapitalne widowisko! Wypełniony London Stadium, powrót Declana Rice’a czy występ Jakuba Kiwiora to tylko kilka z wątków, o których możemy wspomnieć przed pierwszym gwizdkiem. Oczywiście, Młoty podchodzą do tego spotkania z pewnym komfortem psychicznym – zdaje się, że David Moyes ma patent na Arsenal, gdyż zdołał pokonać ekipę Kanonierów już dwukrotnie w tym sezonie. Jeśli ta sztuka wyszłaby ponownie, byłby to precedens nie spotkany od kampanii 1924/1925 – od 99 lat!

West Ham potrafi grać przeciwko rywali z top6, oddając inicjatywę i precyzyjnie prowadząc defensywę. Z ciekawostek składowych, Lucasa Paquete zastępował dziś (przynajmniej na papierze) Ben Johnson, zatem ponownie nie zobaczyliśmy w wyjściowej jedenastce ani Corneta, ani Ingsa. Gdy tylko wybrzmiał pierwszy gwizdek, a przy piłce znajdował się Declan Rice – były kapitan West Hamu – momentalnie był wygwizdywany.

Szybko odnotowaliśmy pierwszą szansę. Już w 2’ Mohammed Kudus po błędzie rywali wyszedł z piłką na przedpole szesnastki, szukając możliwości wyprowadzenia. Niestety jednak goście natychmiastowo rzucili się do obrony, otaczając Ghańczyka z każdej ze stron. Piłka została podana „na dobieg” do przybyłego Coufala, natomiast Czech nie zdołał celnie dośrodkować.

Bezpośrednio później goście przenieśli piłkę na naszą połowę, tworząc zagrożenie w polu karnym Areoli. Błyskawiczny powrót defensorów pozwolił na zneutralizowanie zagrożenia i powrót walki do rozgrywania.

W zasadzie od tego zdarzenia, gra wyglądała tak, jak spodziewaliśmy się przed pierwszym gwizdkiem – zdecydowanie dominowali goście. Całe szczęście, statystyka posiadania nie przekładała się na konkrety, gdyż organizacja West Hamu’u w defensywie stała na najwyższym poziomie. Na próżno było szukać wolnych przestrzeni w pobliżu pola karnego, istna obrona w okopach.

Nie oznaczało to jednak całkowitego wycofania drużyny. Gdy byliśmy w posiadaniu, momentalnie na połowie rywali znajdowało się 6-7 zawodników, w razie potrzeby stosując pressing na rywalach. Momentami nawet linia obrony pochodziła wysoko (za linię połowy boiska) co wprawdzie było ryzykowne, ale trzeba było znaleźć sposób na przebicie obrony gości. O czym warto wspomnieć, kilkukrotnie wzorowo interweniował Jakub Kiwior, nie popełniając większych błędów.

W 23’ Trossard będąc w polu karnym oddał piękny strzał, z powietrza, bez namysłu prosto w światło bramki (w zasadzie w sam jej środek). Alphose Areola jednak, miał inne plany co do tej próby, kapitalnie interweniując! Francuz wyciągnął się mimo bycia „na wykroku”, słowem chapeau bas! Intensywność spotkania (stan na 25’) była fantastyczna, zdecydowanie sprzyjając widowisku. Znacznie częściej gościliśmy pod 16 West Ham’u, lecz okazjonalne kontry przynosiły wiele emocji!

Kolejna niebywała szansa dla gości nadarzyła się w 30’ – Martnelli otrzymał piękne podanie i podbiegł niepilnowany pod pole karne, podając po ziemi do Bukayo Saki. Na szczęście, Aguerd był tam gdzie być powinien, wybijając footballówkę byle dalej od własnej bramki. Zdaje się też, że skrzydłowy Kanonierów spodziewał się nieco innego rozegrania. Niemniej, wynik wciąż pozostawał bez zmian.

Niestety, wreszcie świetna dyspozycja gości z The Emirates, została potwierdzona w 33’. Zastosowana została specjalność zakładu – trafienie z rzutu rożnego. William Saliba za sprawą dośrodkowania Declana Rice’a wpakował piłkę do siatki.

