Łukasz Fabiański po spotkaniu z Tottenhamem, udzielił wywiadu portalowi Meczyki.pl, w którym opowiedział m.in, o derbach Londynu, nowej umowie z klubem czy zakończeniu reprezentacyjnej kariery. 

O wygranej z Tottenhamem

– Mecze z Tottenhamem to najważniejsze derby ze wszystkich. Zagrałem na zero z tyłu, przeskoczyliśmy Spurs i jesteśmy już na czwartym miejscu w tabeli. Trener jeszcze dał kilku zawodnikom, w tym mnie, niespodziewane wolne więc nie mogę narzekać na taki poniedziałek. Mieszkam mocno na wschód od centrum Londynu, żeby mieć blisko do ośrodka treningowego, i to teren naszych fanów więc trafił się rodzynek (śmiech). Tak, trzy punkty przeciwko Tottenhamowi z wiadomych względów też bardzo go ucieszyły. Oprócz pana z kawiarni kilka osób związanych z „Kanonierami” odezwało się do mnie po ostatnim gwizdku i gratulowało. Bez względu na to, co dzieje się w tabeli, mecz z największym rywalem zawsze jest traktowany jak finał. Doskonale wiem jak to jest więc tym bardziej, grając już w innych klubach, mecz z Tottenhamem ma dla mnie odrobinę inną otoczkę.

O docenieniu przez kibiców i swoim występie

Mam wrażenie, że jestem tu doceniany. Oczywiście na takie zaufanie trzeba pracować cały czas, ale o to chodzi w tym zawodzie. Wychodzisz na boisko i musisz robić swoje, żeby mieć szacunek u kibiców. Taki mecze jak ten z Tottenhamem na pewno w tym pomagają. Mnie osobiście cieszy fakt, że solidnie wykonałem swoją robotę. Zaliczyłem czyste konto – trzecie w sezonie. Rywale niespecjalnie zagrozili naszej bramce. Miałem kilka interwencji, zwłaszcza jedną trudniejszą po uderzeniu głową Harry’ego Kane’a, ale większość czasu to była duża kontrola. Dobrze się ustawiałem, przez co przeciąłem kilka dośrodkowań, które mogły wyglądac na łatwe. Skończyłem mecz udanym wyjściem do wysokiej piłki już w doliczonym czasie gry. Łapiąc ją i lądując na murawie, wywołałem wielki aplauz na trybunach. Chwilę później wybrzmiał ostatni gwizdek i mogliśmy cieszyć się razem.

O celach Młotów na ten sezon

– Nie wyznaczyliśmy sobie jasnego celu, bo wiadomo jak to jest z takimi planami. Chcemy napsuć jak najwięcej krwi największym w stawce. Na pewno dobijamy się do czołówki. Premier League jest bardzo wymagająca i wymaga od Ciebie gry na sto procent z każdym rywalem. Stawka ekip, które chcą tu coś ugrać jest szersza niż przed laty. Stabilizujemy się w tej grupie, co już jest sygnałem, że możemy sporo namieszać. Skład jest budowany z głową. To nasza siła, że klub świetnie dopasowuje kolejne klocki w układance. David Moyes nie szasta pieniędzmi. Buduje spokojnie i selektywnie. Dokładnie wie, jakiego typu piłkarza potrzebuje. Potrafi czekać na okazje i kiedy decyduje się na konkretny ruch, jest on przygotowany i sprawdzony pod każdym względem. Musi przede wszystkim pasować do jego koncepcji. Mamy naprawdę fajną ekipę, jakość i umiejętności na każdej pozycji.

