Trudny czas Felipe Andersona trwa nadal. Wczoraj ponownie został wykluczony ze składu FC Porto w Lidze Mistrzów. Nie zdołał zmieścić się nawet na ławce w wygranym 3:0 meczu z Marsylią. Krytyka ze strony jego nowego menedżera na temat jego wysiłku i zaangażowania dla klubu, przeważyła w decyzji o odsunięciu Andersona.
W pięciu meczach, w których był wypożyczony w Porto, zagrał tylko 52 minuty. W 59. minucie wszedł z ławki przeciwko Sports Lisbon 17 października. Zadebiutował więc 31-minut. W 72. minucie wszedł również jako rezerwowy przeciwko Pacos Ferreira, grając kolejne 18 minut dla Porto.
Wczoraj jednak miejsca dla Andersona w 23-osobowym składzie Porto w Lidze Mistrzów (przeciwko Marsylii) zabrakło.
Menedżer Porto Sergio Conceicao zasugerował, że Felipe musi pracować ciężej, ponieważ nadal boryka się z problemami w Portugalii.
Główny trener powiedział dziennikarzom: Felipe wie, że aby wrócić do wspaniałych chwil, jakie miał [do tej pory w swojej karierze], trzeba ciężko pracować. Wszystko, co zrobi teraz [w Porto], może przynieść wspaniałe pozytywne rezultaty w przyszłości. A wszystko, co już się wydarzyło, nie ma już znaczenia. Ważne jest to, co będzie robił w FC Porto.
W styczniu powrót do West Ham?
Ex twierdzi, że David Moyes może ulec pokusie, by sprowadzić Andersona z powrotem na stadion londyński wcześniej niż oczekiwano, jeśli jego trudna sytuacja w Porto będzie się utrzymywała.
Cokolwiek się stanie, 27-latek musi naprawdę przyspieszyć działania i udowodnić, że ma wszystko, czego potrzeba, aby coś zmienić inadal graź na najwyższym poziomie. Niezależnie od tego, dla której drużyny gra.
Interesującym będzie więc przyglądnięcie się, jak rozwinie się ta sytuacja w nadchodzących tygodniach.
Anderson zgodził się na wypożyczenie sezonowe do Porto, a strona portugalska zapłaciła mu 100tys funtów plus tygodniowe wynagrodzenie i znaczną opłatę za wypożyczenie.