West Ham United po porażce 0:2 z Bournemouth po raz trzeci w tym sezonie nie wykorzystał szansy awansu na siódme miejsce w tabeli Premier League. 

Piłkarze Manuela Pellegriniego mieli 61% posiadania piłki i wykonali 584 podania przeciwko Wisienkom. Ta przewaga nie przerodziła się w sytuacje bramkowe, ponieważ West Ham oddał tylko jeden celny strzał na bramkę Artura Boruca (Chicharito w 78 minucie).

Bournemouth zdobyli prowadzenie po bardzo ładnym trafieniu Calluma Wilsona i prawdopodobnie jakość napastnika reprezentanta Anglii była różnicą pomiędzy dwoma zespołami.

Chwilę przed bramką dla Wisienek, Młoty stworzyły sobie świetną okazję do zdobycia gola, ale Andy Carroll przeniósł piłkę nad poprzeczką z bliskiej odległości po zgraniu Michaila Antonio.

Bournemouth pokazało w tym meczu to z czego słynie od momentu awansu do Premier League w 2015 roku, a mianowicie z szybkich kontrataków. Tak właśnie zdobyli dwa gole.

Ryan Fraser ruszył lewą flanką odciągając Issę Diopa od środkowej strefy. Francuz zdecydował się na wślizgiem zatrzymać dośrodkowanie Szkota, ale piłka znalazła się w idealnym sektorze dla Wilsona, który mocną bombą trafił w okienko bramki bezradnego Łukasza Fabiańskiego.

To samo można powiedzieć o drugim trafieniu dla AFCB zdobytym w doliczonym czasie gry. Drużyna West Hamu „odkryła się” i szukała wyrównującego gola. Junior Stanislas świetnym podaniem obsłużył Davida Brooksa, który wyszedł sam na sam z Fabiański. Były piłkarz Sheffield United zdecydował się zagrać do lepiej ustawionego Kinga, a ten trafił na 2:0.

Obie bramki są perfekcyjnym przykładem na to jak gra Bournemouth od początku rządów Eddiego Howe’a. Intensywność i napieranie na rywali przy wyprowadzaniu piłki to ogromne atuty Wisienek.

West Ham długo rozgrywał piłkę na połowie rywali, ale nie dynamicznie i nie stwarzało to problemów Bournemouth. Brak kreatywnych zawodników jak Lanzini, Yarmolenko czy Wilshere była widoczna gołym okiem. Także Samir Nasri nie był w stanie wykreować sytuacji swoim kolegom.

Dobrą informacją jest to, że Lanzini i Wilshere zbliżają się do powrotu na boisko, a Nasri z każdym meczem poprawia swoją wytrzymałość po ponad rocznej przerwie w grze. Powrót tych zawodników będzie wielkim impulsem i radością dla fanów.

Dzięki większej ilość dostępnych zawodników, West Ham w kolejnych meczach będzie w stanie stwarzać więcej okazji. Miejmy nadzieję, że takie mecze jak ten sobotni będziemy wygrywać.