West Ham zwyciężył Southampton na St. Mary’s Stadium 2:1 po dwóch bramkach Felipe Andersona. Brazylijczyk był najlepszym aktorem tego widowiska, a przy odrobinie szczęścia mógł strzelić nawet cztery bramki.

Manuel Pellegrini dokonał wielu zmian w porównaniu z ostatnim meczem ligowym. Uraz Fabiana Balbueny, którego nabawił się w spotkaniu z Wilkami, okazał się poważny, a partnerem Issy Diopa w defensywie został Angelo Ogbonna. Na lewej stronie obrony pojawił się wracający po kontuzji Cresswell, który pod nieobecność Marka Noble’a został kapitanem zespołu. Środkowego pomocnika zmienił Pedro Obiang. W spotkaniu tym nie mógł zagrać również Chicharito, a jego miejsce zajął Grady Diangana. Michail Antonio z kolei wybiegł na murawę już nie jako napastnik, a prawy obrońca. Pablo Zabaleta zwolnił miejsce w meczowej jedenastce dla Lucasa Pereza. Klasyczne ustawienie 4-4-2 zostało zmienione na 4-2-3-1. Na ławce rezerwowych znaleźli się młodzi Conor Coventry oraz Xande Silva.

Co ciekawe, Manuel Pellegrini do kadry meczowej wpisał jedynie 17 zawodników. Było to spowodowane wirusem, którego złapał Pablo Zabaleta w dzień meczu. Jeszcze w czwartek rano Argentyńczyk był wpisany do podstawowego składu. Z powodu kontuzji nie mogli zagrać Marko Arnautovic, Fabian Balbuena, Javier Hernandez, Ryan Fredericks, Manuel Lanzini, Winston Reid, Carlos Sanchez, Jack Wilshere oraz Andriy Yarmolenko. Dużo mniejsze problemy kadrowe miał nowy menadżer Świętych – Ralph Hassenhuttl. Nie mógł on skorzystać jedynie z dwóch zawodników – Pierre-Emile Hojbjerga oraz Ryana Bertranda.

Pierwsza połowa nie obfitowała w wiele sytuacji bramkowych, choć już 120 sekund od rozpoczęcia spotkania podopieczni Pellegriniego mogli przegrywać. Najpierw Łukasza Fabiańskiego strzałem z dystansu próbował pokonać Nathan Redmond, a chwilę później Danny Ings po ograniu Antonio i Ogbonny uderzył w boczną siatkę. West Ham odpowiedział w 19 minucie, ale strzał z dystansu Roberta Snodgrassa był zbyt lekki by zagrozić bramce Alexa McCarthy’ego. Choć ustawienie po tej samej stronie Grady’ego Diangany oraz Michaila Antonio mogło zwiastować zagrożenie z prawej części boiska, to jednak Anderson oraz Cresswell przejawiali więcej chęci do gry ofensywnej. To właśnie lewą flanką została przeprowadzona najgroźniejsza akcja Młotów w tej połowie. Anderson obsłużył futbolówką obiegającego go Anglika, a ten w pełnym biegu wyłożył piłkę na 6 metr, gdzie czekał na nią niekryty Lucas Perez. Napastnik West Hamu pomylił się w stuprocentowej sytuacji i jego strzał minął słupek o około pół metra. Sytuacje tuż przed ostatnim gwizdkiem w pierwszej połowie miał jeszcze Robert Snodgrass, jednak jego strzał z 16 metra nieznacznie minął bramkę.

cresswell and anderson

Ataki tej dwójki piłkarzy siały popłoch w szeregach Świętych (fot. www.whufc.com)

Już na początku drugiej połowy Southampton otworzył wynik spotkania. Grady Diangana nie utrzymał linii spalonego co pozwoliło Nathanowi Redmondowi na wyjście sam na sam z polskim bramkarzem. Pierwszy pojedynek wygrał Fabiański, drugi z dobijającym strzał Oriolem Romeu również, ale wobec trzeciej dobitki z linii bramkowej był już bez szans. Odpowiedź przyszła bo kilkudziesięciu sekundach. Spod linii końcowej dośrodkowywał Aaron Cresswell, a piłkę głową za krótko wybijał Maya Yoshida. Opanował ją Anderson i uderzeniem w krótki róg z 18 metra wyrównał wynik spotkania. W 58 minucie kolejny raz przed utratą bramki swój zespół ratował Fabiański. Stuart Armstrong zszedł z piłką ze skrzydła do środka boiska, uderzył z dystansu po długim słupku, a Polak końcami palców wybił futbolówkę na rzut rożny. Korner został wykonany niedokładnie przez co West Ham wyprowadził kontrę. Antonio wychodził z piłką lewą stroną boiska, a do obsłużenia podaniem miał czterech kolegów, którzy wyprzedzili wracających graczy Świętych. Anglik wybrał podanie do Andersona, a ten pewnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans McCarthy’emu. Akcja ta była dość kontrowersyjna, bo bramki mogło nie być. Sędzia spotkania podczas walki zawodników o pozycję strzelecką przy rzucie rożnym miał prawo podyktować jedenastkę za obalenie na ziemię Jana Bednarka przez Declana Rice’a. Na szczęście dla Młotów Craig Pawson nie zauważył tego zagrania, dzięki czemu goście mogli przeprowadzić kontratak i wyjść na prowadzenie. W 88 minucie hattricka na swoje konto mógł zapisać Felipe Anderson. Po wybiciu Fabiańskiego tor lotu piłki źle obliczył stoper Southampton, co wykorzystał Brazylijczyk i popędził na bramkę gospodarzy. Przegrał jednak pojedynek sam na sam z McCarthym i wywalczył jedynie stały fragment gry, z którego West Ham nie miał żadnego pożytku. W doliczonym czasie gry ponownie najlepszy gracz tego spotkania mógł podwyższyć wynik. Tym razem po minięciu Bednarka uderzył wprost w bramkarza.

Mecz choć w pierwszej połowie rozczarowywał, to w drugiej rozpalił kibiców na stadionie i przed telewizorami. Felipe Anderson zasłużył na miano najlepszego zawodnika meczu, choć duży wpływ na korzystny wynik miały też interwencje Fabiańskiego oraz odbiory Rice’a. West Ham wygrał trzecie, wyjazdowe spotkanie z rzędu i na półmetku rozgrywek zajmuje 9 miejsce w tabeli ze stratą 5 puntów do szóstego Manchesteru United oraz z przewagą 15 oczek nad strefą spadkową.

Southampton FC – West Ham United 1:2 (0:0) 

Bramki: Redmond 50′ – Anderson 53′, 59′

Skład WHU: Fabiański – Antonio, Diop, Ogbonna, Cresswell – Rice, Obiang – Diangana (Carroll 55), Snodgrass (Masuaku 90+2), Anderson – Lucas (Noble 78).