Młoty wysoko przegrały na wyjeździe z drużyną Swansea 1:4. Gospodarze byli w sobotę poza naszym zasięgiem. Utrzymywali się przy piłce, kontrolowali grę, stwarzali sobie sytuacje bramkowe i co najważniejsze – byli skuteczni. 

Przed meczem wydawało się, że David Moyes będzie miał trochę większą swobodę w ustawianiu pierwszej jedenastki. Niestety z gry wypadli Angelo Ogbonna i James Collins. W obliczu sprzedania Jose Fonte do Chin w styczniu, zostaliśmy jedynie z trzema „środkowymi” obrońcami. Od pierwszych minut zagrali Reid, Rice i Cresswell.

Po ostatni słabym występie na ławce usiadł Joao Mario. Michail Antonio podobnie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych.

Zdjęcie użytkownika whufc.pl.

Niestety już od pierwszych minut gospodarze narzucili swoje tempo. Zaowocowało to bramką na 1:0 w 9. minucie spotkania. Spokojne rozegranie piłki przed polem karnym, Ki Sung-yueng przyjął w środku pola, wypracował sobie pozycję i uderzył z dystansu po ziemi. Adrian był nieco zasłonięty przez obrońców i nie był w stanie w porę zareagować.

Kolejne zagrożenie oglądaliśmy w okolicach 16. minuty. Najpierw po dośrodkowaniu Adrian musiał ratować się wybiciem na rzut rożny. Później po zamieszaniu w polu karnym piłkę z linii bramkowej wybijał Declan Rice. W tej sytuacji dośc niefortunnie interweniował Winston Reid. Nasz obrońca prawdopodobnie skręcił kolano. Reid długo nie podnosił się z murawy. Medycy udzielali mu pomocy około 10 minut po czym znieśli go na noszach z boiska.

W miejsce Reida wszedł Sam Byram. Niestety braki kadrowe w defensywie odczuliśmy bardzo szybko.

W międzyczasie Mark Noble wdał się w nerwową dyskusję z Jordanem Ayew. Anglik przez resztę spotkania dość nerwowo reagował na piłkarza Swansea.

Chwilę później dobą akcją skrzydłem popisał się Andre Ayew. Nasz były napastnik uderzył na bramkę, jednak piłka trafiła prosto w Adriana. Bramkarz wybił futbolówkę na rzut rożny.

Niestety stały fragment gry przyniósł drugą bramkę dla gospodarzy. Dośrodkowanie w pole karne, piłka do van der Hoorna, pewny strzał głową i gol. Fatalnym kryciem w tej sytuacji „popisał się” Declan Rice.

Pierwsza część meczu została przedłużona aż o 10. minut. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

W przerwie David Moyes na pewno miał o czym rozmawiać ze swoimi piłkarzami. Na drugą połowę nasz menadżer w miejsce Patrice Evry wprowadził Michaila Antonio.

Pierwsze sekundy drugiej połowy wyglądały obiecująco. Młoty w końcu zastosowały pressing z przodu i zmusiły do błędu piłkarzy Swansea. Jednak samą motywacją meczu się nie wygra. Już w 48. minucie Andy King zdobył gola na 3:0. Ponownie rzut rożny, dośrodkowanie, Andre Ayew uderzył głową, piłkę wybijał Adrian jednak przypadkowo sparował ją na twarz Chicharito. Futbolówka odbiła się prosto pod nogi Kinga, który pewnie wykorzystał szansę.

W 57. minucie meczu w końcu oglądaliśmy pomyślą akcję ofensywną Młotów. Pomyślną, nie licząc wykończenia. Dobra piłka Lanziniego do Arnautovica, napastnik przyjął w polu karnym, zwiódł jednego obrońcę, drugiego, wypracował sobie pozycję i uderzył z miejsca. Niestety Łukasz Fabiański był przygotowany na ten strzał i złapał piłkę.

Pięć minut później gra toczyła się już w naszym polu karnym. Cheikhou Kouyate faulował Andre Ayew i sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Jordan Ayew i pewnym strzałem pokonał Adriana.

Na pocieszenie do bramki gospodarzy w 79. minucie trafił Michail Antonio. Anglik przyjął piłkę w polu karnym, bez zastanowienia obrócił się i uderzył po ziemi. Fabiański nie zdążył z interwencją.

Antonio po golu nawet się nie uśmiechnął. Zagraliśmy beznadziejny mecz na Liberty Stadium. Nie raz przegrywaliśmy tak wysoko w tym sezonie, jednak 1:4 ze Swansea to trochę co innego niż 1:4 z Liverpoolem. Pokonał nas bezpośredni rywal w walce o utrzymanie. Jesteśmy zaledwie 3 punkty nad strefą spadkową a przed nami ciężki terminarz.

Mam nadzieję, że ta porażka wstrząśnie naszą drużyną i w najbliższym spotkaniu z Burnley pokażemy charakter.