Drużyna West Hamu pokonała na własnym stadionie Cardiff City 3:1. Bramki dla Młotów strzelali Lucas Perez (x2) i Michail Antonio, a Łukasz Fabiański wybronił rzut karny podyktowany po faulu Marko Arnautovica. Goście odpowiedzieli kuriozalnym golem w doliczonym czasie gry. 

„Kolejne trzy punkty” dawno nie było okazji, by użyć takiego zwrotu. Podopieczni Manuela Pellegriniego do tej pory, gdy już pokazywali przebłysk formy, kolejny mecz zazwyczaj przegrywali. We wtorek oglądaliśmy jednak solidny West Ham, prawie tak solidny jak w spotkaniu z Newcastle United (3:0).

Krótki odstęp pomiędzy meczami zmusił Manuela Pellegriniego do wprowadzenia kilku zmian do składu. Menedżer dał odpocząć Pablo Zabalecie. W jego miejscu zobaczyliśmy Michaila Antonio, co było odważnym eksperymentem. W miejscu Fabiana Balbueny zagrał Angelo Ogbonna. Z przodu bez zmian. Ponownie zobaczyliśmy w ataku duet Chicharito – Arnautovic.

Już od pierwszych minut pokazaliśmy, kto jest faworytem tego spotkania. Młoty rozważnie wymieniały podania, nie bardzo dawały gościom zbliżyć się do naszego pola karnego. Pierwszy groźny strzał padł w 6. minucie meczu. Robert Snodgrass dośrodkowywał z rzutu rożnego, głową uderzał Antonio, jednak piłka przeleciała obok bramki.

Chwilę później przeprowadziliśmy ładną kombinacyjną akcję. Podania wymienili Snodgrass i Anderson. Szkot był w dobrej pozycji jednak jego strzał został zablokowany.

W dalszej części meczu swoje szanse mieli Arnautovic, Ogbonna i Rice. Za każdym razem w bramce świetnie spisywał się bramkarz Cardiff.

Bramki szukał szczególnie Arnautovic, który na pewno chciałby wrócić do swojej formy sprzed paru kolejek. W 24. minucie Austriak popisał się świetną akcją indywidualną. Minął obrońce przed polem karnym i mocno uderzył po ziemi. Piłka leciała celnie, minęła bramkarza jednak odbiła się od pięty obrońcy i zmieniła tor lotu.

Pierwszą groźną akcję piłkarze Cardiff przeprowadzili w 30. minucie. Osamotniony Paterson wywalczył piłkę z przodu, przytomnie wycofał do Camarasy, ten uderzył z dystansu i Łukasz Fabiański musiał wybić piłkę na rzut rożny.

To była dobra sytuacja, jednak prawdziwa okazja trafiła się gościom w 35. minucie meczu. Marko Arnautovic wrócił we własne pole karne i walczył z obrońcą o piłkę. Prawdopodobnie chciał zagrać bark w bark, jednak włożył w swoje zagranie za dużo siły. Sędzia tego spotkania był ogółem we wtorkowy wieczór bardzo przewrażliwiony – niemal każdy bardziej zdecydowany kontakt kończył się odgwizdaniem faulu. Arbiter w 35. minucie był konsekwentny i bez żadnych wątpliwości pokazał na jedenasty metr.

Do piłki podszedł Joe Ralls. Uderzył nisko, w lewy róg bramki, jednak Łukasz Fabiański świetnie wyczuł jego intencje.

Polak uratował Młoty, jednak ta sytuacja pokazała drużynie gości, że warto postawić na atak. Po rzucie karnym, oglądaliśmy zupełnie inne Cardiff i zupełnie inny West Ham. Obie drużyny zaczęły grać jak równy z równym.

W 40. minucie za kontuzjowanego Arnautovica wszedł Lucas Perez. Hiszpan nie był faworytem kibiców, jednak jak się później okazało – to był strzał w dziesiątkę Manuela Pellegriniego.

Mecz rozstrzygnął się w drugiej części meczu. Bramka dla The Hammers padła w 49. minucie spotkania. Noble zagrał dość bezmyślnie górną piłkę w pole karne. Wyłapał ją jednak Robert Snodgrass, podał do przodu do wymykającego się obrońcom Lucasa Pereza. Hiszpan znalazł się w idealnej sytuacji i pewnym strzałem pokonał bramkarza.

Sześć minut później było już 2:0, a Lucas Perez miał na koncie dwa trafienia. Tym razem dobrą akcję skrzydłem przeprowadził Arthur Masuaku. Obrońca znalazł się pod polem karnym, sprytnie podał do wybiegającego Pereza. Napastnik uderzył między nogami bramkarza i ponownie się nie pomylił.

Kropkę nad i w 61 minucie postawił Michail Antonio. Snodgrass dośrodkowywał z rzutu rożnego, Antonio w swoim stylu świetnie odnalazł się w polu karnym i strzałem głową pokonał bramkarza.

Po tym gradobiciu, gra się nieco uspokoiła. Młoty grały z dużym spokojem. Na boisku pojawili się Andy Carroll (za Chicharito) i Grady Diangana (za Roberta Snodgrassa).

Cieszył fakt, że Młoty nie spoczęły na wyniku 3:0 i szukały swoich szans na dobicie rywala. Swoje okazje mieli Rice, Ogbonna, Diangana i Carroll. Niestety to jednak drużyna Cardiff zdołała zdobyć gola jeszcze przed ostatnim gwizdkiem. I to nie byle jakiego.

Spore zamieszanie w polu karnym, na murawie leży Angelo Ogbonna, a Łukasz Fabiański został wepchnięty do bramki przez piłkarzy Cardiff. Sędzia jednak nie przerwał gry. Piłkę spadająca pionowo tuż przy linii bramkowej, głową do siatki wepchnął Josh Murphy. Bramki Divocka Origi’ego oczywiście nie przebił, jednak był to bardzo podobny gatunek gola.

Mimo kilku słabszych momentów, gra Młotów mogła się podobać. Co najważniejsze – zagraliśmy skutecznie w ataku i dość pewnie w obronie, mimo kilku eksperymentów kadrowych. Cieszą dwie bramki Lucasa Pereza. Manuel Pellegrini w końcu ma kim zagrać w ataku, nawet w obliczu kontuzji Arnautovica.