Manuel Pellegrini wielokrotnie podkreślał, że chciałby odcisnąć swoje piętno na grze West Hamu United. Ostatnimi czasy możemy zauważyć, że Chilijczyk powoli lecz skutecznie realizuje swój plan.
Po wywalczeniu trzech punktów w meczu przeciwko Newcastle United, kiedy to gra Młotów nacechowana była szybkimi kontratakami i przenoszeniem ofensywnych zawodników na połowę przeciwnika najszybciej, jak to możliwe, Pellegrini zastosował delikatnie odmienną taktykę w starciu z Cardiff City.
Większość obserwatorów słusznie wskaże moment wybronienia przez Łukasza Fabiańskiego rzutu karnego po pół godzinie gry jako punktu zwrotnego, jednak należy nadmienić, że to West Ham dosłownie dominował na boisku przez niemal trzy kwadranse.
Boss zastosował tę samą formację co w meczu ze Srokami, czyli 4-4-2. W przypadku potyczki z The Bluebirds rezultat był nieco inny – Młoty nie schodziły z połowy rywala przez ponad 25 pierwszych minut.
Jednak z jakiegoś powodu gospodarze znacząco zwolnili na 20 minut przed końcem pierwszej połowy. Gdyby nie świetna interwencja Fabiańskiego, mogłoby się to źle skończyć.
Jednakże, pomimo utraty ze względu na kontuzję największej gwiazdy The Hammers – Marko Arnautovicia, zespół wziął sobie do serca słowa menadżera wygłoszone podczas przerwy i zaczął dominować przez niemal całą drugą odsłonę zawodów na London Stadium.
Pellegrini dokonał trzech zmian w formacji defensywnej w porównaniu do meczu z Newcastle. Michail Antonio zagrał jako prawy obrońca, Arthur Masuaku zastąpił Aarona Cresswella, a Fabian Balbuena ustąpił miejsca Angelo Ogbonnie. „Nowi” boczni obrońcy zapewnili drużynie sporo witalności na skrzydłach, natomiast Oggy nie wyglądał, jakby ostatni mecz w pierwszej jedenastce rozegrał podczas Halloween.
Kapitalna postawa Fabiańskiego przy strzale z jedenastego metra i niemal kliniczna precyzja Diopa w studzeniu zapędów Calluma Patersona doprowadziła do tego, że gracze Cardiff City musieli szukać szczęścia w strzałach z dystansu.
Po drugiej stronie boiska nasza ofensywna czwórka nękała defensywę gości przy wsparciu Marka Noble’a i Declana Rice’a. Młoty stwarzały sobie sytuacje strzeleckie akcja po akcji.
Co warte podkreślenia, pierwszych 18 strzałów na bramkę strzeżoną przez Neila Etheridge’a padło z pola 18. metrów, do czasu niecelnego uderzenia Andy’ego Carrolla.
Zmiennicy w postaci Lucasa Pereza, Andy’ego Carrolla i Grady’ego Diangany również gwarantowali odpowiednią jakość w ofensywie. The Hammer skutecznie rozbijali formację defensywną gości.
Flagową akcją uwydatniającą wpływ Chilijczyka na zespół była sytuacja bramkowa, która składała się z dwunastu podań, której zwieńczeniem było precyzyjne dogranie naszego lewego obrońcy do hiszpańskiego napastnika. Perez świetnie wykończył akcję całego zespołu.
Niecała minuta gry na boisku ukazała piętno Pellegriniego odciśnięte na zawodnikach z London Stadium.