Rozpędzeni goście pragnęli pójść za ciosem, wyprowadzając kolejne ataki pod bramką Areoli. Raz pomylił się Saka, innym razem interweniowali obrońcy – w każdym razie West Ham od straty gola nie istniał. Na domiar złego, w 38’ arbiter wskazał na jedenasty metr, w skutek faulu Areoli. Cała defensywa gospodarzy podeszła zbyt wysoko, pozostawiając niepilnowanego Bukayo Sake. W systemie VAR sprawdzana była jeszcze pozycja spalona skrzydłowego Arsenalu, jednak nie było na to szans – Coufal do spółki z Emersonem zdecydowanie łamali linię offside’u. Desygnowany do wykonania jedenastki został ów zawodnik bezpośrednio zamieszany w to zdarzenie. Reprezentant Anglii nie pomylił się, zwiększając prowadzenie Kanonierów.

Kolejna bramka padła chwilę później, w 44’. Ponownie środkowy obrońca, bo Gabriel trafił do siatki po dośrodkowaniu Declana Rice’a z rzutu wolnego. Drużyna West Hamu całkowicie się załamała, a marazm tylko pogłębiał. Z tego wszystkiego można wyciągnąć jeden jakkolwiek konstruktywny wniosek – ta drużyna bez Lucasa Paquety, to całkowicie inny zespół. Jeszcze w jednej z ostatniej akcji pierwszej połowy, Trossard dobił leżącego. Nokaut. Podsumowaniem tego wszystkiego były obrazki kibiców masowo opuszczających London Stadium – w pełni usprawiedliwione zachowanie.

Na drugą odsłonę spotkania wyszedł Kalvin Philips zmieniając Alvareza, a także Mavropanos zastępując Zoumę. Goście nie zdecydowali się na zmiany.

Kolejne minuty to faktycznie kilka prób Młotów, jednak ich jakość pozostawia wiele wątpliwości. Wciąż to goście brylowali pod naszym polem karnym, a kontry stanowiły miłą rzadkość.

W 63’ Bukayo Saka po raz kolejny, już niemalże rutynowo, trafił do siatki. Na 0:6 w 66’ trafił Declan Rice, za sprawą fantastycznego uderzenia zza pola karnego. Były kapitan West Hamu nie celebrował trafienia i widać było, że mocno przeżywa całą otoczkę przybycia do swojego dawnego domu. Gdy chwilę później schodził z boiska, otrzymał, może niezbyt głośne lecz szczere, owacje od fanów, którzy jeszcze na stadionie byli.

Aby oszczędzić państwu opisów makabrycznych, kolejne minuty nie przyniosły absolutnie nic nowego. Dokładny, szybki, bezlitosny i skuteczny Arsenal nie zamierzał zaprzestać w swojej walce, która już w zasadzie przypominała mecz towarzyski w ramach treningu. Do końca praktycznie bezrobotny pozostawał David Raya. Wyjątek to akcja Bowena i Kudusa z 83’, kiedy to Hiszpan zdołał interweniować. Wstyd, kompromitacja? W pewnym sensie bez wątpienia.

 

West Ham United 0 – 6 Arsenal

Saliba 32′, Saka 41′ (K) 63′, Gabriel 44′, Trossard 45+2′, Rice 66′

 

West Ham United: Areola, Coufal, Johnson, Zouma © (Mavropanos 46′), Aguerd, Emerson (Cresswell 76′), Álvarez (Phillips 46′), Souček, Ward-Prowse, Kudus, Bowen
Niewykorzystani zmiennicy: Fabiański (GK), Ogbonna, Scarles, Cornet, Ings, Mubama

Arsenal: Raya, White (Cédric 77), Saliba, Gabriel, Kiwior, Rice (Elneny 67′), Ødegaard ©, Trossard (Nketiah 67′), Saka, Martinelli (Nwaneri 77′), Havertz
Niewykorzystani zmiennicy: Ramsdale (GK), Jorginho, Nelson, Bandeira, Walters

Sędzia: Craig Pawson

Frekwencja: 62,474 (przynajmniej do 40 minuty:/)