O Kurtcie Zoumie, Declanie Rice i składzie Młotów

– Zdecydowane Kurt Zouma był przemyślanym ruchem i wykorzystanie okazji. Wykorzystaliśmy to co działo się na rynku transferowym i ściągnęliśmy Kurta do nas. Jego decyzja też pokazuje, że jesteśmy coraz bardziej atrakcyjnym kierunkiem. Niekoniecznie szukał pracodawcy z największym nazwą, choć pewnie miał takie propozycje jako zawodnik Chelsea, który zdobył Ligę Mistrzów. Postawił na ciekawy projekt sportowy, a za taki uważam West Ham United. Po meczu z Tottenhamem rozmawiałem z jednym pracowników i zwróciłem uwagę, że nasza linia obrony jest naprawdę bardzo solidna. Wydaje mi się, że godna najlepszych ekip w lidze. Wiele zespołów może nam zazdrościć tak szerokiego składu. Nie ważne kto wychodzi na boisko, daje jakość. Na przykład kontuzjowany jest Vladimir Coufal, a w jego miejsce wskakuje Ben Johnson i nie zawodzi. Ma dopiero 21 lat, jest wychowankiem i świetnie pracuje, co nie zawsze jest regułą u młodych piłkarzy. Moyes ma jedną ważną cechę. Potrafi utrzymać szeroką kadrę zawodników w pozytywnym napięciu. Nie ważne kto aktualnie gra, wszyscy ciężko pracują i nie narzekają. Na długim dystansie to może się opłacić. Absolutnym królem jest tu Declan Rice. Trafił tu jako nastolatek i jest traktowany jak największy skarb. Ma wielkie umiejętności. Nadaje tempo gry całemu zespołowi. Bardzo zaznacza swoją obecność na boisku. Wskoczył na jeszcze wyższy poziom, gdy zaczął grać w reprezentacji Anglii. Świetnie reguluje tempo gry i zdobywa teren. Oby został z nami jak najdłużej choć wiadomo, że pojawia się coraz więcej plotek o zainteresowaniu największych klubów.

O ofertcie z Benfiki Lizbona

– Tak, to prawda miałem ofertę. To było po pierwszym sezonie spędzonym w West Hamie. Ludzie z Benfiki skontaktowali się ze mną bezpośrednio i powiedzieli, że są mną zainteresowani. Chcieli rozmawiać o szczegółach więc przekierowałem ich do mojego agenta. Dalsze rozmowy prowadził już on, ale szczerze mówiąc nie brałem tej propozycji na poważnie pod uwagę. Cały czas wierzyłem w projekt West Hamu. Czułem, że będziemy rośli. No i nie chciałem zmieniać ligi. Premier League to szczyt marzeń piłkarza. Czuję się na tyle dobrze, że mogę tu jeszcze trochę pograć.

O nowej umowie z WHU

– Z tego co się orientuję, to były już prowadzone jakieś wstępne rozmowy. Mam nadzieję, że na spokojnie dojdziemy do dobrego rozwiązania dla obu stron. Nie widzę powodów, aby miało być inaczej, skoro klub i ja jesteśmy zadowoleni z tej współpracy. W grę wchodzi roczna umowa. Nie tylko West Ham ma taką politykę, że piłkarzy w pewnym wieku przedłuża się z sezonu na sezon. To w sumie logiczne rozwiązanie z wielu względów. Jest to pewnego rodzaju minimalizacja ryzyka. Oczywiście w tym wszystkim najważniejsze jest zdrowie i poziom sportowy. Jeżeli w tych aspektach będę dawał radę, nie widzę problemu z przedłużeniem umowy.

O reakcji kolegów z West Hamu na zakończenie kariery w kadrze

Byłem w szoku, że każdy widział te obrazki. Wielu kolegów mówiło mi, że nawet wzruszyli się patrząc na moment, w którym schodzę z boiska. Zwłaszcza Mark Noble, który po tym sezonie będzie kończył karierę. Chyba czuł się z tą sytuacją jakoś emocjonalnie związany, bo mówił, że jakby widział w niej siebie. Może jakoś uderzyło go to mocniej, bo zaraz sam będzie miał takie pożegnanie. David Moyes podpytywał, czy przygotowano dla mnie coś specjalnego. Może to w kontekście Marka, żeby wiedzieć, jak robi się takie wydarzenia (śmiech).

Cały wywiad z Łukaszem Fabiańskim jest dostępny TUTAJ.